Kradli z głodu
Wczoraj trójka rodzeństwa ze Śremu wprost ze szkoły trafiła do Rodzinnego Pogotowia Opiekuńczego. Decyzja o tym, co z nimi będzie, zapadnie 26 kwietnia. Czy rodzicom zostanie odebrane prawo opieki nad dziećmi? - pisze "Gazeta Poznańska".
19.04.2005 | aktual.: 19.04.2005 08:17
Jedna ze starszych śremskich kamienic, na jednej z tych ulic, gdzie jak zwykło się tu mówić dzieci same się wychowują. Pod oknami bawią się umorusani chłopcy. Pukamy do jednego z mieszkań. Otwiera nam zapłakana kobieta przed czterdziestką.
Zabrani pod osłoną nocy
– Moich synów dziś zabrali ze szkoły, a ja nic o tym nie wiedziałam – z ust kobiety w zaawansowanej ciąży pada pierwsze zdanie, wypełnione nieopisaną goryczą. – Nie odwiedzę ich. Nie mam siły na to – dodaje dalej załamana utratą synów. – Ostrzegałam, że to tak może się skończyć. Kiedyś oglądaliśmy taki reportaż w telewizji. Tłumaczyłam, że jak będą robili, jak tamte dzieci, zabiorą ich... Oni trochę sami do tego rękę przyłożyli. Ile razy prosiłam ich, by nie kradli... Może z biegiem czasu zrozumieją swój błąd – mówi matka. – Oni są urwisami. Ci starsi robią tak samo jak ich ojciec... – Jej konkubent do 2007 roku odsiaduje potrójny wyrok. Nie ma tygodnia, by synowie nie zostali odstawieni do domu pod eskortą policji. Kradną, znęcają się nad zwierzętami, wyżywają się na kolegach ze szkoły. W ostatni weekend jeden z nich ukradł rower, a zaraz potem w markecie jajko niespodziankę.
– Kiedy usłyszałam sygnał policji, od razu wiedziałam, że to musieli być moi synowie... – przyznaje matka. – Ale oni to są złoci chłopcy. Kiedy jeszcze byłam z konkubentem i on wszystko, co zarobił przepił, oni mi pomagali. Zbierali puszki, potem je sprzedawali, a za zarobione pieniądze mleko do domu mi kupili – usprawiedliwia synów.
Wiedzą, że źle robią
Kiedy pytamy chłopców, jak to się dzieje, że kradną, z pełną dozą spokoju jeden z nich odpowiada: – Byłem głodny... Drugi z braci jednak to kwestionuje: – Przecież w domu chleba nam nie brakuje – podszeptuje młodszemu bratu, trącając go w ramię. Chłopcy nie widzą, że robią źle. Nie rozumieją tego, co się z nimi dzieje. Powód? Trudno go sprecyzować jednoznacznie.
– W ich domu brakuje prawidłowych wzorów i relacji rodzinnych, co stanowi duże zagrożenie dla życia i rozwoju tych dzieci – próbuje znaleźć źródło zachowania chłopców szkolna pedagog Sylwia Hyżyk.
Atmosfera w domu nie jest rzeczywiście najlepsza. W jednym pokoju mieszka sześcioro rodzeństwa i matka z mężem. – Te wszystkie dzieci miałam z moim konkubentem – wyjaśnia pani Grażyna K. Ślubu z nim nie brała, bo jak sama mówi, chciała się od niego raczej prędzej uwolnić, niż związać na stałe. – Teraz on odsiaduje wyrok. Kiedy przestała czuć jego ciężką rękę, postanowiła zacząć życie na nowo. Pod koniec ubiegłego roku wzięła ślub z innym mężczyzną. Po raz kolejny zaszła w ciążę. – Ja nie pracuję. Mąż też nie ma pracy. Chyba, że coś dorywczo znajdzie.
Pod osłoną szkoły
– Dzisiaj, dwie godziny przed pani telefonem dotarło do nas postanowienie Sądu Rejonowego w Śremie – mówi Małgorzata Łucka, kierownik Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Śremie. – Dzieci celowo zabraliśmy bezpośrednio ze szkoły. Nie chcieliśmy, by zbyt silnie przeżywały rozstanie z matką – wyjaśniała. Chłopcy w ciągu kilku godzin trafili do Barbary Nyczak, prowadzącej Rodzinne Pogotowie Opiekuńcze.
– Dlaczego tu mamy zostać? Przecież możemy iść do mamy – pytają mnie chłopcy.– Trudno im to tak wyjaśnić, by zrozumieli – twierdzi pani Basia, oddając się chwili zadumy. – Żal mi tych chłopców – mówi z nieukrywanym smutkiem, dodając, że dzieci maksymalnie mogą u niej przebywać do piętnastu miesięcy.
Małgorzata Łucka kierownik Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Śremie:
- Otrzymałam postanowienie sądu o natychmiastowym umieszczeniu trzech chłopców w rodzinnym pogotowiu opiekuńczym. W listopadzie ubiegłego roku zostało wszczęte postępowanie w sprawie pozbawienie władzy rodzicielskiej obojga rodziców nad wszystkimi dziećmi.
Podkomisarz Ewa Kasińska rzecznik prasowa Komendy Powiatowej Policji w Śremie:
W niedzielę od pracownika jednego ze śremskich marketów otrzymaliśmy informację o ujęciu nieletniego, który ukradł artykuły spożywcze. Sprawcą okazał się znany nam już z podobnych aktów siedmiolatek. W sprawie tej rodziny już kilkakrotnie wnioskowaliśmy o pozbawienie władzy rodzicielskiej. Po niedzielnym zdarzeniu wnioskowałam o to, by na czas rozprawy umieścić trzech chłopców poza domem.
Katarzyna Reczek