"Kpt. Protasiuk był jednym z najlepszych pilotów, był z elity"
Jest bardzo mało prawdopodobne, żeby na pilota były naciski ze strony któregoś z dowódców - powiedział w Radiu Zet szef szkolenia Sił Powietrznych gen. Anatol Czaban. Jego zdaniem, pilot Arkadiusz Protasiuk mógł chcieć sprawdzić, czy warunki na lotnisku są rzeczywiście tak złe, jak podawała kontrola lotów.
21.04.2010 | aktual.: 22.04.2010 10:37
: A gościem Radia ZET jest generał dywizji, pilot, doktor Anatol Czaban, szef szkolenia sił powietrznych, witam Monika Olejnik. : Dzień dobry pani, dzień dobry państwu. : Panie generale jest sobota 10 kwietnia, kapitan Protasiuk wie, że są złe warunki na lotnisku w Smoleńsku, wieża kontrola odradza mu lądowanie, czy podejmuje wtedy decyzje sam, czy kontaktuje się z centrum operacji powietrznych. : Wróciłbym troszeczkę wcześniej. 9 kwietnia o 16.30 załoga, kapitan Protasiuk i major Grzywna otrzymują pierwszy komunikat meteorologiczny, który jest pozytywny. Komunikat jest powyżej minimum, które posiadają, pomimo, że lotnisko jest niedoposażone, o czym oni doskonale wiedzą, bo to był szósty lot kapitana Protasiuka na to lotnisko i ostatni, który wykonał przed tym feralnym. Wykonał go 7 kwietnia, czyli podczas uroczystości również w Katyniu z udziałem pana premiera i wszystkich gości zaproszonych. Kolejny komunikat otrzymuje na drugi dzień rano, ten komunikat również jest pozytywny. : O której godzinie? : To
było gdzieś po godzinie 6.00, więc jeszcze dużo przed startem. Informacja bardzo, powiedzmy trudna, o warunkach pogarszających się na lotnisku w Smoleńsku przychodzi o godzinie 8.22 i jest to informacja z godziny 8. : I wtedy? : Oni są już w powietrzu. : W powietrzu. : Oni już są w powietrzu, oni są postawieni przed faktem, jak gdyby informacyjnym pogarszającej się znacznie pogody na lotnisku w Smoleńsku, na odległości gdzieś 50 kilometrów od tego lotniska, czyli są w trakcie lotu w powietrzu. : Są w trakcie lotu, ale właśnie, co się dzieje wtedy, kiedy kontroler z wieży mówi, że odradza lądowanie w Smoleńsku, co wtedy, jaką decyzję podejmuje wtedy, powinien podjąć kapitan Protasiuk. : Kapitan ma dwa wyjścia, bo zawsze decyduje kapitan analizując to, co zostaje przekazywane z ziemi może podjąć decyzję i lecieć na lotnisku zapasowe, lub też może podjąć próbę lądowania, bo zawsze ostateczną decyzję podejmuje pilot, kapitan statku powietrznego. : Ale czy łączy się z centrum operacji powietrznych, czy nie. :
Nie, to nie jest już możliwe, nie ma praktycznie takiej możliwości, jedynie przez telefon satelitarny można by się połączyć z centrum operacji, ale to niewiele by zmieniło, dlatego, że realna prognoza pogody i powiedzmy sobie najlepsza ocena, najbardziej wiarygodna mogła być li tylko przez służby tegoż lotniska, czyli przez ludzi pracujących w Smoleńsku, przez kontrolera lotów i ludzi, którzy przekazywali warunki istniejące na lotnisku w Smoleńsku. : A co powinien zrobić, wiedząc, że są złe warunki, że jest 96 osób na pokładzie, i że radzono mu żeby poleciał na inne lotnisko, proponowano Moskwę, proponowano Mińsk. : Tutaj szanowni państwo to trudno powiedzieć. Pilot tak do końca nie musiał być przekonany, że te warunki, które były podawane - faktycznie był na tym lotnisku, inaczej się ocenia pogodę z ziemi, inaczej z powietrza. Pilot miał świadomość, że niewiele wcześniej, bo godzinę z niewielkim haczykiem wcześniej wylądowała tam załoga „Jaka” i wylądowała bez żadnego problemu i w załodze „Jaka” kapitan był
dużo mniej doświadczony, to był porucznik. : A pilot mając już wiedzę o tym, jaka jest pogoda, bo miał tę wiedzę prawda, powinien podjąć taką decyzję, czy nie, bo co innego co mówią kontrolerzy, ale on miał sam wiedzę, jaka jest sytuacja, czy według pana ta wiedza była wystarczająca do tego żeby lądować, czy nie lądować. : Myślę, że tutaj pilot musiał uwzględniać szereg czynników. Ta uroczystość, znaczenie tej uroczystości, ranga, świadomość tego, że byli spóźnieni, bo polecieli, te wszystkie czynniki miały wpływ, on podjął decyzję na sprawdzenie, czy się uda, czy warunki, które były podawane z ziemi faktycznie są takie złe. : Czyli zaryzykował po prostu panie generale. : Nikt nie uczy ryzyka ponad dopuszczalne przepisami. Z jakiś przyczyn, które dzisiaj trudno powiedzieć, trudno ustalić i przypuszczam, że komisja również będzie miała z tym na pewno duży problem, z jakiś przyczyn nie podjął decyzji o odejściu z tego lotniska, w momencie kiedy trzeba było odejść na lotnisko zapasowe. : Czy kapitan cywilny
zrobiłby to, panie generale, czy zaryzykowałby. : Myślę, że tutaj bardzo trudno podpierać się opiniami pilotów z LOT, to jest zupełnie inna specyfika. Piloci z LOT wykonują z reguły, całe życie lot na jedno lotnisko i z powrotem, oni wykonują zadania dużo, dużo prostsze. Pilot wojskowy lata o każdej porze dnia i nocy, lata na wszystkie lotniska, lata w rejony konfliktów zbrojnych, lata praktycznie wszędzie tam, gdzie są potrzeby. Nie wiadomo dlaczego tej decyzji pilot nie podjął. : Czy sądzi pan, że generał Błasik, który był na pokładzie samolotu mógł konsultować z kapitanem te decyzje, czy to jest możliwe według pana. : Nie sądzę. Z naszych informacji wynika, że dowódcy sił zbrojnych, w tym pan generał Błasik na pewno siedzieli w trzecim przedziale, tym największym pasażerskim. Żeby przejść do kabiny pilota potrzeba było przejść przez dwa przedziały, te 12-osobowe, przejść przez przedział, gdzie był prezydent. Jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że pan generał Błasik mógł ingerować. : A proszę powiedzieć
czy jest możliwe, że pilot wie, że są trudne warunki, jest możliwe, że pilot informuje o tym zwierzchnika sił zbrojnych? : Może informować, może i to na pewno będzie ustalone przez komisję badającą ten wypadek. : A przez kogo, przez drugiego pilota informowałby, tak. : Może informować przez osobę, która może być do kontaktu, bo pan prezydent sam się nie kontaktuje, zawsze jest jakaś osoba do kontaktu z załogą, może też informować przez członka załogi, równie dobrze mógł być to nawigator, czy drugi pilot. : A czy jest coś takiego, jak syndrom samolotu vipowskiego, że pilot wie, że musi wylecieć, że wiezie ważną delegację, że nie może się spóźnić, czy takie okoliczności też wchodzą w grę. : Nie, nigdy w historii, jak jestem 32 lata w lotnictwie nikt nie szkoli żeby ryzykować ponad to, co jest w przepisach, to jest niemożliwe. : No tak, ale tutaj mamy do czynienia z pewnym ryzykiem. : Tutaj szczerze mówiąc nie wiemy, bo my dzisiaj nie wiemy, jakie były faktycznie warunki na tym lotnisku. : A jak wpłynęła na
pilotów sytuacja słynna, kiedy naciskano na pilota, kiedy miało być lądowanie w Tbilisi. : To mówimy o 2008 roku, wtedy pilot, śp. kapitan Protasiuk był w składzie załogi, był prawym pilotem, wtedy załoga odmówiła lądowania na lotnisku w Azerbejdżanie. Nie lądowali w Tbilisi, ale wtedy sytuacja była zupełnie inna, oni nie mieli zgody na to lądowanie. Lotnisko nie przyjmowało samolotów. : Ale mieli presję żeby lądować. : Tego też tak do końca nie wiemy, natomiast załoga podjęła i ma takie prawo i załoga z tego powodu nie poniosła żadnych konsekwencji. : Ale pamięta pan, że nazywana była, zawiadomiona została prokuratura przez posła Karskiego, że pilot był wyzywany od tchórzy, pamiętamy to wszystko. : Tak, ale pani redaktor, nic mu się złego nie stało. : Tak, ja wiem, czyli kapitan Protasiuk był w tamtym samolocie, razem z... : Tak jest, on był na prawym fotelu, drugim pilotem w składzie tej załogi w czasie tego lotu do Tbilisi. : Był razem z prezydentem Lechem Kaczyńskim. : Tak jest. : A zna pan rozmowę
wieżyczki z kapitanem – „Oni przestali słuchać waszych rozkazów, powinni dawać potwierdzenie, a nie dawali. – Jakie potwierdzenie. – Dane o wysokości przy podejściu do lądowania, oni nawet nie dawali wam informacji o wysokości samolotu. - Tak. No a dlaczego oni nie dawali tych potwierdzeń? – A skąd mam wiedzieć, ponieważ oni znają źle rosyjski, a co nikt wśród załogi nie było rosyjskojęzycznych? – Byli rosyjskojęzyczni, ale cyfry są dla nich trudne”. : Kapitan Protasiuk w opinii wszystkich kolegów specpułku, jak również w opinii ludzi, którzy z nim latali, a latał często, bo to nie były tylko loty do tego Smoleńska, przecież były przekazywania samolotu na remonty do Moskwy, do WAS 400, był to człowiek, który w ocenie wszystkich doskonale znał język rosyjski. Nie podejrzewam, że z jakiś przyczyn nieznajomości języka nie podawał wysokości, to jest bardzo proste. : Panie generale wiemy od eurodeputowanego Adama Bielana, który powiedział w Radiu ZET, że w czasie lotu pan prezydent kontaktował się ze swoim
bratem, wykonał telefon z telefonu satelitarnego czy patrząc na to, kiedy to się wydarzyło i wiedząc kiedy była rozmowa można uznać, że pan prezydent poinformował brata o złej pogodzie, o złych warunkach, czy jeszcze nie. : Byłbym daleki od takich domniemań. Na pewno to będzie ustalone przez komisję, to są specjaliści najwyższej klasy, znam wielu z nich, w tym osobiście pana Klicha, który będzie przewodniczył ze strony cywilnej z Polski, to wszystko się okaże, zwłaszcza, że komisja jest niezależna. Natomiast byłbym daleki od sugerowania tego typu informacji. : Nie, nie, ja tylko chciałam się dowiedzieć, czy już można było wtedy wiedzieć, a proszę powiedzieć - czy ta rozmowa jest zarejestrowana w Polsce, rozmowa z telefonu satelitarnego. : Rozmowy, telefony satelitarne są rejestrowane informacje. : I są, kontrwywiad ma dane. : Tak jest, tak jest. : Generał Anatol Czaban jest gościem Radia ZET, szef szkolenia sił powietrznych.