KPN była inwigilowana przez służby specjalne za rządów Suchockiej?
Według byłych aktywistów Konferderacji
Polski Niepodległej w szafie Lesiaka są dowody na to, że służby
specjalne za rządów Hanny Suchockiej zajmowały się nie tylko
Porozumieniem Centrum, ale przede wszystkim śląskim strukturami
opozycyjnej wówczas KPN - pisze "Dziennik Zachodni".
To co ujawniono w sprawie Kaczyńskich, to jedynie drobne fragmenty, zresztą starannie dobrane, które mają służyć odwróceniu uwagi publicznej od sprawy taśm Renaty Beger- mówi Adam Słomka, kiedyś wicelider KPN.
W_ naszym biurze w Żywcu znaleźliśmy, chyba w 1992 roku, podsłuch. Co chwila mieliśmy jakieś głuche telefony i pogróżki_- wspomina Tomasz Karwowski, były poseł tej partii.
Byli działacze KPN mówią też o agentach przysyłanych na zebrania partyjne. W latach 1992-93 nowi członkowie partii co chwila dążyli do rozbicia partii, domagając się na przykład dymisji kierownictwa. Jeśli byłaby to jedna osoba, to można powiedzieć, że to oszołom, ale to był cały cykl nasyłanych nam agentów- wspominają byli KPN-owcy.
Słomka dokładnie przejrzał swoją teczkę w IPN. Dla mnie to był szok. Okazuje się, że zastępcą szefa w grupie Lesiaka był człowiek, który rozpracowywał opozycję jeszcze w stanie wojennym. Pozytywnie przeszedł on w 1989 r. weryfikację i pracował dla III RP. A niektórzy z członków grupy Lesiaka pracują w służbach specjalnych do dzisiaj.
Szefem śląskich struktur PC, partii braci Kaczyńskich, na początku lat 90. był znany adwokat Leszek Piotrowski. O działaniach grupy Lesiaka mam ogromną wiedzę, bo przez lata byłem obrońcą Jarosława Kaczyńskiego. Występowałem jako jego pełnomocnik w sprawach, które ewidentnie były napędzane i nagłaśniane przez UOP. Jestem tylko zdziwiony faktem, że szczegóły wychodzą na światło dzienne dopiero dzisiaj. Moim zdaniem to co najmniej o kilka lat za późno - mówi Piotrowski. (PAP)