Koziej: armia zawodowa to wymóg współczesności
Generał Stanisław Koziej powiedział, że nie żal mu zniesienia poboru do wojska. Były wiceminister obrony powiedział w "Sygnałach Dnia" w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że od dawna namawiał kolejnych szefów MON i dowódców Sztabu Generalnego do takiej decyzji. Jak dodał, trzeba ją było podjąć wcześniej.
06.08.2008 | aktual.: 06.08.2008 09:41
Generał wyjaśnił, że powszechna służba wojskowa zapewniała obronność państwa w innych niż obecne warunkach strategicznych. Dziś - jak argumentował gość "Sygnałów Dnia" - te warunki się zmieniły. Dlatego oprócz zawodowej armii trzeba też pomyśleć o systemie powszechnego przygotowania obywateli i struktur cywilnych do działania w warunkach zagrożeń.
Generał Koziej wyraził opinię, że proponowany przez rząd stan armii, wynoszący 120 tysięcy żołnierzy, będzie wystarczający. Dodał, że ewentualne działania zbrojne będziemy prowadzić razem z sojusznikami z NATO. Gość "Sygnałów Dnia" podkreślił, że liczebność armii powinna być dostosowana nie tylko do potrzeb operacyjnych, ale i do możliwości ekonomicznych państwa.
Generał Koziej przyznał jednak, że rządowy program profesjonalizacji armii wiąże się z pewnym ryzykiem. Obecnie program ma bowiem tylko charakter ogólny, a szczegóły mają być opracowane do grudnia. Nie wiadomo też, czy uda się znaleźć wystarczającą liczbę chętnych do służby w wojsku. Generał podkreślił, że armia musi być konkurencyjna na rynku pracy, co wiąże się z odpowiednimi wynagrodzeniami.
Były wiceminister obrony powiedział, że sprawa tarczy antyrakietowej musi zostać rozstrzygnięta w najbliższym czasie. Dodał, że polityczne porozumienie może zostać osiągnięte jeszcze w tym miesiącu, ale szczegóły działania tarczy mogą być uzgodnione już z nową administracją Stanów Zjednoczonych.