PolskaKownacki: spotkam się w sądzie z Radiem ZET i Bankiem Ochrony Środowiska

Kownacki: spotkam się w sądzie z Radiem ZET i Bankiem Ochrony Środowiska

Szef kancelarii prezydenta Piotr Kownacki poinformował, że "za pomówienia i oszczerstwa" na swój temat skieruje sprawę do sądu - o naruszenie dóbr osobistych -
przeciwko dziennikarzowi Radia ZET, tej radiostacji, Bankowi Ochrony Środowiska oraz jego prezesowi.

W ubiegłym tygodniu Radio ZET podało, że przez działalność Kownackiego BOŚ mógł stracić nawet 120 mln zł, w czasie gdy obecny szef kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego był wiceprezesem tego banku (1999-2001) i m.in. nadzorował w nim inwestycje w długi służby zdrowia.

Obecny prezes BOŚ Mariusz Klimczak poinformował w ubiegły wtorek, że Kownacki podpisał w 2001 r. wnioski do zarządu banku o zakup wierzytelności ZOZ-ów przez bank. Prezes BOŚ szacuje, że w latach 2001-2003 bank stracił na tych operacjach ok. 60-80 mln zł. Przedstawiciele banku informowali też, że cena po jakiej bank kupił wierzytelności ZOZ-ów w 2001 roku, była zawyżona.

Kownacki powiedział na konferencji prasowej w Pałacu Prezydenckim, że na jego temat w związku z publikacją Radia ZET wypowiedziano "mnóstwo kłamliwych, oszczerczych tez". Dlatego - jak podkreślił - ta sprawa zakończy się w sądzie.

Prezydencki minister poinformował, że będzie się domagał przeprosin, sprostowania oraz być może odszkodowania na rzecz Caritasu.

Dodał, że najbardziej naganne jest zachowanie dziennikarza Radia ZET, który nie dochował rzetelności dziennikarskiej. Obecny na konferencji prasowej dziennikarz stacji odpierał zarzuty, mówiąc m.in., iż nieprawdą jest, że materiał czekał na publikację dwa miesiące i że minister nie mógł odnieść się do tego, co było w nim zawarte.

Kownacki zaznaczył, że na razie ciągle słyszy, iż BOŚ mógł stracić miliony, natomiast nikt nie przedstawił dowodów, iż w czasie, kiedy był w jego zarządzie tak się stało. - Jeżeli ktoś widział taki dokument, albo nim dysponuje, albo wie, jakie to są straty, to gorąco zachęcam, żeby to ujawnił - mówił Kownacki.

W jego ocenie, jest to "typowa nagonka polityczna" na niego robiona w końcówce kampanii wyborczej do europarlamentu, codziennie podgrzewana przez wysokiej rangi działaczy PO. - Nawet premier uznał za celowe wypowiadanie się w tej sprawie - powiedział minister.

Kownacki poinformował, że pracował w BOŚ od sierpnia 1999 roku do czerwca 2001, kiedy bank był zarządzany przez kilkuosobowy zarząd. Dodał, że jak w każdym banku wszystkie istotne decyzje były podejmowane przez zarząd, m.in. decyzja o zawarciu umów, na podstawie których bank kupował wierzytelności służby zdrowia.

Prezydencki minister mówił, że w czasie jego pracy w BOŚ, bank kupił wierzytelności za kwotę około dwudziestu, dwudziestu paru mln zł. - W związku z czym brednie, które są wypisywane i łączą ze mną jakieś rzekome straty na 100, 60 czy 80 mln zł są po prostu zwyczajnym, ordynarnym kłamstwem - podkreślał minister.

Jak zaznaczył, decyzja o tym, żeby te wierzytelności skupować była decyzją kolegialną, podjętą jednomyślnie przez zarząd banku. Przyznał, że ta decyzja została wniesiona pod obrady zarządu przez niego, ale - jak zastrzegł - nie każdy wniosek jest akceptowany przez zarząd.

Kownacki zwrócił też uwagę, że już po jego odejściu z BOŚ zarząd podejmował kolejne decyzje zwiększające limit finansowy na zakup tych wierzytelności, a także podejmował decyzje o podjęciu z kolejnym pośrednikiem współpracy w ich skupowaniu.

Minister mówił, że zgodnie z danymi na 31 maja 2002 roku BOŚ skupił 577 wierzytelności, a w przypadku 441 zawarto ugody, więc w zdecydowanej większości przypadków osiągnięto zamierzony cel. - Dla 89,5% wartości tych wierzytelności zawarto ugodę - dodał.

Kownacki poinformował, że w 2001 z tytułu tych wierzytelności do banku wpłynęło ponad 14 mln zł, do połowy 2002 - ponad 32 mln zł, a bank łącznie zainwestował niecałe 120 mln zł. - To widać z tego jak niezwykle opłacalny był to interes - mówił.

Zaznaczył też, że w czerwcu 2002 rozpatrywano wniosek o udzielenie mu absolutorium za 2001 rok i absolutorium to zostało udzielone. Minister mówił też, że w międzyczasie zmienił się zarząd, rada nadzorcza, a także rząd, zatem dokonały się - jego zdaniem - wszelkie możliwe zmiany, które powodowały, że trudno było się spodziewać od tych, którzy go oceniali jakiejkolwiek sympatii pod jego adresem.

Dodał też, że nie wszyscy członkowie zarządu wówczas otrzymali absolutorium, gdyż każdego oceniano wnikliwie i oddzielnie. - Czy później nastąpiły jakieś straty? Ja tego nie wiem - mówił Kownacki.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)