Kowalski: jedną z przyczyn kryzysu w LPR są weksle
Jedną z przyczyn pewnego kryzysu wewnętrznego jest to, że podłamano ducha koleżeństwa. W każdej organizacji musi być przekonanie do pewnej misji, idei, której służymy. A nie uzależnianie członków organizacji jakimiś umowami, wekslami, umowami cywilno-prawnymi, aktami notarialnymi, darowiznami. To niestety miało miejsce przed wyborami, posłowie którzy kandydowali, żeby otrzymać dobre miejsce na liście, musieli takie zobowiązanie podpisywać - powiedział Bogusław Kowalski w audycji "Poranek w radiu TOK FM".
Jarosław Gugała: Nie wiadomo czy do końca dnia będzie pan członkiem LPR.
Bogusław Kowalski: Aż takich możliwości, w tak ekspresowym tempie nie ma, chyba, że sam złożę rezygnację, ponieważ jestem członkiem Zarządu Głównego, a członka zarządu może usunąć tylko Rada Polityczna.
Zamierza pan złożyć rezygnację?
- W tej chwili nie, będziemy się zastanawiać z kolegami, co robić, ciągle chcemy w LPR coś zmienić.
Co chcecie zmienić w LPR? Oprócz Giertycha?
- To nie jest precyzyjna informacja. Uważamy, że przewodniczący Giertych jest na tyle zasłużony dla LPR, że nadal powinien tę funkcję pełnić. Musimy dokonać pewnych zmian w partii, wszystkie sondaże pokazują, w jakim stanie jesteśmy. Partia, która utraciła zaufania znacznej części wyborców musi się nad sobą zastanowić, nie ma jak przekonanie, że wszystko jest ok, i że świat dokoła nas jest zły. Coś jest złego w nas, że sondaże lecą na łeb na szyję.
* Co to są za weksle, które Giertych powinien oddać?*
- Jedną z przyczyn pewnego kryzysu wewnętrznego jest to, że podłamano ducha koleżeństwa. W każdej organizacji musi być przekonanie do pewnej misji, idei, której służymy. A nie uzależnianie członków organizacji jakimiś umowami, wekslami, umowami cywilno-prawnymi, aktami notarialnymi, darowiznami. To niestety miało miejsce przed wyborami, posłowie którzy kandydowali, żeby otrzymać dobre miejsce na liście, musieli takie zobowiązanie podpisywać.
To było zobowiązanie do darowizny na rzecz organizacji, Akademia Orła, znaczących darowizn. Na wypadek gdyby ktoś chciał odejść z klubu. Lojalności nie da się w ten sposób zagwarantować. Lojalność powinna wynikać ze wspólnoty celów i z przekonania, że temu celowi wspólnie służymy. Sądzę że to jest praprzyczyna naszych wewnętrznych kłopotów, wewnętrzny strach prowadzi do dalszych, złych objawów.
Dlaczego dopiero teraz jest mowa o tych wekslach?
- To jest dobre pytanie. Mi się często stawia zarzuty, że łamię lojalność wobec Giertycha, z którym współpracowałem przez wiele lat. To jest pewne tabu, które trzeba było przełamać, musiała się znaleźć osoba, która zacznie to robić. Nie można tylko szeptać po kątach i mówić, że jest źle, że idziemy w złym kierunku, ktoś musiał wreszcie pokazać, że nosi spodnie i że te spodnie nie są krótkie.
Tak się stało, że akurat to się zbiegło z rozmowami na temat koalicji rządowej, gdzie była groźba, że LPR nie weźmie udziału w tych rozmowach i znajdzie się na marginesie życia publicznego. Te rzeczy się ze sobą zeszły, miejsce na scenie politycznej i debata o sytuacji wewnętrznej, ten balon narastał i wreszcie pękł.
Powiedział pan o Akademii Orła, Giertych twierdzi, że nic takiego nie istnieje, co to takiego jest?
- Ja dokładnie nie wiem, nie chciałbym wchodzić w szczegóły, pan pytał, co to są te weksle, to powiedziałem jak było. Sam to podpisywałem, więc wiem co mówię.
Do czego się pan zobowiązał?
- Do darowizny na rzecz tego stowarzyszenia.
W jakiej wysokości jest to darowizna?
- W tej chwili nie pamiętam, ale chyba około 160 tysięcy złotych.
To sporo pieniędzy.
- Tak i to paraliżuje wielu posłów, którzy myślą tak jak ja. Natomiast wiemy że te umowy są nieważne, są ekspertyzy, które mówią że jeżeli jakaś umowa była uzależniona od miejsca na liście, to ona nie ma żadnej mocy prawnej. Ale nie wszyscy mają na tyle odwagi cywilnej żeby wziąć na siebie konfrontowanie się i sprawdzanie czy rzeczywiście tak jest, jeśli ktoś ma jakiś dorobek życiowy, ma rodzinę, i teraz ma to wszystko postawić na szali dyskusji politycznych i walk wewnętrznych, to oczywiście ma wielki dylemat i lek, to jest rzecz ludzka.
Co to jest ta Akademia?
- Nie potrafię powiedzie, mam pewne domysły, natomiast nie chciałbym w to wchodzić, to jest nasza wewnętrzna sprawa i wewnątrz będziemy musieli na ten temat porozmawiać.
A kto wie, Giertych twierdzi że nie ma takiej organizacji wewnątrz LPR.
- Może wewnątrz LPR nie ma, może jest poza LPR, natomiast przed wyborami takie zobowiązania były podpisywane.