Trwa ładowanie...
d3n3ud5
18-05-2005 02:45

Kowalscy na liście Wildsteina

Już ponad 300 mieszkańców Kujaw i Pomorza,
którzy znaleźli swoje nazwisko na tzw. liście Wildsteina, może
spać spokojnie. Instytut Pamięci Narodowej potwierdził im, że
zbieżność ich danych z tymi z indeksu osobowego, była przypadkowa -
pisze "Gazeta Pomorska".

d3n3ud5
d3n3ud5

Od blisko miesiąca obowiązuje tzw. mała nowelizacja ustawy o IPN. Daje ona możliwość udzielenia, w ciągu dwóch tygodni, odpowiedzi na pytanie, czy Jan Nowak z Bydgoszczy i Jan Nowak na liście, to ta sama osoba. Po opublikowaniu w Internecie spisu osób, których akta znajdują się w warszawskim archiwum IPN, w całym kraju do Instytutu wpłynęło prawie 16 tys. wniosków. Złożyli je ci, którzy znaleźli na nim swoje nazwisko. Do bydgoskiej delegatury zgłosiło się ponad 700 osób - czytamy w dzienniku.

"Od wejścia w życie nowych przepisów wydaliśmy ponad 300 zaświadczeń. Ci, którzy otrzymali od nas ten dokument, są już spokojni. Wiedzą, że dane z indeksu ich nie dotyczą. Tylko kilka razy okazało się, że zbieżność danych nie jest przypadkowa" - mówi "Gazecie Pomorskiej" Krystyna Trepczyńska, szefowa bydgoskiej Delegatury IPN.

Okazuje się, że wiele osób chce jednak pełnej realizacji wniosku. Czyli przyznania im statusu pokrzywdzonego i udostępnienia akt. W IPN zapewniają, że większość autorów wniosków może otrzymać odpowiedź i uzyskać dostęp do dokumentów w ciągu miesiąca lub dwóch. "Tylko w przypadku, kiedy kwerendę trzeba przeprowadzać w kilku archiwach, będzie to trwało dłużej" - uprzedza Trepczyńska w "Gazecie Pomorskiej".(PAP)

d3n3ud5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3n3ud5
Więcej tematów