Kowal: w dobie kryzysu konieczna jest współpraca
Kryzys to taka sprawa, o której musimy wszyscy rozmawiać. Dobrze, że dochodzi do spotkania na linii Jarosław Kaczyński-Donald Tusk. W demokracji spotkanie szefa opozycji z szefem rządu w sytuacjach nadzwyczajnych jest normą. Tak że w najważniejszych sytuacjach takie spotkania powinny się odbywać - powiedział w "Sygnałach Dnia" Paweł Kowal z PiS.
"Sygnały Dnia": Panie pośle, dzisiaj spotkanie premiera Donalda Tuska z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Jakie pan ma oczekiwania po tym spotkaniu? Gazety piszą, że to może być spotkanie, które utworzy, jak rozumiem, czy spowoduje, że powstanie jakiś taki pakiet antykryzysowy w Polsce.
Paweł Kowal: Kilka tygodni temu mówiliśmy, że kryzys to jest taka sprawa, o której musimy wszyscy rozmawiać. Dobrze, że dzisiaj dochodzi do tego spotkania. Cóż można powiedzieć? W demokracji spotkanie szefa opozycji z szefem rządu w sytuacjach nadzwyczajnych jest normą. Tak że w najważniejszych sytuacjach takie spotkania powinny się odbywać. Natomiast, oczywiście, gazety są pełne takiego tonu sensacji, niektórzy się spodziewają, że może w związku z tym jako radykalnie, nie wiem, przestaniemy krytykować rząd...
No więc właśnie, koniec wojny na górze? Koniec wojny PiS-u z PO?
- W tym sensie nic się nie zmieni, że my pozostajemy w opozycji. Nie ma dzisiaj miejsca na taki jakiś szczególnie sensacyjny ton. To jest normalne też, że opozycja jest od krytykowania rządu. Bardzo często słyszę w Polsce, że powinniśmy wspierać rząd. To jest pewne nieporozumieniem. My mamy być opozycją, czyli mamy w nadzwyczajnych sytuacjach wspierać rząd. Ale najczęściej tak na co dzień to musimy pokazywać inne rozwiązania. Dzisiaj powstaje program Prawa i Sprawiedliwości, my musimy szukać tych innych rozwiązań, pokazywać Polakom, że można inaczej.
Czy będzie zgoda PiS-u na przyjęcie mapy drogowej w sprawie euro, w sprawie waluty euro? Bo jak rozumiem, to jest główny pomysł Platformy Obywatelskiej i premiera, który ma zapobiec przed ewentualnymi skutkami kryzysu finansowego w Polsce, przyjęcie właśnie euro w 2012 roku?
- Przyjęcie euro w sensie tej mapy drogowej tak naprawdę coraz częściej staje się takim jakimś magicznym zaklęciem, taką szklaną kulą, dzięki której ma Polski nie dosięgnąć kryzys. Ja bym zapytał tak: czy naprawdę ci, którzy tak mówią, uważają, że powiedzmy za... wbije sobie jakiś tam dzień, który ktoś sobie wymyślił za dwa, trzy czy ileś lat, jeśli to będzie ten dzień, który ustalimy dziś czy jutro, to wtedy Polskę ominie kryzys. Oczywiście, nie. Związek przyjęcia euro z kryzysem jest dość luźny i...
No, ale jakiś jest, prawda?
- Właśnie nie bardzo jest.
Bo na razie widzimy, że te kraje, które nie mają euro, jakby gorzej wychodzą na tym kryzysie, myślę o Węgrzech na przykład, tak?
- To nie jest... Ale są kraje, które mają euro i też nie mają najlepiej, a do tego jeszcze jeśli mówimy o euro, to mówimy o perspektywie dość odległej, wtedy kiedy, mam nadzieję, kryzysu już nie będzie. I wreszcie co najważniejsze, Polska powinna przyjąć euro wówczas, kiedy to będzie korzystne dla Polski, a nie z jakichś ideologicznych powodów, że ktoś sobie wymyślił, że dzisiaj albo jutro. Nie wiem, czy ta sprawa będzie przedmiotem rozmowy pana prezesa Kaczyńskiego z premierem Tuskiem...
Myślę, że premier Tusk będzie chciał o tym rozmawiać.
- W tej sprawie jest strasznie dużo takiego ideologicznego podejścia, w którym gdzieś umyka coś takiego, jak elementarny interes ekonomiczny Polski, a jest po raz kolejny w sprawach integracji europejskiej (to nie pierwsza taka sprawa) dużo takiego europejskiego czary–mary, to znaczy jeżeli ktoś się nie zgadza z tym, że dzisiaj ma być przyjęta mapa drogowa, no to jest z góry skazywany na to, że coś jest w nim nie w porządku. A czasami może warto się zastanowić, może właśnie w porządku jest z tymi, którzy mają trochę... więcej jest w porządku z tymi, którzy mają trochę krytycznego myślenia. I dlatego kiedy dzisiaj mówimy o euro, to trzeba się pytać, kiedy to będzie korzystne dla Polski i który moment jest najlepszy. I właściwie tyle.
- Jeszcze raz powiem to samo - dla pewnych są argumenty, że trzeba to zrobić szybciej, są argumenty, że trzeba to zrobić później, nieco wolniej dochodzić do euro. Nam się wydaje, że trzeba tutaj po prostu włączyć zdrowy rozsądek, przeliczyć, co nam się opłaca, nie szafować pustymi hasłami. Zresztą powiedzmy sobie też szczerze – wtedy kiedy pan premier ogłaszał, że chciałbym wejść do euro...