Kowal: Tuskowi się nie udało w Niemczech
Zdaniem Pawła Kowala (PiS) wizyta premiera Donald Tuska w Berlinie nie była udana. Gość "Salonu Politycznego Trójki" uważa, że polski rząd powinien jak najszybciej zmienić "swój sposób myślenia" o polityce zagranicznej.
Michał Karnowski: Co z tymi Niemcami? 'Merkel: 3 x nie' - to "Dziennik". 'Polska i Niemcy będą się wspierać w sprawie gazu' - to "Gazeta Wyborcza". 'Bez przełomu z Berlinie' - to "Rzeczpospolita". Jak jest naprawdę?
Paweł Kowal: Jestem zaskoczony, dlatego, że sądziłem, że to potrwa dłużej. A tymczasem szybko zebraliśmy owoce nieodpowiedzialnego mówienia, bo właściwie jeszcze nie doszło prawie do żadnych czynów z wyjątkiem kilku wizyt, mówienia o polityce zagranicznej. Przez kilka lat wmawiano nam, że polityka historyczna np. to jest domena Polaków, którą Polacy się uwielbiają zajmować, a tymczasem okazało się, że proszę - polski premier z uśmiechem w tym dobrym stylu - mówię to nieco ironicznie - pojechał do Berlina m.in. w sprawie historycznej, które miały być łatwe i nikogo w Europie nie obchodzić. A okazuje się, że tam ciągle aktualna jest umowa koalicyjna, gdzie widoczny znak jest do niej wpisany, do tego głównego dokumentu politycznego.
Pan mówi - klęska?
- Nie chcę tak dużych słów używać. Widać, że to się nie udało. Widać, że trzeba inaczej pomyśleć o polityce zagranicznej. Myślę, że jeden wniosek jest oczywisty - nie składać tak daleko idących obietnic, nie mówić, że będzie zwrot, że wszystko będzie inaczej. I przede wszystkim, nie mówić, że wszystko, co było przed nami było źle. Teraz nagle widać, że problemy, z którymi mierzył się ten jeszcze wcześniejszy rząd, który był niedawno, to są problemy, które mają swoją historię, są jakoś umotywowane w historii i polityce konkretnych krajów, w tym wypadku mówimy o Niemczech. Trzeba dużo popracować, by znaleźć rozwiązanie, że to nie nieumiejętność przeszkadzała w załatwieniu niektórych spraw, tylko czasami wola, której nie było po drugiej stronie.
Tu mieliśmy dość ciekawą sytuację. Donald Tusk przeprowadził swego rodzaju ofensywę. Ona miała wiele wymiarów, na przykład wywiady dla niemieckiej prasy, przesłanie dla czytelników "Bilda", takie pozdrowienie.
- To były inne wizyty, o których też wiele się mówiło się w plotkach dyplomatycznych, mniej oficjalne, przygotowujące tę wizytę. Faktycznie bardzo dużo włożono pracy w to, żeby przygotować wizytę. Ale okazało się, że jest, jak jest.
Tu się chyba zgodzimy, że trochę mur niemieckiej dyplomacji. O ten mur rozbiła się ofensywa Donalda Tuska, bo trudno też stawiać zarzut, że ktoś próbuje dokonać przełomu.
- Dzisiejsza Europa to są nasi przyjaciele, sojusznicy, ale to są też procedury i interesy. Trzeba to rozumieć. Nie można wmawiać Polakom w kampaniach politycznych, że nie jest normalnie, że 40-milionowy kraj chce reprezentować te swoje interesy, chce o nich mówić, chce domagać się i realizować je w konkretnych procedurach np. w UE. Jak bardzo dużo teraz mówiliśmy o tym, że tak będzie, że coś się wielkiego zmieni, to dziś mamy taki efekt. Ja nie jestem zdumiony. Myślę, że wielu bacznych obserwatorów sceny politycznej nie jest zdumionych. Natomiast może ktoś się zaskoczył, ponieważ wmawiano np., że jak premier się będzie szerzej uśmiechał, to z tego wynikną jakieś korzyści dla Polski. To nie ta droga.
Ta atmosfera tej wizyty była bardzo ciepła, miła. Kanclerz Merkel podkreślała znaczenie z relacji z Polską, mówiła o nadziei na nowy przełom. Czy to znaczy - z tego, co Pan mówi, tak można to rozumieć - że za tą atmosferą, za werbalnym ociepleniem, nie poszły żadne fakty?
- Atmosfera była podobnie miła, jak wcześniejsze spotkania polsko-niemieckie. To dobrze, jak jest miła atmosfera, bardzo dobry kontakt z prezydentem Niemiec ma polski prezydent Kaczyński. Bardzo dobre były rozmowy pani Merkel z naszym byłym premierem i z prezydentem. To nie jest nic nowego ta dobra atmosfera. Problem w tym, że tę dobrą atmosferę, która powinna być i która jest bardzo ważna w stosunkach polsko-niemieckich, bo przecież te trudne problemy w stosunkach polsko-niemieckich trzeba rozwiązywać. Jesteśmy w UE, to ułatwia rozwiązywanie niektórych problemów. Problem w tym, że nie można sprzedawać tej dobrej atmosfery za ciężki towar, czyli za konkretne projekty, które zostały załatwione, bo tak po prostu nie jest.
I Donald Tusk nie sprzedał? - Nie sprzedał.