PolskaKosztowna przegrana Hanny Lis z "Super Expressem"

Kosztowna przegrana Hanny Lis z "Super Expressem"

Hanna Lis ma przeprosić wydawcę i redaktora naczelnego "Super Expressu" za naruszenie ich dóbr osobistych oraz wpłacić 50 tys. zł na cel społeczny - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd uwzględnił pozew w wyroku zaocznym, wydanym wobec niestawienia się pozwanej, o czym poinformował naczelny "SE" Sławomir Jastrzębowski.

Kosztowna przegrana Hanny Lis z "Super Expressem"
Źródło zdjęć: © AKPA | Niemiec

Wyrok zaoczny zapada, jeśli pozwany nie stawił się na posiedzenie. W takim wypadku sąd bez badania uznaje za prawdziwe twierdzenia pozwu. Od takiego wyroku pozwany może złożyć sprzeciw, który powoduje ponowne, tym razem merytoryczne, rozpoznanie sprawy.

Wydawca i naczelny "SE" pozwali Hannę Lis za "niezgodne z prawdą oskarżenie o sprowokowanie przez reporterów i fotoreporterów 'SE' lub osoby działające na zlecenie redakcji tej gazety" sytuacji przed jej domem, która skończyła się "stłuczką" opisaną potem przez "SE". - W aucie, o którym mowa, byli freelancerzy, a nie ludzie z "SE", a zdjęcia kupiliśmy na wolnym rynku - mówił Jastrzębowski.

W listopadzie 2010 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie nakazał "SE" przeprosić Tomasza i Hannę Lisów za naruszanie ich dóbr osobistych. SA obniżył wtedy z 250 do 120 tys. zł kwotę zadośćuczynienia dla powodów od "SE"; ograniczył też zakres i zasięg przeprosin.

Wydawca i naczelny "SE" zostali pozwani przez znanego dziennikarza i jego żonę za serię tekstów tabloidu z lat 2007-2008 r. W marcu 2010 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał zasadniczą część pozwu i nakazał pozwanym przeprosiny w wielu mediach oraz zapłatę powodom w sumie 250 tys. zł (żądali 400 tys. zł). Sąd uznał, że "SE" uporczywie naruszał dobra osobiste małżeństwa, mając na celu "rozrywkę dla czytelników poprzez ośmieszanie powodów". - Choć powodowie są osobami publicznymi, także mają prawo do ochrony prywatności, o której można pisać tylko, jeśli ma ona funkcjonalny związek z ich zawodowymi obowiązkami - podkreślił sąd.

Za naruszające dobra powodów sąd uznał większość publikacji "SE", np. artykuł pt. "Lis jest kiepski w łóżku"; artykuł, że Lis "potrzebuje dentysty" ze zwrotem "zajrzeliśmy do paszczy Lisa"; doniesienia, jak Hanna Lis walczy o alimenty; twierdzenia o rzekomym "staranowaniu" przez nią auta przygodnych ludzi (faktycznie byli w nim paparazzi z jednej z agencji) oraz zarzuty o stronniczość programu Lisa w TVP o pobiciu policjantów przez znanych piłkarzy (według "SE" Lis "bronił chuliganów"). Zdaniem sądu, prywatność powodów naruszyły też informacje "SE" o ich domu. Sąd Okręgowy uznał jedynie, że "SE" miał prawo pisać o zarobkach Lisa w TVP, bo krytykę kierowano wobec zarządu telewizji publicznej.

Sąd Apelacyjny zmienił kilka punktów wyroku Sądu Okręgowego. Ocenił, że w kwestii "stłuczki" "SE" miał prawo do swych ocen zdarzenia, bo to powódka - jak zeznał świadek uznany przez sąd za wiarygodnego - kilka razy uderzyła swym zderzakiem w auto paparazzich. Było wtedy ciemno, a ona - według Sądu Okręgowego - miała prawo się zdenerwować całą sytuacją, bo dwójka jej dzieci była wystraszona zajściem.

Zdaniem Sądu Apelacyjnego, "SE" miał też prawo krytykować program Lisa w TVP. - Można odnieść wrażenie, że w programie nieco lepiej byli traktowani piłkarze niż policjanci - uzasadniał sędzia sądu Zbigniew Cendrowski. Słowa "SE" sędzia uznał za realizację prawa do krytyki. Według sędziego, gazeta nie naruszyła też prywatności Lisów, pisząc o ich domu, bo oni sami o nim wcześniej mówili w mediach.

Sąd Apelacyjny uchylił wydany przez Sąd Okręgowy zakaz "SE" śledzenia Lisów i publikowania ich zdjęć wykonanych z ukrycia. - Brak dowodów na taki sposób uzyskania informacji - mówił sędzia. Z tekstu przeprosin, sąd usunął słowa o zrobieniu Lisom zdjęć "niezgodnie z prawem". Ponadto uznał, że pozwani nie muszą zamieszczać przeprosin w serwisach internetowych, bo "wcześniej czy później każdy tekst znajdzie się w internecie".

Sąd Apelacyjny podzielił zaś opinię o bezprawności pozostałych naruszeń dóbr Lisów przez "SE". Według sądu, z 12 zakwestionowanych artykułów gazety, za cztery z nich pozwani nie muszą przepraszać. Obniżenie kwot zadośćuczynienia SA wyjaśnił zmniejszeniem zakresu przeprosin oraz "współmiernością" nowych kwot wobec naruszenia dóbr powodów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)