Koszmar na Śląsku - tysiące domów wciąż bez prądu
Blisko 10 tys. odbiorców w północnej części woj. śląskiego nadal pozbawionych jest dostaw prądu. W nocy łamiące się, zlodowaciałe drzewa ponownie zniszczyły niektóre linie energetyczne. Z tego powodu prądu nie ma ponownie ok. 4 tys. odbiorców, którzy w piątek wieczorem mieli już zasilanie.
16.01.2010 | aktual.: 16.01.2010 09:55
- Dotyczy to przede wszystkim odbiorców w powiecie myszkowskim, gdzie w piątek wieczorem bez zasilania pozostawało ok. 3 tys. odbiorców. W sobotę, z powodu zniszczenia dopiero co odbudowanych linii, ich liczba wzrosła do ok. 7 tys. - powiedział rzecznik częstochowskiego oddziału spółki Enion Jacek Piersiak.
Częściowo dotyczy to także powiatu zawierciańskiego, gdzie bez prądu jest ok. 1,2 tys. gospodarstw i instytucji. Tam również w wielu miejscach udało się przywrócić zasilanie, obecnie wyłączone z powodu nowych awarii. Nie wiadomo, kiedy uda się opanować sytuację.
Jak wyjaśnił Piersiak, ustawiając nowe słupy i odbudowując zniszczone linie energetyczne ekipy naprawcze wycinają drzewa w pobliżu, w pasie ok. 3,5 m od linii, bo tak stanowią przepisy. Jednak gdy łamią się stojące dalej, zlodowaciałe i pokryte ciężkim śniegiem drzewa, linie są ponownie zrywane, a słupy przewracane. Aby temu zapobiec, należałoby usunąć niektóre drzewa w odległości ok. 25 m od linii.
W pozostałych powiatach regionu częstochowskiego sytuacja powoli wraca do normy. W powiecie częstochowskim bez prądu w sobotę rano było 1 tys. 355 odbiorców, w lublinieckim 135, w kłobuckim 110. W tych powiatach niebawem wszyscy odbiorcy powinni już mieć zasilanie. Wielu z nich żyje bez energii elektrycznej od ponad tygodnia. Nie ma już awarii w powiecie będzińskim, gdzie wcześniej prądu nie miało kilka tysięcy odbiorców.
Wśród miejscowości najbardziej dotkniętych brakiem prądu jest Myszków (dzielnice Bory oraz Mrzygłódka), miasto i gmina Żarki, gmina i miasto Koziegłowy, gmina Poraj oraz gmina Niegowa. W niektórych miejscowościach tej ostatniej gminy oraz w Żarkach brak zasilania skutkuje też brakiem wody; dostarczają ją tam strażacy.
Minionej doby śląscy strażacy 147 razy usuwali skutki opadów śniegu i zlodowacenia, głównie w powiatach częstochowskim, lublinieckim, myszkowskim, tarnogórskim i zawierciańskim. Pomagali też energetykom w dotarciu do uszkodzonych linii i doraźnie wspomagali zasilanie stacji pomp. Zaangażowano także prywatne firmy, wypożyczające agregaty małej i średniej mocy.
Tragiczny pożar
W nocy z piątku na sobotę strażacy zmagali się także z pożarami. Do najtragiczniejszego z nich doszło w Świętochłowicach, gdzie spaliło się jedno pomieszczenie w mieszkaniu na drugim piętrze czteropiętrowego budynku. Zginęły dwie osoby, 16 ewakuowano na czas akcji gaśniczej.
Sytuacja na drogach
Na drogach woj. śląskiego nie ma utrudnień - główne trasy mają czarną nawierzchnię. W powiecie lublinieckim jezdnie wiodące przez las są często oblodzone. Pojawiają się też utrudnienia spowodowane spadającym na jezdnie gałęziami, łamiącymi się z powodu obciążenia śniegiem.
Na kolei wciąż opóźnienia
Nadal należy liczyć się z opóźnieniami w ruchu pociągów. Spółka Przewozy Regionalne poinformowała, że od soboty wszystkie zawieszone wcześniej w woj. śląskim pociągi zostały przywrócone, jednak na niektórych lokalnych szlakach nadal sieć jest oblodzona, co powoduje problemy. Dotyczy to m.in. odcinków Herby Nowe-Liswarta, Krupski Młyn-Droniowiczki, Lubliniec-Czarków, Dąbrowa Górnicza Ząbkowice-Łazy, Częstochowa Mirów-Poraj oraz Ruda Śląska Chebzie-Zabrze, gdzie poprzedniej nocy próbowano ukraść sieć trakcyjną. Nadal są odcinki, gdzie pociągi przeciągane są lokomotywą spalinową, co powoduje opóźnienia.