InnowacjeKosmiczna podróż w przeszłość

Kosmiczna podróż w przeszłość


Sonda New Horizons startuje (fot. NASA)

Pluton jest jedyną planetą Układu Słonecznego, do której żadna sonda ludzka nie doleciała. Choćby dla tego względu warto zobaczyć, co tam się dzieje. Pluton jest przedstawicielem obiektów z pasa Kuipera. A te obiekty to pozostałość materii, z której formował się Układ Słoneczny. Tak naprawdę to podróż w przeszłość, 4,5 miliarda lat wstecz – powiedział Wirtualnej Polsce dr Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego Mikołaja Kopernika w Warszawie.

Zobacz także:

Obraz
Obraz

19 stycznia wystartowała sonda New Horizons, która w 2015 roku zbada Plutona. Naukowcy NASA od dawna powtarzali, że to najwyższy czas, by rozpocząć misję. Dlaczego?

Arkadiusz Olech: Jest jedna ważna przyczyna, dla której warto było wysłać sondę na przełomie XX i XXI wieku. W tym czasie Pluton znajduje się najbliżej Słońca. Porusza się on po dość nietypowej orbicie w porównaniu z innymi planetami Układu Słonecznego. Po pierwsze, jego orbita jest nachylona do płaszczyzny ruchu Ziemi pod kątem 17 stopni, po drugie, ta orbita jest bardzo eliptyczna. Zdarza się, że Pluton jest bliżej Słońca niż Neptun. Tak było na przykład do roku 1999. Teraz Pluton oddala się od Słońca i powróci dopiero za około 250 lat. Tu nawet nie chodzi o to, że na razie mamy do niego krótszą drogę. Po prostu w czasie, gdy jest bliżej Słońca, dostaje więcej energii, jest tam wyższa temperatura i szansa, że do atmosfery uwolni się więcej substancji lotnych, jest również większa. A to interesuje naukowców. Podobnie jest z Charonem, którego podejrzewamy o posiadanie atmosfery. Szanse na przeprowadzenie ciekawych badań i sprawdzenie, jak to jest z tą atmosferą, są większe, gdy Pluton i Charon znajdują
się bliżej Słońca.

Obraz

Po co lecimy na Plutona? Czego naukowcy się tam spodziewają?

- Pluton jest jedyną planetą Układu Słonecznego, do której jeszcze żadna sonda ludzka nie doleciała. Choćby dla tego względu warto zobaczyć, co tam się dzieje. Poza tym Pluton tak naprawdę nie jest planetą, tylko dużym przedstawicielem obiektów z pasa Kuipera. Należy do niego ponad 600 lodowych ciał, z czego Pluton wcale nie jest największy, bo niedawno gruchnęła wiadomość, że coś większego odkryto w pasie Kuipera. Ostatnie badania to potwierdzają, więc jeśli uznajemy Plutona za planetę, to tym bardziej ten „nowy” obiekt zasługuje na miano planety.

Pas Kuipera to w znacznej mierze pozostałość materii, z której formował się Układ Słoneczny. Ponieważ znajduje się w dużej odległości od Słońca, jest w niewielkim stopniu przetworzona termicznie. Jeśli weźmiemy dla porównania komety, które również są uważane za nośniki „informacji” z początków Wszechświata, to ich materia, gdy przelatują blisko Słońca, poddawana jest wysokim temperaturom. A to strata dla potencjalnych badań. W pasie Kuipera mamy możliwość niemal dotknąć tej pierwotnej materii. To tak naprawdę podróż w przeszłość, jakieś 4,5 miliarda lat wstecz. To będzie jedno z najciekawszych zadań tej misji – zbadanie właściwości powierzchni Plutona.

Obraz

New Horizons próbowała wystartować z Ziemi od 2001 roku. Cały czas coś jej w tym przeszkadzało – a to pogoda, a to awarie. Nie wróży to chyba zbyt dobrze 9-letniej misji w kosmosie?

Obraz
© Artystyczna wizja sondy w pobliżu Plutona i Charona (fot. NASA)

- Zawsze się może coś wydarzyć, jednak gdy sonda dostanie „kopniaka grawitacyjnego” i wejdzie na odpowiedni kurs, to spokojnie sobie leci. Co najwyżej używa silników korekcyjnych, odpalanych na krótkie chwile. Dlatego po starcie najpierw leci do Księżyca, potem dostanie „kopniaka” od Ziemi i rusza dalej. To najszybszy i najtańszy sposób podróżowania w kosmosie, jaki znamy. Tak samo poruszała się sonda Voyager-2, która zbadała Jowisza i Saturna. Misja okazała się tak udana, że NASA zdecydowała się na jej przedłużenie. Sonda dostała „kopniaka” od Saturna, poleciała do Urana, od Urana dostała kolejnego „kopniaka” i poleciała do Neptuna. I okazało się, że gdyby na przykład leciała na silnikach do Urana, to wcale nie byłaby tam szybciej, a dzięki wykorzystaniu grawitacji zdążyła jeszcze zbadać kilka planet.

Obraz

Ale na pierwsze wyniki pracy sondy trzeba poczekać 9 lat...

- Niekoniecznie. Już w 2007 roku sonda doleci do Jowisza, aby uzyskać od niego potężnego „kopniaka”. Zostanie w ten sposób rozpędzona do największej prędkości w historii lotów kosmicznych. W okolicach Jowisza zbierze przy okazji sporo danych naukowych. Jak doleci do Plutona i Charona i zrobi, co do niej należy, to będzie można wysłać ją jeszcze do jakiegoś innego ciała. Jest to naprawdę bardzo fajna i szeroko zakrojona misja. Doświadczenie nas uczy, że gdy Voyagery, Pioneery, czy inne sondy, wypełniały swoje misje, liczba zagadek wcale nie malała i pojawiało się coraz więcej pytań. Trudno przewidzieć, jakie rewelacje przyniesie misja na Plutona. Do tej pory tylko dzięki kosmicznemu teleskopowi Hubble’a mieliśmy jako tako mgliste pojęcie na temat wyglądu powierzchni Plutona. Na zdjęciach nawet w najlepszej rozdzielczości widać było tylko jakieś plamy.

Obraz

Czy po zbadaniu Plutona i Charona będzie można wysłać sondę w inne miejsca, na przykład do tego nowoodkrytego obiektu, o którym Pan wspominał?

- Myślę, że tak. Kiedy misja była planowana, nie znaliśmy tej planety. W tej chwili w pasie Kuipera znamy już cztery ciała rzędu Plutona. Jest co badać. Do 2015 roku mamy jeszcze mnóstwo czasu i jeśli znajdziemy inne ciekawe obiekty, naukowcy z NASA na pewno wymyślą sondzie nowe zadania.

Z dr. Arkadiuszem Olechem rozmawiał Mariusz Nowik, Wirtualna Polska.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)