"Korzyść materialna tak, ale nie za wszelką cenę"
W trakcie badań nad ludzkim mózgiem okazało się, że można zlokalizować miejsce, które aktywizuje się przy decyzjach o charakterze moralnym. Badanie to potwierdziło równocześnie, że model "człowieka ekonomicznego" jest zbyt uproszczony. Okazało się bowiem, że jednostka postawiona przed wyborem czy przyjąć niewielką wypłatę (a równocześnie zgodzić się, aby drugi uczestnik eksperymentu otrzymał wypłatę znacznie większą), czy też - odmówić wzięcia pieniędzy na tych warunkach (co oznaczało także brak wypłaty dla drugiej osoby) - najczęściej wybierała tę drugą możliwość. Korzyść materialna tak, ale nie na każdych warunkach! Impuls wyjścia z relacji podważającej godność okazuje się silniejszy.
07.08.2008 | aktual.: 07.08.2008 09:31
Pesymiści nazwą to zazdrością. Optymiści - poczuciem sprawiedliwości. Ważne, że powtarzany wielokrotnie eksperyment potwierdził, że w ludzkim mózgu istnieje ośrodek neuronowy "oceniający" charakter relacji i powodujący impuls wycofania. I że ów środek aktywizuje się tylko w momencie decyzji: gdy coś robimy pod przymusem - pozostaje martwy. Potwierdza to tezę, iż to wolność jest warunkiem moralnego charakteru czynów.
Być może typ (i wyceny) wartości wstawianych do równania określającego ekwiwalentność relacji jest kwestią indywidualnego doświadczenia. Z czasem aspiracje u jednych rosną, a u innych - maleją. Ale zawsze - i to właśnie wydaje się zakodowane genetycznie w neuronowej budowie mózgu - brak równowagi między stronami równania odczuwa się jako napięcie (że doświadczanie godności, lub jej braku, łączy się z charakterem relacji, a nie - esencjonalnie punktowo przeżywanym stanem).
A kultura (kultury) dostarczają narracji uzasadniających wybór takiej, a nie innej hierarchii i wagi wartości. Ale sama - nie zwerbalizowana operacja instynktownego oceniania charakteru relacji jest zakodowana w neuronowej strukturze mózgu. Godność jako wypadkowa "sprawiedliwej" relacji i wolność jako sytuacja uaktywniająca aktywność neuronowej siatki mają opakowanie kulturowe, gdy próbuje się je werbalizować. Ale tak naprawdę są częścią kodu neuronowego. Być może tu właśnie zakorzenione jest to, co określa się przyrodzonym prawem, naturalnym prawem człowieka? Różne kultury (i religie) interpretują te sytuacje odmiennie. Zachodnie chrześcijaństwo mówi o partycypacji w Absolucie. Kultury Wschodu podkreślają korespondencję osobniczej potrzeby równowagi z dążeniem do równowagi na innych piętrach Natury. A samą równowagę interpretują jako siatkę harmonijnych (ekwiwalentnych - co nie oznacza - symetrycznych) relacji.
Na Zachodzie dominuje etyka. W Azji - estetyka. Ale i tam, choćby we wczesnej fazie buddyzmu, był moment, gdy estetyka ściśle splatała się z etyką. Kluczowa dla kultur Azji, epistemologiczna zasada nie stosowania kategorii "różnicy" opiera się bowiem na zaleceniu, aby nie uprzywilejowywać żadnego elementu, choćby przez czynienie go punktem odniesienia. Estetyka łączy się tu z etyką.
Czy więc kultura tylko werbalizuje to, co jest już obecne w neuronowej matrycy mózgu? Czy przeciwstawianie kultury i natury nie jest anachronizmem w świetle dzisiejszych badań?
Za wcześnie na odpowiedź. Widać jedno - wyłania się optymistyczny obraz człowieka, który ma w mózgu zakodowany impuls dobra. A kultura nadaje tylko tej potrzebie dobrą treść. Czasem tylko nie potrafimy sprostać temu, do czego jesteśmy - potencjalnie - zdolni!
I można powiedzieć, że matryca genetyczno-neuronowa działa na poziomie "meta", określając optymalny charakter relacji (harmonia, równowaga, "sprawiedliwość"). Ale to kultura i nasze indywidualne doświadczenie wstawia do tego równania konkretne wartości.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski