Korzybie: ratownicy usuwają rozbite wagony
W Korzybiu koło Słupska rozpoczęło się usuwanie rozbitych składów PKP. Pociągi zderzyły się rano. Rannych zostało 37 osób. Na razie nie wiadomo co było przyczyną wypadku. Ustala to specjalna komisja. Zastępca dyrektora Zakładu Polskich Linii Kolejowych w Szczecinie ds. eksploatacyjnych, Wiesław Sobociński powiedział Radiu Gdańsk, że rano zostanie przywrócony ruch na trasie Słupsk - Miasto.
13.07.2010 | aktual.: 13.07.2010 23:09
Pociągi relacji Słupsk-Szczecinek i Szczecinek-Słupsk tuż za stacją w Korzybiu znalazły się na jednym torze. Doszło do czołowego zderzenia.
Do późnych godzin popołudniowych pracownicy PKP Linie Kolejowe czekali, aż swoje czynności zakończy ekipa śledczych z prokuratury rejonowej w Słupsku. Na miejsce dotarł już pociąg ratowniczy ze specjalnym dźwigiem ze Stargardu Szczecińskiego. - Rozpoczynamy akcję usuwania rozbitych składów - poinformował Wiesław Sobociński z PKP Linie Kolejowe. Nie wiadomo ile potrwa udrożnienie trasy Słupsk-Miastko. Nie jest bowiem wykluczone, że oprócz lokomotyw i piętrowych wagonów uszkodzone jest także torowisko.
Wstępnie przyjęto, że usuwanie szkód potrwa do wieczora. Na razie pociągi relacji Słupsk-Poznań kierowane są okrężną drogą przez Koszalin.
Przyczyny wskaże komisja
Przyczyny zderzenia pociągów w Korzybiu wyjaśni komisja, w której skład wejdą m.in. przedstawiciele przewoźnika i zarządcy infrastruktury, czyli spółki PKP Polskie Linie Kolejowe - powiedział Michał Lipiński z biura prasowego Przewozów Regionalnych.
Do późnych godzin popołudniowych na miejscu zderzenia pociągów pracowali policjanci i prokuratorzy. Równolegle z funkcjonariuszami i śledczymi pracowali członkowie komisji kolejowej.
Jak poinformował zastępca dyrektora Zakładu PLK w Szczecinie ds. eksploatacyjnych, Wiesław Sobociński, komisja kolejowa sprawdziła stan kilku urządzeń, w tym czujników w torach pokazujących stan zwrotnic. Wszystkie sprawdzone urządzenia były sprawne.
- W środę przetestujemy je jeszcze przy użyciu drezyny - powiedział Sobociński. Dodał że trwa przesłuchiwanie nagrań z rozmów sprzed wypadku, w tym rozmów maszynistów obu pociągów z dyżurnymi ruchu.
Tuż po wypadku Sobociński powiedział, że "drugi pociąg nie powinien wjechać na tor, po którym już jechał pociąg". Tłumaczył, że w takiej sytuacji wjazd powinien być automatycznie zablokowany. - Ale dlaczego nie był zablokowany to za wcześnie, żeby wysuwać jakąś hipotezę - dodał. Dyrektor nie przypuszcza, aby do wypadku mogła się przyczynić wysoka temperatura powietrza.
Rzecznik policji w Słupsku, Robert Czerwiński powiedział, że w wypadku zostało rannych 37 osób (wcześniejsze doniesienia mówiły o 23 osobach); ich stan zdrowia nie zagraża życiu. Wśród rannych dwie osoby są - jak określili lekarze - w stanie ciężkim. Jak powiedział Czerwiński, większość poszkodowanych doznała ogólnych obrażeń, były też przypadki utraty przytomności, złamania kończyny.
Rzecznik dodał, że poszkodowani zostali przewiezieni do szpitali w Słupsku, Bytowie i Sławnie. Część z nich po oględzinach lekarskich została wypuszczona do domów.
Rzecznik PKP Polskich Linii Kolejowych Krzysztof Łańcucki podał, że pasażerowie, którzy nie ucierpieli w wypadku, zostali rozwiezieni zastępczą komunikacją autobusową. Pasażerowie kolejnych pociągów do czasu przywrócenia ruchu mieli być przewożeni autobusami.