Korwin-Mikke podejrzany o znieważenie sędziów Sądu Najwyższego
Janusz Korwin-Mikke jest już formalnie
podejrzany o znieważenie sędziów Sądu Najwyższego, którzy
oczyścili Mariana Jurczyka z zarzutu "kłamstwa lustracyjnego".
Byłemu kandydatowi na prezydenta grozi za to grzywna, kara
ograniczenia wolności lub do roku więzienia.
Prokuratura Rejonowa w Otwocku postawiła podejrzanemu zarzut znieważenia funkcjonariuszy publicznych - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur. Dodała, że Korwin-Mikke przyznał się do zarzutu i złożył "obszerne wyjaśnienia". Śledztwo ma być zamknięte do końca roku.
Korwin-Mikke w tygodniku "Najwyższy Czas" z 18 czerwca napisał: "Poraziła mnie (...) informacja (...) o tym, jakimi dowodami dysponował skład SN, który ostatecznym wyrokiem orzekł, że p. Marian Jurczyk nie był agentem SB: oryginał podpisanego oświadczenia o współpracy, pokwitowania za otrzymane pieniądze... Przywykłem już, że 'polskie' sądy w sprawach politycznych (i nie tylko) kierują się dziwacznymi interpretacjami Prawa - ale takich sk...ysynów (tak w oryginale), jak ci, co głosowali nad tym orzeczeniem, jeszcze nie widziałem. Najwyższa pora coś z tym zrobić! I zrobię".
O przestępstwie zawiadomił prokuraturę I prezes SN Lech Gardocki. W trwającym od września śledztwie przesłuchano już wszystkich trzech sędziów ze składu SN ze sprawy Jurczyka.
W październiku 2002 r. SN - rozpatrując kasację obrońcy Jurczyka od wyroków Sądu Lustracyjnego dwóch instancji, iż Jurczyk jest "kłamcą lustracyjnym" - uchylił je i po raz pierwszy w historii lustracji w Polsce sam oczyścił lustrowanego z zarzutu agenturalności.
Sąd wyjaśniał, że do uznania danej osoby za "kłamcę lustracyjnego" konieczne jest m.in., by przekazywane służbom specjalnym PRL informacje były im przydatne, czyli że nie wystarczy samo wypełnianie formalne procedur, ale też w istocie konieczne jest, by wyczerpać istotę tego pojęcia - aby ów tajny współpracownik rzeczywiście nie pozorował współpracy i aby informacje, które zostały przez niego przekazane, były wykorzystane w pracy operacyjnej tajnych służb PRL.
Korwin-Mikke złożył doniesienie do prokuratury na sędziów SN, którym zarzucił, że oczyszczając Jurczyka popełnili przestępstwo poświadczenia nieprawdy. Prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.