PolskaKorupcyjne furtki w ordynacji

Korupcyjne furtki w ordynacji

Komitet wyborczy kandydata na prezydenta może
przyjmować wpłaty nawet po wyborach. Aż przez trzy miesiące. Firmy
mogą więc wpłacać pieniądze na kampanię już wybranemu prezydentowi
- pisze Ewa Milewicz w "Gazecie Wyborczej".

Ordynacja prezydencka jest dziurawa jak ser szwajcarski - mówi prof. Marek Chmaj, specjalista od prawa wyborczego.

W kolejnych wyborach prezydenckich przepisy aż zapraszają nieuczciwych polityków i biznesmenów do korupcji. "Psu na budę przydadzą się wszystkie komisje śledcze tropiące korupcję, jeśli system finansowania polskiej polityki nadal pozostanie bez zmian" - pisała w czerwcu w "Gazecie" Dominika Wielowieyska, krytykując Sejm za uporczywe niezmienianie ordynacji prezydenckiej.

Najbardziej znana furtka to możliwość sprzedawnia przez komitety cegiełek. Daje to nieograniczone możliwości ukrywania prawdziwych źródeł finansowania kampanii. Tych dziur, znanych z poprzednich wyborów prezydenckich, Sejm nie zdołał zalepić, choć takie zmiany doradzała PKW.

Jedną z takich dziur jest np. to, że każdy komitet w ciągu trzech miesięcy po wyborach musi złożyć sprawozdanie finansowe do PKW. Do dnia złożenia tego sprawozdania komitet może przyjmować i wydawać pieniądze. Nawet po wyborach. Inaczej jest w wyborach parlamentarnych, w których obowiązuje bardziej szczegółowa ordynacja. Tam komitet wyborczy nie może pozyskiwać pieniędzy po dniu wyborów.

PKW wydała w czerwcu wyjaśnienia dla komitetów prezydenckich, w których wyraźnie mówi: "Nie jest zabronione pozyskiwanie środków po dniu wyborów. W związku z tym dopuszczalne jest przyjmowanie darowizn na spłatę nieuregulowanych zobowiązań komitetu, na zaspokojenie których nie wystarczyło środków finansowych zgromadzonych na rachunku bankowym".

Jakie są konsekwencje takiego przepisu? Prezydencki kandydat Mniam Mniam wygrywa dziś wybory prezydenckie. I od jutra na konto jego komitetu wyborczego zaczynają się sypać wpłaty od prywatnych spółek, które pragną, żeby prezydent je dobrze zapamiętał. Ordynacja pozwala zresztą, żeby spółka np. o nazwie Chrum Chrum wpłaciła do 84 tys. 900 zł komitetowi kandydata (a nawet - tuż po wyborach prezydentowi), a oprócz tego prezes tej spółki wpłacił pieniądze: ź partii, z którą kandydat (a po wyborach - prezydent) jest związany i ź funduszowi wyborczemu tej partii.

PKW wyliczyła, że maksymalny limit wpłat dla osoby fizycznej wynosi 46 tys. 695 zł. Czyli prezes spółki Chrum Chrum jest w stanie kopsnąć już wybranemu prezydentowi 84 tys. 900 (bo tyle może wpłacić firma) plus 46 tys. 695 zł (bo tyle może wpłacić osoba fizyczna), co daje razem 131 tys. 595 zł.(PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)