Korupcja zdominowała karnawałową paradę w Rio de Janeiro. Sceny przemocy zagościły na Sambodromie
Parada karnawałowa w Rio zaskoczyła miliony widzów na całym świecie oczekujących beztroskiej rozrywki. Tym razem nie chodziło tylko o to, jak skąpy może być strój tancerki. Paradę szkół samby zdominowały obrazy przemocy i nieszczęść nękających Brazylię.
15.02.2018 | aktual.: 15.02.2018 12:31
Karnawał w Rio kojarzy się z piórami, symbolicznie ubranymi tancerkami i tancerzami, szerokimi uśmiechami i przepychem instalacji prezentowanych przez kilkanaście rywalizujących ze sobą szkół samby. W tym roku było inaczej. Uśmiechy zastąpiły grymasy cierpienia ofiar brutalnych przestępstw, a tancerze poprzebierali się za wilki w owczej skórze z walizkami pieniędzy w dłoniach.
Paradę i konkurs na słynnym Sambodromie w Rio de Janeiro, wgrała szkoła Beija-Flor de Nilopolis pokazująca Brazylię jako kraj zepsuty ciągnięty przez gigantycznego szczura. Inna szkoła przedstawiła prezydenta Michela Temera jako wampira żerującego na państwie. Nie zabrakło też uzbrojonych gangsterów, skorumpowanych polityków, ludzi w więziennych celach i ofiar przestępstw.
Policja nie radzi sobie z przestępcami
Tancerze Beija-Flor odegrali nawet pełne przemocy sceny napadów i przestępstw. Policja przyznała, że sceny przedstawione na Sambodromie niewiele odbiegały od rzeczywistości tegorocznego karnawału. Pomimo ściągnięcia do Rio 17 tys. policjantów, podczas parady doszło do strzelaniny pomiędzy członkami gangów narkotykowych, młodociani przestępcy pobili turystów w miejscu uważanym za bezpieczne, a jeden z funkcjonariuszy cudem uniknął linczu przed własnym domem.
Dowódcy policji przyznają, że mają trudności z poradzeniem sobie z rosnącą przestępczością. Władze nie opublikowały jeszcze karnawałowych statystyk, ale liczbę sztuk broni skonfiskowanych podczas kilkudniowych celebracji określają jako "niewiarygodną".
Karnawałowe zderzenie z rzeczywistością
Brazylijczycy znani są z obsesyjnej wagi przywiązywanej do fizycznego piękna i dobrej zabawy. Rio jest "światową stolicą operacji plastycznych", a młodych dziewczyn nie pyta się "czy", tylko "ile" przeszły zabiegów upiększających. Parada i konkurs szkół na Sambodromie jest dorocznym ukoronowaniem złudnej beztroski i celebracji życiowych rozkoszy.
Zdarzało się już, że tancerze na Sambodromie nawiązywali do sytuacji politycznej kraju, jednak w tym roku to właśnie antykorupcyjne i społeczne przesłanie zdominowało karnawał. Czując pismo nosem na miejscu nie było ani prezydenta Temera, ani burmistrza Rio, ewangelikalnego biskupa Marcelo Crivelli.
Zaplanowane jesienią wybory prezydenckie przesądziły o tym, że afery korupcyjne i ciemne interesy robione przez polityków i biznesmenów położyły się cieniem nawet na beztroskiej atmosferze karnawału. Skalę patologii brazylijskich elit rządzący i gospodarczych uwidacznia ciągnąca się od czterech lat afera wokół państwowego koncernu paliwowego Petrobras. Na początku roku spółka zgodziła się zapłacić 2,95 mld dolarów, aby zawrzeć ugodę w USA i zakończyć toczące się tam postępowanie korupcyjne.
Afera pogrążyła już dwójkę byłych prezydentów Brazylii, aza kraty trafiło kilkudziesięciu polityków i biznesmenów. Proceder przyznawania zamówień publicznych za łapówki trwał latami. Brazylijczycy mają po prostu dosyć tych patologii i przepychu elit żerujących na wielkim, bogatym kraju, czego dobitnie dowiódł tegoroczny karnawał.