Korupcja w Komendzie Głównej
W Komendzie Głównej Policji działała grupa funkcjonariuszy, która ustawiała przetargi tak, by wygrywały konkretne firmy. Prokuratorzy są pewni, że w taki sposób zapadła decyzja o zakupie rumuńskich samochodów terenowych Aro - pisze "Rzeczpospolita".
22.08.2006 | aktual.: 22.08.2006 06:42
To główny wniosek ze śledztwa, które prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku - dowiedziała się nieoficjalnie gazeta. Postępowanie wszczęto po złożeniu zawiadomienia przez obecnego szefa policji Marka Bieńkowskiego. Chodziło o ustawienie jednego przetargu pod warszawską spółkę Damis, która miała dostarczyć rumuńskie samochody terenowe Aro. Firma wygrała przetarg i miała dostarczyć policji 105 terenówek za 6,6 mln zł.
Według informacji dziennika w aferę z aro jest zamieszanych co najmniej siedmiu wysokich rangą funkcjonariuszy i pracowników cywilnych logistyki i finansów KGP. Wszyscy zostali przeniesieni na inne stanowiska bądź odeszli na emerytury. Za rządów SLD za logistykę w policji odpowiadał zastępca komendanta głównego Zbigniew Chwaliński.
Jak ustawiono przetarg? Początkowo komenda chciała za 6,6 mln zł kupić 43 lepsze samochody. Jednak zmieniono zapotrzebowanie na 105 aut. Pieniądze na samochody pochodziły ze specjalnej rezerwy celowej w budżecie, która musiała być wykorzystana do końca 2004 r.
W połowie grudnia 2004 r. komenda podpisała niekorzystny dla policji aneks do umowy z Damisem (m.in. wydłużono termin dostawy samochodów). "Rz" ustaliła, że dwa tygodnie później dwóch funkcjonariuszy KGP pojechało do rumuńskiego miasta Cam-Ulung- Muscal. Tam na własne oczy mieli zobaczyć nowe radiowozy. Wycieczkę oficerom zafundował właściciel Damisa Bogdan Tomaszewski. Tomaszewski prowadzi Jarmark Europa, jest kojarzony z lewicą.
Okazało się, że samochody nie były przystosowane do potrzeb policyjnych. Wcześniej w umowie napisano, że aro będą kompletowane w Polsce. Jednak pracownicy KGP poświadczyli w dokumentach, iż auta są gotowe, co umożliwiło przelew gotówki na konto Damisa. Na jednym z zabezpieczonych przez śledczych dokumentów jest osobisty zapisek Chwalińskiego "Co z aro?".
Jak ustaliła "Rzeczpospolita", nie jest to jedyny przetarg ustawiony przez pracowników Komendy Głównej.(PAP)