"Korupcja dziennikarzy w TVP" wyssana z palca
Axel Springer Polska, dawny wydawca "Dziennika Polska Europa Świat", przeprosił TVP za artykuły, w których zarzucano, że w spółce dochodziło do korumpowania dziennikarzy poprzez wyższe wycenianie materiałów nieprzychylnych wobec Platformy Obywatelskiej.
03.02.2010 | aktual.: 03.02.2010 12:40
Tekst przeprosin Axel Springer Polska ukazał się na piątej stronie "Dziennika Gazety Prawnej". Były wydawca "Dziennika" stwierdza, że artykuły z 2007 r.: "Korupcja w TVP" i "Niemoralne propozycje w TVP" zawierały nieprawdziwe informacje oraz naruszały dobre imię TVP.
Przeprosiny to wynik ugody, którą Axel Springer zawarł z TVP.
Wcześniej gazeta publikowała też przeprosiny wobec b. wiceszefowej Agencji Informacji TVP Patrycji Koteckiej, której zarzuty dotyczyły bezpośrednio. Przeprosiny te były wynikiem ugody w procesie, który Kotecka wytoczyła gazecie.
"Dziennik Polska Europa Świat", opierając się na relacji b. reportera "Wiadomości" Łukasza Słapka, pisał w 2007 r., że Kotecka wywierała naciski na reporterów, by przygotowywali materiały kompromitujące PO. Według Słapka "były momenty, kiedy dochodziło do sytuacji bliskich korupcji" - Kotecka miała sugerować, że dobrze mu zapłaci za ten reportaż. Nieprzyjęcie jej oferty miało być powodem jego zwolnienia z "Wiadomości".
Kotecka zaprzeczyła tym zarzutom. Według niej przyczyną rozstania ze Słapkiem była jego "konfliktowość, ale przede wszystkim wątpliwości co do rzetelności dziennikarskiej". W pozwie od wydawcy "Dziennika Polska Europa Świat" zażądała przeprosin i 100 tys. zł zadośćuczynienia. Publikacja artykułu pt. "Korupcja w TVP" była naszym obowiązkiem, a tytuł materiału odpowiada jego treści - twierdzili wcześniej dziennikarze gazety w tym procesie. W efekcie zawartej ugody gazeta zobowiązała się nie tylko przeprosić za publikację, ale też usunąć artykuł z internetowego archiwum.
W oddzielnym procesie Kotecka pozwała też samego Słapka, żądając od niego przeprosin i 50 tys. zł zadośćuczynienia. Słapek wnosi o oddalenie pozwu, twierdząc, że jego słowa były prawdziwe, a nie może on brać odpowiedzialności za to, co z jego wypowiedzią zrobił "Dziennik". Ten proces nadal trwa.