Koronawirus w Rosji. Moskwa to epicentrum pandemii. Tak wygląda życie w mieście
Rosjanie walczą z koronawirusem, ale ostatnio diagnozują coraz większą liczbę zakażeń. Najgorsza sytuacja jest w Moskwie. - Nadal działają przepustki, bez których nie można nawet skorzystać z taksówki, metra albo autobusu - opowiada Masza Makarova, dziennikarka Biełsatu, która mieszka w Rosji.
Liczba potwierdzonych przypadków koronawirusa w Rosji rośnie z dnia na dzień. W sobotę podano informację o 10 817 przypadkach, w niedzielę 11 012 , a w poniedziałek o kolejnych 11 656. W całym kraju potwierdzono ponad 230 tysięcy zakażeń, czyli więcej niż we Włoszech, Wielkiej Brytanii, Francji czy Niemczech.
Władimir Putin ogłosił jednak plan luzowania obostrzeń. Po sześciu tygodniach przerwy pracownicy wszystkich sektorów gospodarki mają wrócić do pracy. Według Putina w interesie wszystkich jest "szybki powrót do normalności", a pierwszymi sektorami, które powinny zostać ponownie uruchomione, są budownictwo i rolnictwo.
Jednak w całym kraju wciąż nie mogą odbywać się imprezy masowe, a Rosjanie muszą przestrzegać, jak mówił Putin, "ścisłych wymogów sanitarnych". Bardziej restrykcyjne obostrzenia będą mogły utrzymać pojedyncze regiony. Jednym z nich jest Moskwa. W samej stolicy Rosji potwierdzono ponad 120 tysięcy zakażeń.
Rosja walczy z koronawirusem. W Moskwie obowiązują przepustki
Dziennikarka Biełsatu Masza Makarowa mieszka w Moskwie. W stolicy Rosji jest od pierwszego dnia, gdy zaczęto wprowadzać obostrzenia. - Teraz obowiązkowe jest noszenie maseczek i rękawiczek, gdy wchodzi się do sklepu albo korzysta z komunikacji miejskiej - opowiada Makarowa. - Dzisiaj nie miałam rękawiczek i musiałam je kupić. Weszłam do jednej apteki, ale rękawiczek nie było. W innej aptece powiedzieli mi, że nie mogą mi sprzedać rękawiczek, bo ja nie mam rękawiczek. I po prostu mnie wyprosili - uśmiecha się.
Zobacz też: Rosyjska armia we Włoszech. Wszystko z powodu koronawirusa
- Nie wyjeżdżam poza miasto, czasami wychodzę z domu, bo pracuję również w ośrodku pomocy społecznej. Tam dojeżdżam metrem - opowiada dalej. - Jechałam dzisiaj tramwajem i byłam sama, zupełnie sama. W Moskwie nadal działają przepustki, więc żeby gdzieś się przemieszczać transportem publicznym, trzeba mieć przepustkę, do której jest dołączona karta miejska. Bez tego nie można korzystać z metra, autobusów albo taksówek.
Jeżeli ktoś nie ma przepustki z pracy, może dwa razy w tygodniu poprosić o jednorazową przepustkę. Wysyła wtedy SMS-a, ale musi również podać przyczynę wyjścia z domu.
Koronawirus w Rosji. "Szpitale są przeciążone"
Masza Makarowa mówi, że szpitale w Moskwie są przeciążone. Pacjentów jest bardzo dużo, a lekarzy brakuje. - Brakuje też ludzi do pracy w miejskich przychodniach. Była afera ze studentami z uczelni medycznych, których przerzucono, trochę przymusowo, do różnych szpitali zakaźnych - opowiada.
- Ludzie szukają znajomości w szpitalach, żeby zwiększyć swoje szanse na wyleczenie - mówi dalej. - Z tego co widziałam, w Moskwie skończyły się w aptekach nie tylko rękawiczki, ale też termometry. Gorzej jest na prowincji, bo lekarze mówią, że muszą tam zakładać na głowę poszewki od poduszek. Brakuje środków ochrony osobistej.
Dziennikarka mówi, że zazwyczaj ani na ulicach, ani w sklepach, nie widać tłumów. Ludzie w Moskwie są ostrożni, chodzą w maseczkach, a w sklepach są płyny do dezynfekcji. - Wchodząc do metra można kupić rękawiczki w automacie takim jak do kawy. W Moskwie już mówią, że powinni to rozdawać za darmo - śmieje się.
Jednak dzisiaj pomiary, które prowadzi firma Yandex, wskazują, że indeks samoizolacji jest niski. - Ludzie po prostu wyszli. To prawdopodobnie związane jest z tym, że wczoraj Władimir Putin powiedział, że ograniczenia będą znoszone - stwierdza Makarowa. - Pewnie ludzie pomyśleli, że już można wychodzić, chociaż w Moskwie do końca maja jest nakaz pozostawania w domu - zauważa.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.