Koronawirus w Polsce. Nauczyciele pracujący w przedszkolach obawiają się. "Nie ma opcji na to, by było bezpiecznie"

- Zachowanie dystansu w przedszkolu to fikcja - mówi Piotr, nauczyciel pracujący w przedszkolu. - To przecież praca polegająca na bliskim i bezpośrednim kontakcie z dziećmi - dodaje Mirka. Od środy, mimo koronawirusa, otwierają się żłobki i przedszkola.

Koronawirus w Polsce. Nauczyciele pracujący w przedszkolach obawiają się. "Nie ma opcji na to, by było bezpiecznie"
Źródło zdjęć: © Getty Images

06.05.2020 | aktual.: 06.05.2020 16:39

W każdym mieście to lokalne samorządy decydują, kiedy otworzyć przedszkola i żłobki. Mają możliwość rozpoczęcia działalności od 6 maja. Jednak jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce, samorządy większości większych miast się na to nie decydują.

W Łodzi przedszkola i żłobki mają zostać otwarte 11 maja. To dodatkowy tydzień, by przygotować się na ten moment. Ale zdaniem Mirki, nauczycielki pracującej w przedszkolu w tym mieście, to nadal za mało. - Na ten moment zwyczajnie nie da się przygotować - mówi nam nauczycielka. - Oczywiście obawiam się powrotu do pracy. Ale najbardziej obawiam się ignorancji władzy oraz braku ich wiedzy na temat pracy w żłobku czy przedszkolu - dodaje.

Zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Edukacji Narodowej stopniowe uruchamianie pracy przedszkoli i żłobków w ramach odmrażania gospodarki "nie oznacza całkowitego powrotu do stanu przed pandemią i tym samym pełnego funkcjonowania tych placówek".

"Placówki te będą przede wszystkim organizować zajęcia opiekuńcze oraz w miarę możliwości, zajęcia dydaktyczno-wychowawcze" - czytamy w dokumencie MEN.

- Mamy być opiekunkami. Do takiej roli nas się sprowadza. Nie nauczycieli - opiekunek - mówi nam Mirka.

Koronawirus a edukacja Otwarcie przedszkoli? "Nie ma mowy o braku kontaktu"

Przedszkola muszą także stosować się do wytycznych opracowanych przez ministra zdrowia oraz Głównego Inspektora Sanitarnego. Mowa w nich o tym, że grupy powinny liczyć do 12 dzieci i przebywać w jednej wyznaczonej sali pod opieką tego samego opiekuna. Należy dbać o zachowanie odpowiedniego dystansu, higienę oraz o stałą dezynfekcję pomieszczeń i sprzętu.

- To przecież praca polegająca na bliskim i bezpośrednim kontakcie z dziećmi. Tam się nie da zachować "reżimu sanitarnego". Poza tym te dzieci nie widziały się od 16 marca. Zwyczajnie za sobą tęsknią. Raczej, gdy się zobaczą, nie będą myśleć o "reżimie sanitarnym" - dodaje nauczycielka.

- Zastanawiające jest to, że nagle odległość nie jest potrzebna. Maski w sali przedszkolnej też nie. W galerii handlowej w masce i rękawiczkach jedna osoba na 15 metrów kwadratowych. W przedszkolu jedna na 4 metry kwadratowe. Dlaczego? Mamy milion pytań i brak odpowiedzi. To wszystko dzieje się na wariackich papierach. Bez jasnych wytycznych - mówi nam nauczycielka.

Mirka mówi nam jeszcze, że na pewno część rodziców nie zdecyduje się wysłać teraz dzieci do przedszkoli, nawet, kiedy zostaną otwarte. Tylko 1/3 rodziców chce posłać dzieci do przedszkola, w którym pracuje Mirka. - Dzieci często chorują bezobjawowo. Spodziewamy się dodatkowo lawiny dzieci z objawami. To nie skończy się dobrze - podsumowuje.

Koronawirus. Nauczyciel: zachowanie dystansu w przedszkolu to fikcja

Rozmawiamy jeszcze z Piotrem, innym nauczycielem pracującym w przedszkolu. - Wątpliwości jest dużo. Samorządy robią wszystko, co potrafią, aby w tak krótkim czasie zapewnić bezpieczeństwo dzieci i personelu, nie można mieć do nich pretensji. Tylko rodzi się pytanie, czy jest to możliwe? - mówi Wirtualnej Polsce.

- Zmieni się i wszystko, i nic. Skoro praca wykonywana w placówce ma być pracą opiekuńczą, to planuję w sposób przyjemny zorganizować dzieciom czas pobytu w przedszkolu. Myślę o tym, jakie obrać formy, aby w miarę możliwości znajdowały się daleko od siebie. Zastanawiam się, czy się da. Raczej jest to trudne - mówi nauczyciel. I tłumaczy, dlaczego: - Zwinięte są dywany, schowane pluszaki, ponieważ są trudne do zdezynfekowania. Obawiam się, że ten czas będzie dla dzieci wiązał się z nudą, szokiem, że nie ma dywanu, wielu zabawek, które lubiły - dodaje.

- Obawy o nasze zdrowie są naturalne - dodaje. I jest ich wiele. - Boimy się, że ktoś po prostu nie zauważy symptomów u dziecka, bo przechodzą one chorobę łagodnie, a w efekcie zarazi się wiele osób. Zachowanie dystansu przedszkolu to fikcja - ocenia nauczyciel.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (42)