Koronawirus w Polsce. Lekarze boją się zakażenia. Pacjenci wściekli. "Absurd"

Koronawirus w Polsce. Część przychodni nadal ma zamknięte drzwi przed pacjentami. W Złotoryi lekarze mówią wprost, że nie będą przyjmować chorych, bo boją się koronawirusa. – Pacjenci stanowią zagrożenie – mówi nam Ireneusz Żurawski, kierownik przychodni rejonowej w Złotoryi. Mieszkańcy protestują.

Koronawirus. Lekarze boją się chorych
Koronawirus. Lekarze boją się chorych
Źródło zdjęć: © PAP | Łukasz Gągulski
Magda Mieśnik

12 tysięcy mieszkańców Złotoryi ma problem z dostaniem się do lekarza. Podobnie jest w wielu innych miastach. Przychodnia rejonowa została otwarta na kilka dni, ale lekarze się zbuntowali. Poszli do kierownika i powiedzieli, że boją się koronawirusa. W związku z tym działają przede wszystkim teleporady.

Koronawirus. "Szlag nas trafia"

- Wszystkich szlag trafia z powodu pandemii, ale my nie robimy nic niezgodnego z prawem. Lekarze, każdy z nas ma prawo bać się zakażenia. A pacjenci stanowią zagrożenie. Nigdy nie wiadomo, kto może być zarażony – mówi Ireneusz Żurawski.

I dodaje, że przed pandemią to pacjent decydował, czy idzie do lekarza i w przychodni były kolejki. – Teraz to lekarz poprzez teleporadę podejmuje decyzje, czy chory wymaga bezpośredniego kontaktu. Gdyby ludzie bardziej koncentrowali się na swoim zdrowiu, to nie potrzebowaliby tylu wizyt – mówi kierownik przychodni.

Mieszkańcy są oburzeni, że lekarze boją się ich przyjmować. – Najpierw straciłam pół dnia, żeby się dodzwonić po poradni. Udało się po czterech godzinach. Później miałam teleporadę. Mówię, że boli mnie brzuch, opisuję szczegółowo objawy. Lekarz zapisał mi lek przeciwbólowy i radził w razie silnego bólu dzwonić po pogotowie. Żadnych badań – mówi nam mieszkanka Złotoryi.

Koronawirus. Przepisy na rękę przychodniom

Sytuację z przychodnią potwierdza Barbara Zwierzyńska-Doskocz, która zasiada w społecznej radzie placówki. – Interweniowaliśmy u burmistrza, by uruchomić przychodnię. Ruszyła na trzy dni. Potem lekarze wystraszyli się chorych i udzielają niemal wyłącznie teleporad. To absurd. Supermarkety i szkoły są otwarte, a lekarze, którzy składali przysięgi, nie chcą przyjmować chorych? – mówi Barbara Zwierzyńska-Doskocz. W przyszłym tygodniu sprawą przychodni ma się zająć Rada Miasta.

Ministerstwo zdrowia przygotowało standardy teleporad, ale to dyrekcja przychodni decyduje, czy preferuje leczenie zdalne. Przepisy nie określają, ile razy wobec jednego pacjenta można stosować teleporadę i kiedy zaleca się osobisty kontakt chorego z lekarzem.

- Chcemy, aby lekarze rodzinni nie tylko udzielali porad przez telefon, ale także fizycznie tym pacjentom, którzy tego wymagają – na miejscu, w swojej poradni lekarza rodzinnego. I są środki ochrony osobistej, nie możemy się tego pacjenta bać, ponieważ nie wszystkie schorzenia można zdiagnozować przez teleporadę – mówił Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (972)