Koronawirus w Polsce. "Koszmarny chaos. Ludzie uwierzyli, że wirusa już nie ma"
Koronawirus w Polsce - jest kolejny rekord pod względem liczby dobowych zakażeń. Wirusolog Tomasz Dzieciątkowski narzeka w rozmowie z Wirtualną Polską, że podejście Polaków do epidemii można streścić w słowach "hulaj dusza, koronawirusa nie ma".
Koronawirus w Polsce nie słabnie, a wręcz przeciwnie. Piątek przyniósł rekord zakażeń - COVID-19 wykryto u 903 kolejnych osób. - Pierwszy komentarz już był, ale nie nadaje się do zacytowania - powiedział Wirtualnej Polsce dr Tomasz Dzieciątkowski, poproszony o odniesienie się do wzrostu liczby zachorowań.
- Doświadczamy tego, że dwa miesiące temu te obostrzenia zostały trochę bezpodstawnie rozluźnione. Oczywiście nie myślę o sytuacji, by Polacy siedzieli zamknięci w domach, trzeba było bezwzględnie wrócić do pracy. Ale niespójne komunikaty dotyczące noszenia maseczek, zmniejszania dystansu społecznego, wprowadziły koszmarny chaos. Część ludzi uwierzyła, że koronawirusa już nie ma - przekonuje ekspert.
Koronawirus w Polsce. "Koszmarny chaos. Ludzie uwierzyli, że wirusa już nie ma"
Zdaniem Dzieciątkowskiego należy bardzo dokładnie prześledzić ogniska epidemiczne, czy są one spowodowane zakażeniami w zakładach pracy, weselach czy innych imprezach, albo przywiezieniem koronawirusa z wakacji. - Dwie przyczyny są już dobrze poznane, trzecia może właśnie zdarzać się ze zdwojoną siłą. Ktoś zetknął się z koronawirusem na urlopie, w hotelu, i został zdiagnozowany dopiero po powrocie - tłumaczy.
Czy na poprawę sytuacji wpłynie wprowadzone przez rząd "stefowanie"? Dzieciątkowski jest krytyczny. - Obawiam się, że nie przyniesie ono skutku, ponieważ brak jest narzędzi, które umożliwiłyby skuteczny nadzór epidemiczny. "Strefowanie" nie zakłada kontroli w poruszaniu się ludzi. Jeśli ktoś mieszka w strefie zielonej, a pracuje w czerwonej - lub odwrotnie - to może po drodze się zakazić. Sytuacja jest tak dynamiczna, że podawanie komunikatów co tydzień mija się z celem - zaznacza.
Koronawirus w Polsce. "Hulaj dusza, koronawirusa nie ma"
Wirusolog uważa, że w przypadku gdyby nastąpił dalszy wzrost dobowej liczby zakażeń, władze powinny rozważyć wprowadzenie stanu nadzwyczajnego. - To musi być jednak przedyskutowane z Ministerstwem Zdrowia i GIS. Niech ludzie chodzą do pracy i uczestniczą w życiu publicznym, ale z zachowaniem zdrowego rozsądku. W tej chwili to dzieje się na zasadzie: hulaj dusza, koronawirusa nie ma - dodaje.
Dzieciątkowski przypomina, że do tej pory w Polsce przetestowano w kierunku koronawirusa zaledwie ok. 6 proc. populacji. - To jest stanowczo za mało - ocenia. Jego zdaniem bez zwiększonej liczby testów, nie będziemy znali pełnej liczby zakażonych.