Koronawirus w Polsce. Do tej placówki nie docierają środki ochrony. "Mówią, że nam się nie należy"

W Centrum Opieki i Rehabilitacji w Częstochowie zaczyna brakować środków ochrony dla pracowników i pacjentów. Maseczki, przyłbice i kombinezony zostały zamówione, ale od tygodni nie dotarły na miejsce. - Niestety nie jesteśmy ani szpitalem, ani domem pomocy społecznej, więc w odpowiedzi na pytania o pomoc dostajemy odpowiedź, że nam się nie należy - mówi nam Karolina Kryś-Noszczyk z Centrum.

Koronawirus w Polsce. Do tej placówki nie docierają środki ochrony. "Mówią, że nam się nie należy"
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Centrum Opieki i Rehabilitacji to ośrodek oferujący świadczenia zdrowotne w obszarze opieki długoterminowej, wybudzania ze śpiączki, rehabilitacji medycznej, lekarskiej opieki specjalistycznej, diagnostyki oraz terapii estetycznych. To nie szpital, więc, jak mówi nam nasza rozmówczyni, ośrodek zszedł przez to na dalszy plan przy zaopatrzeniu w środki ochrony indywidualnej przy walce z koronawirusem.

Wręcz został pominięty.

Koronawirus. Siedem osób musiało opuścić ośrodek

Karolina Kryś-Noszczyk z Centrum mówi WP, że placówka wprowadziła zakaz odwiedzin już dwa tygodnie przed tym oficjalnym. Dużo wcześniej władze Centrum kupiły też wszystkim środki ochrony indywidualnej.

Centrum dziennie obsługiwało nawet 500 pacjentów w ramach kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. - Teraz potrzebujemy pomocy przede wszystkim dla naszych zakresów stacjonarnego całodobowego udzielania świadczeń w "Leczeniu Dorosłych Chorych ze Śpiączką”, Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego oraz Stacjonarnego Oddziału Rehabilitacji Ogólnoustrojowej - mówi nam Karolina Kryś-Noszczyk, koordynator Programu "Leczenie Dorosłych Chorych ze Śpiączką".

- Niestety, mimo, że nasze zespoły terapeutyczne pracują stale wyposażone w środki ochrony indywidualnej oraz zostały decyzją zarządu wyposażone w maseczki na czas drogi z domu do pracy, zaczęły się pojawiać przypadki zakażenia i u nas - dodaje. Z siedemnastu pacjentów siedmiu odesłano do szpitali zakaźnych ze względu na zakażenie koronawirusem lub objawy takiego zakażenia.

- Ponadto dla kilku osób z zespołu terapeutycznego oraz kilku pacjentów wprowadziliśmy decyzją sanepidu kwarantannę w jednym z budynków. Pacjenci są obserwowani - wyjaśnia Kryś-Noszczyk.

Środków ochrony zaczęło w ośrodku brakować. - Niestety nie jesteśmy ani szpitalem, ani domem pomocy społecznej, więc w odpowiedzi na zapytania o pomoc dostajemy odpowiedz, że nam się nie należy. Kupiliśmy kombinezony, płyny dezynfekcyjne, maseczki i przyłbice. Od tygodni na nie czekamy. Nowe towary w ogóle do nas nie docierają. Wszystko idzie do szpitali - mówi nasza rozmówczyni.

Koronawirus. Chcą wrócić, ale jest problem

Obecnie w Centrum przebywa dziesięciu pacjentów. Teraz ci, którzy są już zdrowi i mają koronawirusa za sobą, chcą wrócić. - Sypią się telefony, trzeba ich przyjąć jak najszybciej. Ale jak to zrobić, jeżeli musimy ich przebadać wcześniej, a nie mamy łatwego dostępu do szybkich testów - pyta Kryś-Noszczyk.

I apeluje o pomoc. - Nikt nas do tej pory nie zapytał, czy mamy środki ochrony indywidualnej, czy mamy jak pracować. Odpowiem: nie mamy. Potrzebujemy pomocy. My też musimy mieć jak walczyć z tym niewidzialnym wrogiem - podsumowuje.

Skontaktowaliśmy panią z Centrum Opieki i Rehabilitacji z wiceprezes zarządu firmy Drutex. Dzięki temu pierwsze środki ochrony dotrą do placówki w ciągu najbliższych kilkunastu godzin, a pozostałe w nadchodzących dniach tego tygodnia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (86)