PolskaKoronawirus w Polsce. Die Welt: Polska i Czechy - pandemiczni anarchiści Europy

Koronawirus w Polsce. Die Welt: Polska i Czechy - pandemiczni anarchiści Europy

"Na początku pandemii koronawirusa Polska i Czechy zareagowały wzorcowo, ale teraz zachowują się jakby pandemia minęła" - ocenia "Die Welt".

Koronawirus w Polsce. Premier Mateusz Morawiecki w Katowicach podczas posiedzenia Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego
Koronawirus w Polsce. Premier Mateusz Morawiecki w Katowicach podczas posiedzenia Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego
Źródło zdjęć: © PAP | PAP, Andrzej Grygiel
Piotr Białczyk

25.08.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:44

Niemiecki dziennik "Die Welt" pisze w wydaniu online o niemal całkowitej zmianie podejścia w walce z epidemią koronawirusa w Polsce i Czechach. Korespondent gazety Philipp Fritz nazywa oba kraje "koronaanarchistami". Przypomina, że na początku pandemii Polska i Czechy zareagowały tak szybko i radykalnie, jak nikt inny w UE.

"Czechy wprowadziły jako pierwszy kraj powszechny obowiązek noszenia maseczek, a premier Andrej Babisz podawał swój kraj za przykład i radził prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi, by zrobił to samo. Polska już 15 marca zamknęła swoje granice, krótko po potwierdzeniu pierwszego przypadku koronawirusa w kraju" - przypomina "Die Welt".

Koronawirus w Polsce. Sytuacja może być dramatyczna

Dodaje, że mieszkańcy cierpliwie znosili te działania, podczas gdy w Niemczech pomimo łagodniejszych restrykcji na ulice wyszli przeciwnicy polityki walki z pandemią. "Polska i Czechy zdołały utrzymać liczby zakażeń na niskim poziomie, mało osób zmarło. Ich zarządzanie kryzysem chwalono na świecie. Ale ten nastrój już dawno opadł. Rządy w Pradze i Warszawie złagodziły te środki równie szybko, jak je wprowadziły" - relacjonuje niemiecki dziennikarz.

I dodaje, że "teraz wielu ludzi zachowuje się tak, jakby pandemia minęła", podczas gdy liczby zakażeń rosną. Według Fritza wzrost ten jest szybszy niż w innych miejscach Europy, biorąc pod uwagę liczbę ludności i poziom wyjściowy.

"Polska odnotowała w piątek 903 nowe przypadki, przy czym liczba testów na tysiąc mieszkańców wynosi od 0,5 do 0,6 - to jeden z najniższych wskaźników w Europie. Niemcy testują dwa razy tyle i pod względem liczby mieszkańców mają mniej pozytywnych wyników" - pisze Fritz.

Ocenia, że to "dramatyczna sytuacja", bo jesienią systemy ochrony zdrowia w obu krajach będą pod presją. Tymczasem - jak pisze - "drugi lockdown wydaje się wykluczony" z powodu kosztów gospodarczych.

Koronawirus w Polsce. Przeważył interes polityczny

Zdaniem autora ta nieostrożna postawa obu państw nie jest przypadkiem, ale wynika z powodów politycznych i gospodarczych. Fritz przypomina słowa polskiego premiera Mateusza Morawieckiego, który podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi cieszył się, że "wirus jest w odwrocie" i 12 lipca można tłumnie iść głosować.

"Tego samego dnia dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus ogłosił, że pandemia przybiera na sile. Narodowokonserwatywna partia rządząca PiS musiała jednak zmobilizować swoich ludzi przed drugą tura wyborów, bo sondaże były wyrównane" - pisze Fritz.

"Każdy głos się liczył. Wielu starszych Polaków tradycyjnie głosuje na PiS. To właśnie ich rząd chciał przyciągnąć do urn, bo w czasie pierwszej tury wielu starszych wyborców zostało w domach ze strachu przed zakażeniem" - dodaje.

Według autora prezydent Andrzej Duda i politycy PiS w trakcie publicznych wystąpień nie nosili maseczki, a temat koronawirusa odgrywał drugorzędną rolę w mediach państwowych.

"Plan się powiódł. Duda został wybrany na drugą kadencję, zdobywając 51 procent głosów. Wielu Polaków, którzy tygodnie spędzili w izolacji, chętnie przystało na ofertę swobodnego poruszania się. Teraz po wygranych wyborach prezydenckich partia znów nawołuje do dyscypliny. Ale społeczeństwo pozostało przy beztrosce" - ocenia korespondent niemieckiej gazety.

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (364)