Koronawirus w Polsce. Ciechocinek walczy z epidemią. "Ludzie pytają, czy tańce są zakazane"
Ciechocinek tętnił życiem przez całe wakacje. Ostatnio w sanatorium wykryto pierwsze zakażenie koronawirusem, teraz liczba przypadków wzrosła do 21. Władze miasta mają nadzieję, że na jednym sanatorium się skończy. Apelują do kuracjuszy o rozsądek, a policja kieruje do uzdrowiska dodatkowe patrole.
Ciechocinek to jedna z najpopularniejszych w Polsce miejscowości uzdrowiskowych. Liczne sanatoria, tężnia i Dom Zdrojowy przyciągają w dużej mierze osoby starsze, czyli te z grupy ryzyka. Już kilka tygodni temu docierały informacje, że w Ciechocinku są tłumy, a na zdjęciach było widać wielu seniorów, którzy nie mieli nawet maseczek.
Na sam koniec wakacji, w ostatni piątek, potwierdzono pierwsze zakażenie w jednym z sanatoriów. Gdy rozpoczęto testy, okazało się, że zakażonych jest jeszcze 10 osób. Teraz liczba ta wzrosła do 21. Na kwarantannę skierowano około 300 osób. Większość to kuracjusze, którzy na wyniki testów czekają w sanatorium. Dlatego liczba zakażonych może jeszcze wzrosnąć.
Koronawirus w Ciechocinku. "Ludzie pytają, czy tańce są zakazane"
Tłumy na deptakach i w restauracjach, tańce i koncerty. Tak wyglądał Ciechocinek również w czasie epidemii. Nieodpowiedzialne zachowanie wielu odwiedzających zauważa Mirosław Ciuryło ze sztabu zarządzania kryzysowego w Urzędzie Miejskim. - Jeśli chodzi o przemieszczanie się po mieście, to chyba tak jak wszędzie, ludzie nie zachowują dystansu. Podobnie było w lokalach. Teraz może trochę się to zmieni, bo ludzie się wystraszyli ostatnich przypadków - mówi Wirtualnej Polsce.
- Sanepid i policja prowadzą wzmożone kontrole, szczególnie w lokalach, gdzie odbywają się zabawy. Oni mogą reagować, ale samorząd takich uprawnień nie ma. Nie mamy nawet straży miejskiej - przyznaje Ciuryło. - Chociaż występowano do nas z wnioskiem, żeby burmistrz zakazał tańców w lokalach, ale burmistrz takich zarządzeń nie może wydawać - rozkłada ręce.
Dzwonią do niego nie tylko zaniepokojeni mieszkańcy i kuracjusze. Dzwonią również ci, którzy mają zupełnie inne podejście. - Pytają się czy zakazane są tańce, czy nie będzie można lampki wina wypić, bo jak to jest zakazane, to nie ma po co przyjeżdżać - opowiada. - Są też telefony tych objętych kwarantanną w sanatorium. Dzwonią, bo im brakuje kawy, mają za mało torebek herbaty, tylko jedną butelkę wody mineralnej - uśmiecha się.
Więcej policjantów w Ciechocinku. "Mamy nadzieję, że sytuacja się poprawi"
Policja informuje nas, że od początku tego tygodnia Ciechocinek jest pod specjalnym nadzorem funkcjonariuszy. Przy wzmożonych kontrolach pomagać będą nawet policjanci z Bydgoszczy. - Kontrolujemy głównie lokale gastronomiczne, deptaki i inne miejsca publiczne - mówi Marta Białkowska-Błachowicz z KPP w Aleksandrowie Kujawskim. - Zwykle to organizator imprezy odpowiada za nieprzestrzeganie reżimu sanitarnego. Wiem, że kilku właścicieli lokali dostało wysokie grzywny od sanepidu - dodaje.
- My informujemy, sprawdzamy, chodzimy. Są też takie interwencje, jak w ostatni piątek. Policjanci dostali informację, że w lokalu przebywa 300 osób, a na miejscu okazało się, że jest 20 osób. Ale wszystkie sygnały, które do nas docierają, są na bieżąco sprawdzane - zapewnia. - Mam nadzieję, że z dnia na dzień ta sytuacja będzie się poprawiała. Wszyscy dążymy do tego, żeby na jednym sanatorium się skończyło - podsumowuje.
Według ostatnich danych sanepidu w całym powiecie aleksandrowskim potwierdzono od początku epidemii 42 przypadki zakażenia. Wyzdrowiało 21 osób, a kwarantanną domową objęto 435 osób. W ostatnich dniach widać było najbardziej gwałtowny wzrost liczby nowych przypadków.