Koronawirus. Polacy i Niemcy ramię w ramię. Mówią: dość!
Koronawirus łączy narody, chociaż ta akcja może budzić wiele kontrowersji. Polacy i Niemcy staną ramię w ramię. Powód? Sprzeciw wobec polityki restrykcyjnej rządów obu państw. Czy dojdzie do protestu? Wydaje się, że akcja wisi na włosku.
Koronawirus każdego dnia przynosi tysiące nowych zakażeń. Sytuacja epidemiczna wymusza na rządach wprowadzanie kolejnych, często drastycznych ograniczeń, przeciwko którym protest planują Polacy i Niemcy.
Koronawirus. Polacy i Niemcy zjednoczeni? "Protest ponad podziałami"
Polscy i niemieccy przeciwnicy obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa połączą swoje siły już sobotę 28 listopada. Wtedy zamierzają spotkać się na moście granicznym, łączącym Słubice i Frankfurt nad Odrą. Przeciwnicy obostrzeń zgromadzą się na wspólnej manifestacji, którą ogłosili "świętem wolności".
Jak informuje "Deutsche Welle", ze strony niemieckiej protest organizuje ruch Querdenker (Nonkorfmiści). Jego sympatycy, wśród których są przeciwnicy restrykcji, ale i zwolennicy teorii spiskowych czy sceptycy, już od miesięcy wychodzą na ulice niemieckich miast, manifestując sprzeciw wobec zakazów i nakazów wprowadzanych na czas pandemii. Nie zawsze jest spokojnie. Na początku listopada w Lipsku doszło do starć z uczestnikami kontrmanifestacji i policją.
Koronawirus w Polsce. Burza wokół Stadionu Narodowego. Cezary Tomczyk: to sytuacja niebywała
W sobotę do Frankfurtu nad Odrą może przyjechać około 1500 niemieckich przeciwników restrykcji pandemicznych. Organizatorzy zapowiadają obecność czołowych aktywistów ruchu, w tym założyciela inicjatywy Querdenker-711 Michaela Ballwega i zwolennika teorii spiskowych Bodo Schiffmanna.
Nawet liczniejszej manifestacji spodziewają się polscy organizatorzy. Pojawić się ma Stowarzyszenie "Kontra" ze Szczecina oraz Strajk Przedsiębiorców na czele z Pawłem Tanajno, przedsiębiorcą i jednym z kandydatów w ostatnich wyborach prezydenckich.
Uczestnicy skrzykują się m.in. za pośrednictwem Facebooka. Zbierają fundusze i organizują transport autokarami. "Mamy zaszczyt ogłosić nowe święto! ŚWIĘTO WOLNOŚCI!!" - czytamy w komunikacie Stowarzyszenia "Kontra". "28 listopada 2020 roku Polska wraz z Niemcami organizuje Międzynarodowy Protest ponad wszelkimi podziałami. Łączymy wszystkie narody, religie, ugrupowania i zwykłych ludzi w pokojowym marszu przeciwko wprowadzanym bezprawnie globalnym restrykcjom związanymi z epidemią koronawirusa" - podkreślają polscy organizatorzy protestu.
"Zamykane są całe kraje, jeden po drugim, a w końcu cały świat zostanie zamknięty w obrębie swojego kraju, regionu, miejscowości, we własnym domu? Nie możemy na to pozwolić! Dlatego odrzućmy wszelkie uprzedzenia rasowe, religijne czy polityczne i pokażmy, że nie pozwolimy odebrać sobie wolności!!" - wzywa Stowarzyszenie "Kontra".
W mediach społecznościowych pojawił się także plakat zapowiadający protest. Przedstawia on uściśnięte dłonie na tle mapy Polski i Niemiec w narodowych barwach obu krajów.
Koronawirus. Polska i Niemcy we wspólnym proteście? Jest jedno "ale"
Jak zapewnia Paweł Tanajno, mimo obowiązujących restrykcji udział w proteście będzie legalny i bezpieczny. "Zero przemocy, mamy pokojową demonstrację. Zademonstrujmy swoją godność" - apeluje były kandydat w wyborach prezydenckich. Tanajno zapowiada też "gesty przyjaźni" polsko-niemieckiej.
Protest może jednak nie dojść do skutku. Obaj organizatorzy wystąpili do miasta Słubice o zgodę na dwie demonstracje, liczące w sumie 3000 osób, jednak władze Słubic zakazały ich organizacji ze względu na "wysokie ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa, choroby zakaźnej COVID-19 i w efekcie może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi" - czytamy w uzasadnieniu.
Jak poinformowała "DW" rzeczniczka słubickiego ratusza Beata Bielecka, zezwolono jedynie na "zgromadzenie po pięć osób w czterech miejscach" w okolicach mostu granicznego.
Mimo braku zezwolenia organizatorzy nie rezygnują ze swych planów, a Tanajno zauważa, że jeśli polska policja będzie chciała uniemożliwić demonstrację w Słubicach, to jej polscy uczestnicy przejdą na niemiecką stronę granicy.
Źródło: "Deutsche Welle"