Koronawirus i otwarcie granic. Łotwa i Estonia przywracają kwarantannę dla Polaków
Polacy będą musieli przejść obowiązkową, dwutygodniową kwarantannę po przyjeździe do Łotwy i Estonii. Wcześniej Polska była na liście krajów, z których można przyjechać do tych państw bez ograniczeń sanitarnych.
20.06.2020 15:02
Wakacje na Łotwie i w Estonii będą utrudnione dla Polaków.
Do tych krajów bez konieczności poddania się kwarantannie mogą wjechać mieszkańcy tych państw, w których liczba zakażeń w ciągu ostatnich dwóch tygodni nie przekroczyła 15 na 100 tysięcy mieszkańców. W tych wyliczeniach pod uwagę brane są też te osoby zakażone, które nie są obywatelami danego kraju, ale przebywały na jego terenie. Polska spełniała ten warunek, do teraz.
Zgodnie z wyliczeniami łotewskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób, w naszym kraju liczba przypadków wynosi 15,8 na 100 tysięcy, a więc obowiązek odbycia kwarantanny obowiązuje już od teraz. Jeśli chodzi o Estonię - ta zasada ma obowiązywać od przyszłego tygodnia. Bez problemów Polacy wciąż mogą wjechać na Litwę. Tam zasady dotyczące przeliczania liczby zachorowań na 100 tys. mieszkańców nie obowiązują.
Wakacje i obowiązkowa kwarantanna
Przypomnijmy: pod znakiem zapytania przez moment były wakacje w Grecji. Pod koniec maja informowano, że Polacy będą musieli zostać po przyjeździe poddani obowiązkowej kwarantannie. Ostatecznie, po wyjaśnieniach polskiego MSZ, okazało się, że nie będzie z tym większych problemów.
W przesłanym nam komunikacie MSZ informował: "Zgodnie z ustaleniami MSZ od dnia 15 czerwca obywatele polscy będą mogli podróżować do Grecji ze wszystkich lotnisk, które nie znajdują się na liście EASA, tj. z każdego portu lotniczego oprócz Katowic. Pasażerowie przylatujący z innych polskich portów lotniczych po przylocie nie zostaną poddani obowiązkowej kwarantannie. Tylko w przypadku lotów z Katowic obowiązek kwarantanny zostanie zachowany".
Źródło: rp.pl
Zobacz także: Wybory prezydenckie 2020. Sztab Andrzeja Dudy zarzuca kłamstwo Rafałowi Trzaskowskiemu. Cezary Tomczyk: nie wiem, o co chodzi