Koronawirus. Ćwierć miliona Polaków na kwarantannie. Ekspert tłumaczy wzrost
Aż ćwierć miliona Polaków znalazło się na kwarantannie, bo miało kontakt z osobą, która mogła być zakażona koronawirusem. - Dopóki nie ma szczepionki, nie ma innej metody eliminacji tych dróg szerzenia się wirusa - powiedział WP prof. Paweł Ptaszyński z Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
W poniedziałek Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że mamy 4 394 nowe przypadki zakażenia koronawirusem. Zmarło 35 osób chorych na COVID-19.
Z najnowszego dobowego raportu wynika, że w szpitalach jest obecnie 5 262 pacjentów chorych na COVID-19. 404 z nich podłączonych jest do respiratorów.
Uwagę zwracają jeszcze jedne liczby. Resort podał w poniedziałek, że 250 132 osób znajduje się na kwarantannie. Dla porównania w piątek informowano, że odizolowanych osób jest 188 629 tysięcy. To wzrost o ponad 61 tysięcy.
Koronawirus. Ćwierć Polaków na kwarantannie. Dlaczego?
W rozmowie z Wirtualną Polską prof. Paweł Ptaszyński tłumaczył, jakie są przyczyny zmiany w tych liczbach.
- Cały czas jest to efekt niestosowania się do zaleceń, dlatego osoby z kontaktu z chorymi, zgodnie z procedurami epidemicznymi, kierowane są na kwarantannę. Jeśli nie będziemy stosować się do izolacji, nie będziemy nosili maseczek, to w sposób naturalny będziemy znajdowali się w grupie, która może trafić na kwarantannę - wytłumaczył ekspert z Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Stan nadzwyczajny. Szef klubu KO: "Dlaczego rząd do tej pory tego nie zrobił?"
- Na pewno w najbliższym czasie wzrośnie liczba zakażeń, wiec w sposób wtórny rośnie liczba osób w kwarantannie, czyli tych, które były z kontaktu. Na tym polega proces walki z pandemią, która opiera się na zasadzie "testować i izolować". Testujemy, wyłapujemy chorych i izolujemy tych, którzy mogliby być zakażeni. To jest element profilaktyki - dodał w rozmowie z WP.
- Dopóki nie ma szczepionki, nie ma innej metody eliminacji tych dróg szerzenia się wirusa. Taką samą sytuację mamy w Czechach. Nie tak dawno uznawaliśmy ten kraj za wzór walki z koronawirusem. A teraz tam obowiązuje stan wyjątkowy - zaznaczył prof. Ptaszyński.
Koronawirus. Polska jak Czechy? Ekspert o możliwych scenariuszach
Ekspert zaznaczył, że należy iść w takim kierunku, by ograniczyć tę skalę. - Innym rozwiązaniem jest drastyczne działanie tak jak właśnie w Czechach, albo na Słowacji. Tylko wtedy musimy się liczyć z pełnym ograniczeniem kontaktów. Mamy nadzieję, że pojawi się mądrość społeczna, a przez maseczki i dystans uda się tego uniknąć - powiedział w rozmowie z WP.
Prof. Ptaszyński dodał, że problem z kwarantanną w Polsce dotyczy m.in. szkół, dużych zakładów pracy oraz szpitali. - Placówki mają problem nie tylko z łóżkami, lecz również z kadrą. Choćby z tego powodu, że pielęgniarki nie mogły przyjść do pracy, bo dzieci były w szkole i nałożono na nie kwarantannę niezwiązaną ze szpitalem ani chorymi, tylko dlatego, że pani od niemieckiego została zakażona - zwrócił uwagę profesor.
Koronawirus. Policja kontroluje kwarantannę
Osoby skierowane na kwarantannę nie powinny liczyć na to, że upiecze im się wyjście z domu. - W niedzielę skontrolowaliśmy ponad 202 tysiące osób, w 1048 przypadkach stwierdziliśmy uchybienia kwalifikujące się do wyciągnięcia konsekwencji prawnych - powiedział WP podkomisarz Antoni Rzeczkowski z Wydział Prasowo-Informacyjnego Komendy Głównej Policji.
Policjantów wspiera w kontrolowaniu osób na kwarantannie Żandarmeria Wojskowa, Wojska Obrony Terytorialnej, Straż Miejska. Istnieje również specjalna aplikacja "Kwarantanna domowa". Przy jej pomocy można łatwo stwierdzić, czy dana osoba znajduje się w domu, czy też łamie zasady odosobnienia.