Koreański parlament odrzucił weto w sprawie afery korupcyjnej
Południowokoreański parlament przeciwstawił
się prezydentowi Ro Mu Hiunowi, odrzucając po raz pierwszy od
prawie 50 lat prezydenckie weto. Chodzi o powołanie komisji w
sprawie afery korupcyjnej, w którą mają być zamieszani
współpracownicy szefa państwa.
04.12.2003 | aktual.: 04.12.2003 10:04
Ro zawetował decyzję deputowanych w sprawie utworzenia specjalnej komisji dla zbadania tej afery. Prezydent uznał, że powołanie komisji i wszczęcie przez nią śledztwa byłyby przedwczesne, gdyż nie zakończyło się jeszcze postępowanie prokuratorskie. Opozycja nie zgodziła się z tą opinią, wyrażając też wątpliwości co do bezstronności działań prokuratury.
Afera dotyczy m.in. doradcy Ro przez 20 lat, Czoj Do Sula, oskarżanego o przyjęcie łapówki w wysokości prawie miliona dolarów od koncernu SK Group. Obok Czoja w sprawę zamieszanych jest dwóch innych byłych współpracowników obecnego prezydenta Korei Południowej.
Na sesji parlamentu w Seulu pojawili się deputowani opozycyjni, przerywając trwający od tygodni bojkot prac Zgromadzenia Narodowego, ogłoszony na znak sprzeciwu wobec rządowego projektu budżetu i planów wysłania południowokoreańskich wojsk do Iraku.
Czwartkowa sesja parlamentu - na żywo transmitowana przez seulską telewizję - pogłębiła rozdźwięki między szefem państwa a zdominowanym przez opozycję Zgromadzeniem.
Główne partie opozycyjne mają w 272-osobowym zgromadzeniu w sumie 219 mandatów, o wiele więcej niż dwie trzecie głosów, potrzebnych do odrzucenia prezydenckiego weta.
Po raz ostatni parlament południowokoreański odrzucił prezydenckie weto w 1954 roku.
Wznowienie prac parlamentu po okresie bojkotu oznacza zapowiedź debaty budżetowej i na temat udziału Południowych Koreańczyków w misji stabilizacyjnej w Iraku. Ro Mu Hiun poddawany jest silnej presji USA w sprawie jak najszybszego wysłania żołnierzy do Iraku, czemu sprzeciwia się większość południowokoreańskiego społeczeństwa.
W poniedziałek Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Seulu zapewniało, że mimo śmierci w Iraku dwóch obywateli, Korea Południowa nie zmieni planów udziału w misji stabilizacyjnej. Już w maju wysłała do Iraku 675 żołnierzy - lekarzy i przedstawicieli wojsk inżynieryjnych. Waszyngton nalega, by Seul zwiększył udział w misji - w tym także bojowej - do kilku tysięcy żołnierzy.
Dwaj Południowi Koreańczycy zginęli, a dwóch zostało rannych, w niedzielę, gdy samochód, którym jechali, został zaatakowany na południe od Tikritu. Ofiary to południowokoreańscy pracownicy kontraktowi - elektrycy pracujący dla amerykańskiej firmy uczestniczącej w odbudowie Iraku.(iza)