Korea Płn. ma broń atomową
Korea Północna formalnie przyznała, że "wyprodukowała broń jądrową".
W opublikowanym przez północnokoreańską agencję prasową
oświadczeniu, Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Phenianie
poinformowało też o "czasowym zawieszeniu" udziału w prowadzonych
w Pekinie rokowaniach na temat północnokoreańskiego programu
atomowego.
10.02.2005 | aktual.: 11.02.2005 21:02
Decyzję Korei Północnej natychmiast skomentowała sekretarz stanu USA, Condoleezza Rice, ostrzegając, iż wycofanie się Korei Północnej z rokowań na temat programu atomowego tego kraju jedynie pogłębi międzynarodową izolację Phenianu. W wywiadzie dla stacji radiowej RTL, przebywająca w Luksemburgu Rice powiedziała, iż "jeśli rzeczywiście do tego dojdzie, Północni Koreańczycy jedynie pogłębią izolację swego kraju (...), gdyż wszyscy są zgodni co do tego, że na Półwyspie Koreańskim nie może być broni jądrowej".
Z kolei Japonia zapowiedziała, iż bacznie obserwować będzie intencje Korei Północnej, lecz jednocześnie nie zrezygnuje z działań na rzecz dialogu. Rzecznik rządu japońskiego - jak podaje agencja Kyodo - ostrzegł, że wycofanie się Phenianu z rokowań atomowych, może stanowić "wielki międzynarodowy problem".
W dokumencie, przekazanym przez oficjalną północnokoreańską agencję prasową KCNA stwierdzono: "Podjęliśmy już zdecydowane działania, wycofując się z traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej i wyprodukowaliśmy broń nuklearną w celach obrony przed coraz jawniejszą strategią administracji Busha: izolowania i dławienia KRLD".
Tym samym Phenian po raz pierwszy przyznał formalnie, że dysponuje bronią atomową. Dotychczas potwierdzał to wyłącznie w prywatnych rozmowach z amerykańskimi negocjatorami.
Phenian podkreślił w czwartek, że broń ta ma wyłącznie defensywny charakter i zostanie użyta tylko w celach obrony Korei Północnej. Zastrzegł także, iż KRLD nadal opowiada się za rozwiązaniem kwestii atomowej na drodze dialogu. Odpowiedzialnością za impas w rokowaniach obarczył Stany Zjednoczone.
W rokowaniach dotyczących północnokoreańskiego programu atomowego, prowadzonych w Pekinie, uczestniczyły delegacje sześciu państw: obu Korei, USA, Chin, Rosji i Japonii. Rozmowy sześciostronne rozpoczęły się w sierpniu 2003 r., nie doprowadziły jednak do niczego i po trzech rundach, od lata zeszłego roku, pozostają w całkowitym impasie. Czwarta seria rokowań, planowana na wrzesień zeszłego roku, nie doszła do skutku, gdy KRLD odmówiła udziału z powodu - jak argumentowała - "wrogiej polityki USA".
W ostatnich tygodniach nasiliły się działania pozostałych uczestników rokowań, chcących doprowadzić do wznowienia negocjacji. W orędziu o stanie państwa George W. Bush tylko wspomniał o Korei Północnej, którą jeszcze niedawno umieszczał na "światowej osi zła". W tym roku podkreślał natomiast, iż Stany Zjednoczone ściśle współpracują z krajami Azji, by przekonać Koreę Północną do rezygnacji z ambicji atomowych.
W ostatnim tygodniu specjalny wysłannik administracji amerykańskiej John Bolton rozmawiał w Pekinie i Tokio na temat rokowań z Koreą; zapowiedziano też wizytę, w tej samej sprawie, północnokoreańskiego premiera w Chinach. W zeszłą sobotę Bush osobiście poruszył ten temat telefonicznie z prezydentem Korei Południowej Ro Mu Hiunem, a na kilka godzin przed komunikatem agencji KCNA zapowiadano, że w czwartek szef dyplomacji seulskiej ma prowadzić w Waszyngtonie rozmowy o ambicjach i zagrożeniach ze strony Phenianu.
Kryzys w sprawie programu atomowego KRLD wybuchł w 2002 r., gdy USA oskarżyły Koreę Północną o prowadzenie odzysku paliwa atomowego dla celów wojskowych.