Kopalnie pod kontrolą
Po cyklu artykułów "Dziennika Zachodniego" o dostawach starego sprzętu do kopalń jako nowego, Ministerstwo
Gospodarki wystąpiło do rad nadzorczych spółek węglowych o
skontrolowanie procedur przetargowych na urządzenia i maszyny
dostarczane do kopalń.
20.12.2005 | aktual.: 20.12.2005 09:50
Z kolei do 22 grudnia minister gospodarki ma przedstawić stanowisko w sprawie nieprawidłowości przy dopuszczaniu do ruchu starych i zużytych obudów. Taki termin ustalił Departament Kontroli, Skarg i Wniosków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Kazimierza Marcinkiewicza - pisze "DZ".
Od kilku tygodni "DZ" ujawnia kulisy kontraktów na dostawy sprzętu dla kopalń.
Wątpliwości budzą nie tylko obudowy zmechanizowane. Do kopalń dostarczane są także urządzenia transportowe po lipnych remontach i pompy odwadniające kopalnie. Ciężko to udowodnić, bo w kopalnie niechlujnie prowadzą dokumentację - mówi jeden z właścicieli firm, która wykonuje remonty maszyn i urządzeń górniczych.
Od listopada "DZ" opisuje, jak to się stało, że firma Sato-Bis sprzedała kopalni Budryk cztery stare obudowy zmechanizowane po remoncie jako nowe. Kopalnia zapłaciła za nie około 60 milionów złotych. Firma miała odpowiedni certyfikat wystawiony przez Centrum Mechanizacji Górnictwa "Komag" i dopuszczenie wydane przez Wyższy Urząd Górniczy, w którym obudowy Sato są traktowane jako nowy produkt.
Gdyby kierownictwo kopalni sprawdziło, czy stare sekcje wykorzystane do montażu obudowy mają odpowiednią dokumentację, taka operacja nie byłaby możliwa. Dlaczego? Bo z dokumentów wynikałoby, że sekcje obudowy pracowały już pod ziemią. Mało tego, dwie zakupione obudowy trafiły w czasie pracy do remontu. Z informacji "DZ" wynika, że po remoncie nie przeszły odpowiednich badań, choć zgodnie z przepisami powinny.