Polska"Konwencję chicagowską wybrano pochopnie"

"Konwencję chicagowską wybrano pochopnie"

Decyzje o formie prawnej wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej były pochopne - stwierdza prof. Marek Żylicz, o czym pisze "Rzeczpospolita".

"Konwencję chicagowską wybrano pochopnie"
Źródło zdjęć: © AFP

04.05.2011 | aktual.: 04.05.2011 11:32

Prof. Żylicz, ekspert międzynarodowego prawa lotniczego, członek Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, napisał w kwietniowym numerze "Państwa i Prawa", że na mocy porozumienia polskiego i rosyjskiego rządu badanie przyczyn wypadku prezydenckiego samolotu poddano zasadom i procedurom określonym w załączniku 13. konwencji chicagowskiej. Dodaje, że porozumienie to było nieformalne, przyjęte w trybie roboczym.

Zdaniem eksperta, być może - gdyby był dłuższy czas do namysłu - można było próbować uzgodnić tryb załatwiania spraw spornych. Przekonuje, że rząd liczył na realizację porozumienia bez zakłóceń.

Jak pisze prof. Żylicz rząd rosyjski zaproponował, a rząd polski zgodził się, by podstawą badania przyczyn katastrofy smoleńskiej był załącznik 13. konwencji chicagowskiej. Autorzy analizy w "Rzeczpospolitej" twierdzą, że rząd Donalda Tuska "zaskoczony całą sytuacją" zaakceptował decyzję Rosjan, a premier "nie dysponował przy tym żadną opinią prawną, czy będzie to zgodne z prawem i korzystne dla nas.

Prof. Żylicz pisze, że w pierwszym okresie udział polskich przedstawicieli w badaniach MAK nie napotykał na istotne trudności, z czasem jednak okazało się, że MAK nie zapewnia pełnego, zgodnego z normami art. 5.25 załącznika 13. konwencji chicagowskiej, dostępu do czynności badawczych, dokumentów i informacji. Żądania Edmunda Klicha, akredytowanego przedstawiciela przy MAK, w tej mierze "nie przynosiły w wielu przypadkach skutku". Ekspert dodaje, że "niektóre dokumenty były doręczane stronie polskiej innymi kanałami".

Prof. Żylicz pisze także, że lot Tu-154 powinno się traktować jako państwowo-niewojskowy, co oznacza, że nie podlega on reżimowi konwencji chicagowskiej.

Ekspert podkreśla, że w załączniku 13. nie przewiduje się żadnej procedury odwołań. Jak twierdzą autorzy tekstu w "Rzeczpospolitej", rząd polski ma więc związane ręce, jeśli chciałby się odwołać od raportu MAK.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)