Kontrowersyjny wyjazd związkowców podczas żałoby narodowej
Górnicy z Zakładu Górniczego "Piekary" w Piekarach Śląskich są bardzo zaskoczeni faktem, że związkowcy z NSZZ "Solidarność" urządzili sobie w miniony weekend spotkanie w Białym Dunajcu. Wyjechali w sobotę rano, gdy trwała żałoba narodowa po śmierci 23 górników z "Halemby" - pisze "Dziennik Zachodni".
29.11.2006 | aktual.: 29.11.2006 09:24
Wszystkie imprezy były odwołane, nikt nie miał ochoty na takie przyjemności, jak wyjazd w góry czy spotkania towarzyskie. Ale panowie związkowcy z "Solidarności" bez żadnych skrupułów wyjechali sobie na wycieczkę. Jeśli były jakieś ważne sprawy do omówienia, to mogli spotkać się na miejscu - twierdzi jeden z górników. Podkreśla, że załoga odczuwa zażenowanie i niesmak.
- Żadne wyjaśnienia tego nie zmienią - podkreśla inny górnik. - Wyjazd do miejscowości wypoczynkowej kojarzy się z rozrywką i tak to zostało przez nas odebrane.
O wyjeździe nie wiedzieli wszyscy. W dwóch innych organizacjach związkowych "Kadra" i Związku Zawodowym Pracowników Dołowych informują, że o wycieczce do Białego Dunajca nic im nie wiadomo. Wyjechali na nią tylko przedstawiciele "Solidarności".
Andrzej Lukaszczyk, przewodniczący "Solidarności" w Zakładzie Górniczym "Piekary" przyznaje, że wyjechał z grupą działaczy w góry. Ale nie rozumie, dlaczego ten wyjazd tak rozgrzał emocje.
Był zaplanowany od dawna, zaliczki zapłacone. To był wyjazd działaczy Stowarzyszenia "Andaluzja", tylko tak akurat się składa, że należą do niego działacze naszego związku - tłumaczy przewodniczący. - Omawialiśmy ważne problemy dotyczące przyszłości stowarzyszenia. Nie było nawet cienia zabawy.
Lukaszczyk zapewnia, że do Białego Dunajca pojechało dwudziestu związkowców, bez towarzystwa żon. Nie było alkoholu, muzyki, a w niedzielę wszyscy poszli na mszę świętą.
- Każdy czuł żal po kolegach górnikach z "Halemby". Bardzo to też przeżywali górale z Białego Dunajca. Myślę, że nawet gdyby komuś było weselej, to by ciupagą przyłożyli. Odwołano występ kapeli góralskiej. Atmosfera była poważna, raz że żałoba, a po drugie było to spotkanie robocze - stwierdza Lukaszczyk.
Nie ukrywa jednak, że górnicy inaczej niż ludzie niezwiązani z górnictwem przeżywają tragedie w kopalni. Chcą się spotkać, pogadać o życiu, odreagować, nabrać dystansu. Bo przecież każdy z nich liczy się z tym, że pewnego dnia to on nie wyjedzie z dołu. Takie spotkania są im potrzebne.
- Ja straciłem brata na dole. Był jeszcze młody, niedoświadczony. Ale w tamtych czasach dla kopalni jeden człowiek więcej, jeden mniej, to nie miało znaczenia. Po kilku dniach nikt już o moim bracie nie pamiętał, kierownictwo nie chciało ze mną o nim rozmawiać. Dobrze wiem, co to żałoba i moi koledzy także - dodaje Lukaszczyk.
"Solidarność" w "Piekarach" przełożyła obchody Barbórki aż na koniec stycznia. Właśnie żeby uszanować żałobę. Zdaniem Lukaszczyka, przez spotkanie w górach związkowcy nie urazili niczyich uczuć. A pretensje i doniesienia do prasy, to sprawa wewnętrznych rozgrywek w zakładzie.
Dr Krzysztof Łęcki, socjolog: Każdy na swój sposób przeżywa żałobę; być może jest tak, że górnicy chcą się w tym czasie spotykać ze sobą, rozmawiać, przebywać we własnym gronie, dlatego wyjeżdżają na spotkania. Ale nawet jeśli to prawda, to oprócz środowiskowych zwyczajów, są te ogólne, rozumiane przez wszystkich. O tym, jak zachowywać się podczas żałoby narodowej, decyduje kryterium smaku. Ktoś wyjeżdża w góry i nie widzi w tym nic złego. Kogoś innego to razi, nie byłby w stanie skorzystać z takiej wycieczki. Ja bym nie pojechał.
Piotr Duda, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”: Nikomu nie dawaliśmy żadnych odgórnych instrukcji, jak ma przeżywać czy obchodzić żałobę po górnikach z „Halemby”. Czy wyjazdy są dozwolone, czy też nie, czy można organizować spotkania, czy jest to zabronione. Nawet mi to na myśl nie przyszło, to byłoby nie na miejscu. Mam zaufanie do naszych związkowców, że sami podejmą najlepszą decyzję, zgodną z własnymi odczuciami oraz nastrojami załogi. Jeśli wyjazdy zostały odwołane, to była indywidualna decyzja działaczy z danej kopalni. I nie oceniam osób, które jednak wyjechały w góry na jakieś spotkanie. Rozważyli sprawę, podjęli taką decyzję, są dorośli. Chciałem tylko zaznaczyć, że związkowcy z „Piekar” nie reprezentowali na wyjeździe „Solidarności”, ale stowarzyszenie „Andaluzja”.
Grażyna Kuźnik