Kontrowersyjny plakat z Eriką Steinbach zakazany
Sąd krajowy w Kolonii zakazał Powiernictwu Polskiemu rozpowszechniania plakatu z Eriką Steinbach.
16.08.2007 | aktual.: 16.08.2007 20:32
Jak pisze "Newsweek" za dalsze rozpowszechnianie kontrowersyjnego plakatu zarządowi Powiernictwa Polskiego walczącego z niemieckimi roszczeniami grozi ćwierć miliona euro kary lub pół roku aresztu.
Chodzi o plakat Powiernictwa, na którym szefowa Związku Wypędzonych pojawia się w jednym szeregu z esesmanem i germańskim rycerzem. Niżej widnieje napis, będący parafrazą słów Adolfa Hitlera. Plakat w formie ulotki rozesłano do najważniejszych osób i instytucji państwowych w Niemczech oraz mediów. Jest to reakcja na zbliżający się Dzień Stron Ojczystych - coroczną imprezę niemieckich ziomkostw, na której w sobotę ma przemawiać przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Pöttering.
Na wniosek adwokatów Steinbach sąd ustanowił w środę tzw. zabezpieczenie tymczasowe. Chodzi o instytucję, która pozwala zapobiec możliwemu pogłębieniu naruszenia dóbr osobistych, zanim jeszcze zapadnie orzeczenie w procesie cywilnym. W tym wypadku chodzi o dobra Steinbach, które w opinii jej adwokatów zostały przez Powiernictwo poważnie naruszone.
Powiernictwo może się odwołać od decyzji sądu.
Prezes Powiernictwa, senator PiS Dorota Arciszewska-Mielewczyk uważa, że niemieckie ziomkostwa i środowiska związane z Eriką Steinbach próbują ją zastraszyć.
Twórczyni Powiernictwa oświadczyła, że "nie da sobie zamknąć ust". Zaznaczyła, że nie wyklucza wysłania zakazanej w Niemczech polskiej ulotki, dotyczącej działalności Eriki Steinbach i niemieckich roszczeń majątkowych, do najważniejszych instytucji unijnych, tak by tą kwestią zajęto się na forum Wspólnoty.
Senator poinformowała, że w ostatnich dniach otrzymała pismo z kancelarii prawnej reprezentującej Erikę Steinbach z ostrzeżeniem i wezwaniem do zaprzestania działalności do 15 sierpnia, do godziny 17.00. Otrzymała też do podpisania wzór oświadczenia w tej sprawie. Zaznaczyła, że w tym samym czasie niemiecki sąd wydał - jak to określiła - "orzeczenie zabezpieczające".
Arciszewska-Mielewczyk powiedziała, że Związek Wypędzonych nie będzie jej dyktował form przekazu, jakimi ma się w swojej działalności posługiwać. Wezwała Erikę Steinabach do oczyszczenia Związku Wypędzonych i odcięcia się od nazistowskiej przeszłości. Zaznaczyła, że na takie powiązania Związku wskazywały także media niemieckie.