Kontrola policjantów, którzy nie pomogli dziennikarzom
Komendant wielkopolskiej policji nadinspektor
Henryk Tusiński zarządził kontrolę w pilskiej policji, aby
wyjaśnić kwestię jej zachowania podczas incydentu z
przetrzymywaniem ekipy TVP na terenie firmy Farmutil w Śmiłowie,
należącej do senatora Henryka Stokłosy.
07.05.2004 18:25
Według Koła Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w TVP i Związku Zawodowego Dziennikarzy Polskiego Radia i Telewizji, zachowanie pilskich funkcjonariuszy było "kuriozalne" i wykazali się oni "absolutną bezradnością wobec tego przypadku łamania prawa". Prof. Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, komentując przetrzymywanie reporterów przez ochronę firmy, powiedział, że "karygodna w tej sytuacji jest również bierność policji". Na "uległość lokalnej policji" wobec właściciela firmy, senatora Stokłosy, zwrócił z kolei uwagę dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy, Andrzej Krajewski.
W środę pięcioosobowa ekipa TVP przez ok. 13 godzin nie mogła wyjechać z terenu Zakładów Mięsnych Farmutil. Dziennikarze przyjechali tam, aby przygotować dokumentację do zaplanowanego na następny dzień programu interwencyjnego, dotyczącego zakładu utylizacyjnego Farmutilu. Na teren firmy ekipa wjechała boczną i - jak twierdzi - nieoznakowaną drogą. Została zatrzymana przez ochronę zakładu, która zażądała, aby wszyscy poddali się kompleksowej dezynfekcji, wymagającej m.in. rozebrania się do naga.
Dziennikarze nie zgodzili się, podkreślając, że nie byli w strefie zagrożenia i wezwali policję. Funkcjonariusze przybyli na miejsce, ale nie spowodowali natychmiastowego uwolnienia dziennikarzy.
Jak wyjaśniał wtedy komendant pilskiej policji, ekipa TVP została zatrzymana na terenie prywatnego zakładu, który jest firmą o podwyższonym ryzyku ze specjalnymi przepisami sanitarnymi. Dlatego powiatowy lekarz weterynarii zdecydował, że ekipa telewizyjna musi poddać się dezynfekcji, jak każdy pracownik firmy.
Po kilkunastu godzinach negocjacji dziennikarze zgodzili się na zdezynfekowanie auta, rąk i butów i dzięki temu odzyskali wolność.
Śledztwo w sprawie tego incydentu wszczęła prokuratura w Chodzieży, po doniesieniach o popełnieniu przestępstwa, które złożyli dziennikarka TVP Sylwia Gadomska oraz właściciel Farmutilu senator Henryk Stokłosa.
Dziennikarka doniosła o pozbawieniu jej wolności, a senator o wdarciu się ekipy telewizyjnej na teren jego firmy.