Kontrola CBA może trwać nawet 9 miesięcy
Funkcjonariusze CBA będą mogli wejść do
każdego przedsiębiorcy i go skontrolować. Mogą siedzieć u niego
nawet do dziewięciu miesięcy i żądać dowolnych dokumentów, a także
ustnych i pisemnych wyjaśnień - pisze "Gazeta Wyborcza".
Będą mogli swobodnie poruszać się po tym przedsiębiorstwie. Kontrola to jedna z najlżejszych broni, jaką może zastosować CBA do walki z korupcją. O ile jednak do kontrolowania korespondencji, nagrywania i podsłuchiwania rozmów CBA musi mieć zgodę sądu okręgowego, to do kontroli przedsiębiorstw wystarczy decyzja szefa CBA - informuje "Gazeta Wyborcza".
Taka kontrola może spotkać zarówno najbogatszych przedsiębiorców, jak i małe rodzinne firmy. Tylko rodzinne gospodarstwa rolnicze nie będą pod nią podpadały.
Uchwalona w zeszłym tygodniu ustawa o Centralnym Biurze AntykorupcyjnymBiurze Antykorupcyjnym dopuszcza czynności kontrolne nie tylko wtedy, gdy doszło do korupcji, ale także z powodów prewencyjnych. Taka więc uciążliwa dla przedsiębiorcy kontrola może zawitać właściwie u każdego przedsiębiorcy.
- To zły przepis- powiedział "Gazecie Wyborczej " prof. Zbigniew Hołda, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Ustawa o swobodzie działalności gospodarczej definiuje, kto jest przedsiębiorcą. I jest to bardzo szeroka definicja. Ja np. jestem przedsiębiorcą jako adwokat prowadzący prywatną praktykę. A z całą pewnością CBA nie powinno mnie kontrolować. Ustawodawca więc powinien sprecyzować, jakie przedsiębiorstwa podlegają takiej kontroli - np. te, które korzystają z zamówień publicznych. (PAP)