PolskaKonne procesje na Śląsku

Konne procesje na Śląsku

Tradycyjne konne procesje, w czasie których
rolnicy objeżdżają pola prosząc o urodzaj i dobre plony, odbyły
się w kilku śląskich wsiach i
miasteczkach. Tradycja nie ginie, choć coraz mniej gospodarzy ma
konie. Rolników wspomagają jeźdźcy z okolicznych stadnin.

Zwyczaj ten zachował się głównie w zachodniej części woj. śląskiego, m.in. w Raciborzu-Sudole, Bieńkowicach i Pietrowicach Wielkich na ziemi raciborskiej. Podobna procesja co roku odbywa się również w Ostropie - dzielnicy Gliwic. Od kilku lat procesje, obok mieszkańców, przyciągają wielu turystów, pragnących ciekawie spędzić świąteczne popołudnie.

W Pietrowicach Wielkich procesję prowadził ksiądz w stroju liturgicznym. Przy dźwiękach dzwonów i orkiestry dętej jeźdźcy na paradnie przystrojonych koniach wyruszyli spod kościoła parafialnego, kierując się do ponad 300-letniego pątniczego kościoła pw. św. Krzyża za wsią. Podczas nabożeństwa błagalnego przy polowym ołtarzu rolnicy proszą Zmartwychwstałego Jezusa o urodzaj.

"Trudno dokładnie określić, jak stary jest to zwyczaj. Etnografowie określają jego wiek na ok. 300 lat. Ale najstarsze pisemne przekazy pochodzą z końca XIX wieku. Dowiadujemy się z nich np. że pewnego razu uczestnicy procesji na swojej drodze napotkali procesję z innej parafii i pobili się o figurę Chrystusa Zmartwychwstałego" - powiedział PAP proboszcz parafii pw. św. Wita, Modesta i Krescencji w Pietrowicach Wielkich, ks. Damian Rangosz.

Po nabożeństwie kawalkada objeżdża pola, które ksiądz święci. Na polnej drodze odbywa się również konny wyścig młodzieńców o pierwsze miejsce dla jeźdźca oraz tytuł najlepszego konia. Uczestnicy procesji śpiewają pieśni wielkanocne, pątnicze i maryjne. Cała trasa procesji ma około siedmiu kilometrów.

Zwyczaj konnych procesji ma co najmniej 300 lat. Niegdyś brali w nich udział niemal wszyscy miejscowi gospodarze, a pochód zyskał miano "Procesji stu koni". Dziś jest ich mniej, ponieważ coraz mniej rolników hoduje konie - na terenie pietrowickiej parafii jest ich tylko 12. Dlatego w procesji często uczestniczą również jeźdźcy z pobliskich stadnin, na sportowych koniach. Część wiernych jedzie w powozach. Procesję zamyka nabożeństwo, a potem jej uczestnicy bawią się na festynie.

Według etnografów, śląskie konne procesje to ciekawy przykład żywej i ważnej dla miejscowej ludności tradycji, która przetrwała w niezmienionym kształcie. Niektórzy wywodzą jej początki od morawskiego zwyczaju "chodzenia za Bogiem" - wychodzenia z domu, aby spotkać się ze Zmartwychwstałym i zamanifestować swoją radość. Inni wskazują, że zwyczaj przywędrował z Bawarii.

Na czele pochodu zawsze widoczne są symbole Zmartwychwstania Pańskiego: paschał, krzyż przepasany czerwoną stułą i figura Chrystusa. W Ostropie k. Gliwic pochód prowadzi tzw. śpiewok. Od wielu pokoleń jest to członek jednej z miejscowych rodzin. Wspomina on wydarzenia z historii procesji.

Gospodynie wkładają gospodarzom na ramiona wieńce z borowiny, mirtu i bibułkowych kwiatów, a ci po nabożeństwie starają się tak nimi rzucić, by zawisły na krzyżu misyjnym. Podobno ten, kto zrobi to pierwszy, jeszcze w tym roku stanie na ślubnym kobiercu. Jednak od kiedy w zawodach wygrał ksiądz, przesąd ten traktuje się z przymrużeniem oka.

Pierwszy pisany dokument, który wspomina o procesji pochodzi z 1711 roku. Zwyczaj jest jednak starszy, gdyż odnotowano wówczas, że "odbywa się od niepamiętnych czasów". Podania ustne głoszą, że przywędrował prawdopodobnie w czasach kolonizacji z Bawarii. W Bieńkowicach tradycja błagalnych procesji sięga - według przekazów - XIII wieku.

O tym, że uczestnicy procesji jadą konno mógł zadecydować kult św. Jerzego. W dniu tego świętego gospodarze udawali się niegdyś konno do proboszcza, by ten pobłogosławił zwierzęta na trud prac polowych. Ponieważ wspomnienie św. Jerzego przypada w bliskim sąsiedztwie świąt - przeniesiono ów zwyczaj na poniedziałek wielkanocny.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)