Konkursowe mydlenie oczu
"Brak przedstawicieli do zespołów konkursowych, polityczni członkowie zespołów, zbyt mała liczba kandydatów, aż w końcu brak zgody na zatrudnienie zwycięzcy sprawiają, że konkursy na wyższe stanowiska w służbie cywilnej w opinii urzędników są 'uczciwym' partyjniactwem, z którym trudno rywalizować" - pisze "Gazeta Prawna".
15.12.2004 07:00
"Teoretycznie po ukazaniu się ogłoszenia w Biuletynie Służby Cywilnej powinna zgłosić się rzesza chętnych na stanowisko dyrektora czy jego zastępcę. Tymczasem apolityczni urzędnicy nie garną się do konkursów, ponieważ panuje wśród nich przekonanie, że i tak wygra ten, kto ma wygrać" - podaje dziennik. "Trzeba przyznać, że pracownicy są raczej spokojni o to, kto zwycięży" - czytamy komentarz na forum internetowym "Gazety Prawnej" o konkursie na dyrektora departamentu w Ministerstwie Zdrowia.
"Ważne jest budowanie uczciwej procedury, a także przekonanie społeczeństwa i urzędników, że konkursy są dobrą drogą do obsadzania wyższych stanowisk" - uważa Robert Bartold, dyrektor Departamentu Rekrutacji i Selekcji w Urzędzie Służby Cywilnej. "W obecnych realiach wydaje się to jednak niemożliwe. Udział w konkursach osób, którym wcześniej powierzono pełnienie obowiązków, wpływa negatywnie na obraz rzetelności konkursów i niejednokrotnie powoduje rezygnację wielu zainteresowanych walką o dane stanowisko" - podkreśla gazeta.
"Aż do 52 konkursów, ze wszystkich ogłoszonych od lipca, zgłosił się tylko jeden kandydat. Ponadto w 18 konkursach ogłoszonych do 30 czerwca nie powołano jeszcze zespołów konkursowych. Największe kłopoty ze wskazaniem przedstawicieli mają Kancelaria Rady Ministrów, Ministerstwo Ochrony Środowiska i Ministerstwo Zdrowia. Wątpliwości budzi też skład zespołu. Konkurs na prezesa Urzędu Zamówień Publicznych wygrał Tomasz Czajkowski, dotychczasowy prezes. W komisji konkursowej zasiadał szef Rady Zamówień Publicznych, który doradza prezesowi Czajkowskiemu" - informuje "Gazeta Prawna".
"Stało się źle, że na członka komisji konkursowej został powołany prezes RZP" - uważa Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. "Większość konkursów przeprowadzana jest jednak szybko i bez zastrzeżeń" - przekonuje prof. Mirosław Stec, przewodniczący Rady Służby Cywilnej. "Nie wszyscy zwycięzcy zostają jednak zatrudnieni. Od 2000 roku 9 osób, choć wygrało konkurs, nie objęło stanowiska, bo albo otrzymało negatywną opinię szefa urzędu, albo prezes Rady Ministrów nie dał jeszcze odpowiedzi" - pisze dziennik. (PAP)