Konkordat już nie dzieli
Dzisiaj mija dziesięć lat od podpisania
konkordatu - w życie wszedł pięć lat później. Kto dziś pamięta te
ogromne emocje, napięcia i konflikty, jakie między 1993 a 1998
rokiem toczyły się wokół ratyfikacji tej umowy? Uleciały z chwilą
przyjęcia jej przez Sejm w styczniu 1998 r. - pisze "Rzeczpospolita".
Zdaniem publicystki dziennika Ewy K. Czaczkowskiej, mimo stabilizacji w stosunkach państwo - Kościół niewykluczone, że czekają nas jeszcze napięcia związane z realizacją konkordatu. Umowa w dużej mierze potwierdziła to, co było już zawarte w ustawie z 1989 roku o stosunku państwa do Kościoła.
Nowością było wprowadzenie ślubów kościelnych ze skutkami cywilnymi, nauczanie religii w przedszkolach, zrównanie w prawach wyższych uczelni prowadzonych przez Kościół z uczelniami państwowymi, uregulowanie zasad pracy kapelanów w szpitalach i więzieniach. Realizacja tych punktów konkordatu nie wywoływała poważnych napięć - przypomina publicystka "Rz".
Według niej, takich można się jednak spodziewać, gdy dojdzie do rozmów o pieniądzach, czyli o uporządkowaniu zasad finansowania Kościoła (chodzi o anachroniczny fundusz kościelny), co przewiduje konkordat, a co jest dopiero we wstępnej fazie rozmów. Ale nie jest przecież wykluczone, że jeśli poparcie dla SLD będzie dalej spadać, jego liderzy zaostrzą antyklerykalną i antykościelną retorykę, by utrzymać najbardziej żelazny lewicowy elektorat.