Koniec z esperalem
Tego samego dnia gdy wstrzymano produkcję i
sprzedaż corhydronu, poinformowano także o wycofaniu esperalu,
pisze "Gazeta Poznańska". Lekarze przyjęli tę wiadomość z ulgą:
nareszcie. Ale... przedwcześnie.
Stosowany w leczeniu alkoholików lek, który na świecie uznano za niebezpieczny, w Polsce wciąż można stosować w prywatnych gabinetach. Entuzjazm lekarzy okazał się przedwczesny, bowiem wycofana została tylko jedna partia anticolu (odpowiednik esperalu) ze względu na uszkodzone brzegi tabletek.
Anticol jest lekiem bardzo niebezpiecznym dla życia i zdrowia pacjentów, jest preparatem przestarzałym i nieskutecznym, więc na naszym oddziale go nie stosujemy - mówi lek. med. Maria Jeske, psychiatra z Oddziału Leczenia Uzależnień w Poznaniu.
W poznańskiej poradni anticol i esperal nie istnieją: - Już 26 lat temu uczono nas, jak jest niebezpieczny - informuje Alina Heller-Goszczyńska, dyrektor ośrodka. Takie ostrzeżenie skierowane do terapeutów potraktowano poważnie i od 20 lat lekarze nie wypisują recept na żaden z tych preparatów.
To jedna z bardzo starych metod, która się nie sprawdziła w praktyce leczenia uzależnień od alkoholu - twierdzi dyrektor Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Gnieźnie, Barbara Trafarska. Tak stara, że w Stanach Zjednoczonych nikt już o niej nie pamięta. Od lat nie stosuje się jej w zachodniej Europie. Zwolenników ciągle znajduje w Rosji i w krajach Europy Środkowej, nie wyłączając Polski.
U nas jednak sytuacja jest kuriozalna. Szkodliwość stosowania tych leków widzi się tylko w publicznej służbie zdrowia. Widocznie to za mało, bo od 20 lat anticol i esperal w majestacie prawa się wytwarza, sprzedaje i leczy nimi prywatnie. Ogłoszenia o sprzedaży bądź "wszywaniu" esperalu można znaleźć w prasie i w internecie.
"Gazecie Poznańskiej" powiedziano w Wojewódzkim Inspektoracie Farmaceutycznym, że to lekarze powinni się zwrócić do WIF z wnioskiem o wycofanie esperalu. (PAP)