Koniec służby cywilnej?
PiS zamierza zdemontować budowany od 8 lat
system i powrócić do ręcznego sterowania polityką kadrową w
administracji - stwierdził prof. Mirosław Stec, były przewodniczący Rady Służby Cywilnej, współautor obecnie obowiązującej ustawy o służbie cywilnej. Informacje tą podaje "Gazeta Prawna".
Jeśli złożone przez PiS projekty ustaw o służbie cywilnej i Państwowym Zasobie Kadrowym zostaną przyjęte, to dyrektorzy generalni, dyrektorzy departamentów i ich zastępcy, czyli wszystkie wyższe stanowiska w administracji, zostaną wyłączone ze służby cywilnej. Premier będzie je obsadzał w drodze powołania, a nie mianowania, osobami z Państwowego Zasobu Kadrowego. Konkurs ogłosi tylko wtedy, gdy nie znajdzie chętnych w PZK do objęcia danej funkcji.
Pozwoli to na 100-procentową czystkę, i to w białych rękawiczkach oraz doprowadzi do zdewastowania trzonu służby cywilnej - mówi prof. Mirosław Stec. Dyrektor, który może być odwołany w każdej chwili, z pewnością łatwiej ulegnie naciskom politycznym.
Osobami z PZK będą obsadzane nie tylko urzędnicze stanowiska dyrektorskie, ale również polityczne, m.in. wojewodów, kierowników urzędów, prezesów agencji.
Za przeprowadzenie wszystkich rekrutacji, czyli postępowania kwalifikacyjnego na urzędnika służby cywilnej, egzaminu do PZK oraz konkursów odpowiedzialna ma być Krajowa Szkoła Administracji Publicznej. Nad prawidłowością ich przebiegu nie będzie już czuwała Rada Służby Cywilnej, ponieważ przestanie istnieć.
Zamiast niej nadzór sprawować będzie szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Rada Służby Cywilnej, w przeciwieństwie do premiera, reprezentuje wszystkie siły polityczne obecne w parlamencie.