Koniec procesu ws. okrutnego zabójstwa maturzysty
W piątek Sąd Okręgowy w Kielcach ogłosi wyrok w procesie trzech oskarżonych o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem maturzysty z Suchedniowa (Świętokrzyskie). Prokurator zażądał dla jednego z oskarżonych kary dożywocia.
18.07.2007 18:40
19-letni Bartłomiej zaginął 24 maja 2002 roku w trakcie egzaminów maturalnych, po raz ostatni widziano go w Skarżysku-Kamiennej. Podejrzanych ujęto trzy lata po zabójstwie. Do dziś nie znaleziono zwłok ofiary.
W środę przed kieleckim sądem zakończył się proces. Prokurator zażądał dla Marcina P. kary dożywotniego pozbawienia wolności, a dla Norberta R. - który w czasie popełnienia przestępstwa nie miał ukończonych 17 lat - 25 lat pozbawienia wolności. Dla Krzysztofa M., który poszedł na współpracę z organami ścigania, ujawnił przebieg wydarzeń i starał się pomóc w odnalezieniu ciała poddając się hipnozie, oskarżyciel zażądał kary 6,5 roku pozbawienia wolności.
Krzysztof M. przeprosił rodzinę maturzysty za to, że przyczynił się do tragedii, która ją spotkała. Jego obrońca poprosił o możliwie łagodną karę.
Obrońcy dwóch pozostałych oskarżonych podnosili, że nie ma dowodów winy ich klientów oprócz wyjaśnień Krzysztofa M., który chciał się "wybielić". Podawali w wątpliwość fakt, czy doszło do zabójstwa. Oskarżeni prosili o uniewinnienie.
Według prokuratury do zabójstwa doszło w nieustalonym miejscu przy drodze krajowej nr 7 między Radomiem a Warszawą. Wcześniej mężczyźni dokonali rozboju - zabrali chłopcu samochód, portfel, zegarek i telefon komórkowy.
Krzysztof M. nie przyznał się do dokonania zabójstwa, ale przyznał się do udziału w uprowadzeniu chłopaka oraz do tego, że uderzył go kamieniem, kiedy ten już nie żył. Z jego wyjaśnień wynika, że w całej sprawie prym wiódł nieżyjący już Łukasz S., zabójstwa dokonał właśnie on i oskarżony Marcin P. Po kilku tygodniach mieli przenieść zwłoki w miejsce, którego Krzysztof M. nie zna.
Policja zatrzymała podejrzanych w czerwcu 2005 roku. W ustaleniu przebiegu zdarzeń pomocny był operator sieci komórkowej oraz świadkowie, którzy zgłosili się po emisji programu telewizyjnego "997".