Koniec procesu "gangu młotkarzy"
Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie (Zachodniopomorskie) zakończył się proces 12 mężczyzn oskarżonych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, tzw. gangu młotkarzy, napadającym na niemieckich jubilerów.
09.11.2006 | aktual.: 09.11.2006 19:48
Z aktu oskarżenia wynika, że grupa miała w latach 2002-2003 dokonać co najmniej 14 napadów na salony jubilerskie w Berlinie, Hanowerze, Mannheim, Duisburgu, Kolonii i Hanowerze oraz na jeden salon w Szwajcarii.
Zamaskowani bandyci wpadali do salonów, za pomocą gazowych lub hukowych pistoletów terroryzowali obsługę i klientów, po czym tłukli młotkami szklane gabloty, w których znajdowały się m.in. zegarki. Łup pakowali do worków i uciekali podstawionym samochodem.
Zrabowane zegarki najdroższych marek, m.in. rolexy, cartiery, omegi, przestępcy szmuglowali przez granicę i przekazywali paserom z Koszalina.
Jak powiedział prokurator Andrzej Błaszczyk, straty, jakie grupa wyrządziła niemieckim jubilerom oraz ubezpieczającym ich firmom, są ogromne. Tylko w czasie jednego z pierwszych napadów bandyci zrabowali 33 rolexy o wartości 346 tys. euro, czyli 1,2 mln zł.
Tylko niewielką część skradzionych zegarków udało się odzyskać. Akt oskarżenia powstał m.in. w oparciu o materiały przesłane przez niemiecki wymiar sprawiedliwości. Cześć oskarżonych była zatrzymana na terenie Niemiec i odpowiadała też przed tamtejszymi sądami.
Sześciu oskarżonych odpowiadało w procesie przed koszalińskim sądem z wolnej stopy, sześciu pozostałych - w tym trzech organizatorów grupy - dowożono na sprawę z aresztu śledczego. Pięciu członków gangu to wielokrotni recydywiści.
W wygłoszonej w czwartek mowie końcowej prokurator Błaszczyk zażądał dla 11 oskarżonych kar od 3 do 15 lat bezwzględnego pozbawienia wolności.
Tylko w jednym przypadku oskarżyciel wnioskował o nadzwyczajne złagodzenie kary - 5 lat więzienia w zawieszeniu na 10 lat. Taki wniosek to efekt skruchy oraz daleko idącej współpracy z organami ścigania.
Prokurator żądał też wymierzenia oskarżonym grzywien w wysokości od 10 do 150 tys. złotych oraz solidarnego naprawienia szkody. Oskarżeni wnosili o uniewinnienie. Mowy obrońców mają być kontynuowane w piątek.
Sprawa trafiła na wokandę w listopadzie ub.r. Do chwili zakończenia przewodu sądowego odbyło się 30 rozpraw. Na pierwszej rozprawie dwaj domniemani szefowie gangu wnosili o przeniesienie procesu do niemieckiego sądu. Motywowali to tym, że w Polsce sprawa będzie ciągnęła się latami, zaś w Niemczech wyrok zostanie wydany w ciągu kilku miesięcy. Sąd odrzucił ten wniosek uznając, że skoro oskarżeni są obywatelami Polski powinni być sądzeni przez polski sąd.
Wyrok w tej sprawie ma być ogłoszony 14 listopada.