Koniec PiS-u
Michał Kamiński zdradza tajemnice J. Kaczyńskiego i jego ekipy...
"Koniec PiS-u", czyli tajemnice Jarosława Kaczyńskiego
Jakim człowiekiem jest Jarosław Kaczyński? Jakie są jego mocne strony, a jakie słabości i obsesje? Jak zmienił się po śmierci brata w katastrofie smoleńskiej? Jakie są jego prawdziwe poglądy polityczne? Czy jeszcze może wrócić do władzy? Wreszcie, dlaczego PiS jest partią bez przyszłości? W rozmowie-rzece "Koniec PiS-u" największe tajemnice prezesa zdradza były spin doktor jego partii Michał Kamiński.
Choć trudno w to uwierzyć, Jarosław Kaczyński jest potwornie zakompleksiony, zdaje sobie sprawę z własnych słabości charakterologicznych i wizerunkowych. "Tłumaczy sobie, że on w sumie słaby człowiek, z tyloma ułomnościami, ma prawo osiągać sukcesy, bo wszyscy inni to szumowiny, nie tylko mają inne poglądy, ale po prostu są źli, wręcz demonicznie źli" - wyjaśnia Kamiński.
(js)
"Jarosław Kaczyński jest piekielnie inteligentny, ale ma głębokie skazy na charakterze"
Prezes PiS, jak mówi Kamiński, jest piekielnie inteligentny, ale pełne wykorzystanie tej inteligencji uniemożliwiają mu głębokie skazy na charakterze, powodowane melanżem wielkiego ego i wielkich kompleksów. "Jarosław Kaczyński jest bardzo nierówny. Wiele zależy od ludzi, jacy go otaczają. Problem Jarosława polega na tym, że on nie jest z gruntu zły, on jest więźniem pewnych okoliczności, w które sam się wpędził, pewnych słabości. Jego problem polega też na tym, że stał się dziś legendą. Dla jednych białą, dla innych czarną. Obie te legendy nie są prawdziwe. Jest człowiekiem jak każdy z nas" - opowiada.
Zdaniem autora "Końca PiS-u", jedną z największych tajemnic Jarosława jest to, że wbrew pozorom bardzo często się waha. A ludzie postrzegają go jako człowieka, który ma jasno określony cel, do którego dąży. "Bardzo łatwo można wpłynąć na zmianę jego decyzji, ulega też nastrojom. Jeśli jest w dobrym humorze, można go do wielu dobrych rzeczy przekonać. Jeśli jest w złym, to histeria i agresja w nim narastają" - wyjaśnia.
"Jarosław Kaczyński uwielbia słuchać donosów, wszędzie wietrzy spiski"
Michał Kamiński w rozmowie z Andrzejem Morozowskim ujawnia, że Kaczyński bywa podejrzliwy, ale ma to uzasadnienie, gdyż ilość intryg w PiS jest niewiarygodna. Dodaje, że "Jarek uwielbia słuchać donosów". "To nie były ważne informacje, ale małe donosy w rodzaju: ma kochankę, kradnie, jest byłym ubekiem, tylko nie ma na to papierów. Ludzie przychodzili, opowiadali jeden o drugim i on najczęściej głupiał, bo potem już w ogóle nie wiedział, jaką decyzję ma podjąć" - opowiada.
Prezes PiS często wietrzy też spiski. Ale problemem jest nie tyle częstotliwość, co jego nieracjonalność każąca szukać spisku tam, gdzie go nie ma, a przeoczyć tam, gdzie jest. "Ja na przykład bywałem podejrzewany niesłusznie. Momentem przełomowym był ten, kiedy Kaczyński zasugerował, że ja i Adam Bielan zarabiamy na kampaniach PiS. Po tym Adam sformułował tezę, że dla nas już przyszłości w PiS nie ma. Natomiast Kaczyński nie widział, jak przeciw niemu spiskował wcześniej Hofman. Albo Ziobro" - ubolewa były spin doktor.
"Bez Lecha Jarosław Kaczyński jest najnormalniej pogubiony"
Po śmierci brata Jarosław Kaczyński stracił najważniejszy dla siebie punkt odniesienia. "Jarosław dość trudno przyjmuje krytykę, tymczasem Lech mógł go krytykować. Sam byłem świadkiem paru sporów między braćmi dotyczących spraw politycznych. Lech nie był człowiekiem tradycyjnie rozumianego świata polskiej prawicy, w sensie jego umysłowości, poglądów. Byłoby mu trudno odnaleźć się w dzisiejszym PiS. Był więc kotwicą, która chroniła Jarosława przed odpłynięciem zbyt daleko, gdy ten miewał takie tendencje" - opowiada Kamiński.
Były spin doktor dementuje też panujące powszechnie przekonanie, że Jarosław był szefem, a Lech tym, który meldował bratu wykonanie zadania: "Nonsens, to jeden wielki mit. Owszem, Jarosław jest bardzo mocny intelektualnie, ale on nigdy nie dominował. Lech miał nieporównanie szersze horyzonty i w swoim patrzeniu na świat nigdy nie był więźniem skostniałych pojęć, co jest wadą Jarosława. Owszem, jest Jarosław wielkim graczem, mistrzem politycznych manewrów, charyzmatycznym mówcą, ale w ostatnich latach wielkie koncepty budował nie on, ale Lech. To on na przykład zdefiniował starcie z Platformą jako spór Polski liberalnej z Polską solidarną, co otworzyło PiS-owi drogę do podwójnego zwycięstwa. Również sam Jarosław wiele razy mówił mi o tym, że jego sukcesy byłyby niemożliwe bez Lecha. I dziś to widać. Choć wielu sądzi, że Kaczyński jest wielkim strategiem, który ma przygotowany szczegółowy plan dla Polski, jest jednak zupełnie inaczej. Bez Lecha jest najnormalniej pogubiony".
"Przekleństwem Lecha Kaczyńskiego był brat"
Michał Kamiński stawia tezę, że Lech Kaczyński był wielkim prezydentem, ale nikt tego nie dostrzegł, bo jego przekleństwem był brat. "Prezydent zbyt wiele podporządkowywał interesom brata. I zapłacił wielką cenę za jego publiczną aktywność. Stawiam taką tezę: jedynym realnym problemem tej prezydentury był Jarosław Kaczyński. Nie chciał i nie mógł zdystansować się od partii, na czele której stał brat bliźniak. Więc był postrzegany jako partyjny emisariusz, co nie pozwoliło mu rozwinąć skrzydeł" - twierdzi.
Gdyby szefem PiS był Kazimierz Marcinkiewicz to Lech zostałby największym polskim prezydentem. "Oni to dobrze wiedzieli i to był dramat dla obu braci. Lech wiedział, że aktywność Jarosława ciągnie go na dno, ale nie był w stanie się zdobyć na gest odcięcia od brata. Skrytykowania go na przykład za koalicję z Samoobroną. Jarosław też to wiedział. Wiedział, że zablokował wielki triumf Lecha i bardzo mocno to przeżywał" - mówi Kamiński.
"Odejście PJN i Ziobry oznacza koniec PiS-u"
"Odejście PJN, a potem Ziobry to nie jest kolejna fala czystek. To polityczna śmierć PiS-u" - ocenia Kamiński. Jak twierdzi, Jarosław Kaczyński ma świadomość tego, że wyrzucając rozłamowców z PiS popełnił dramatyczny błąd. Czy PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele może jeszcze kiedyś wygrać wybory? "To była ostatnia kampania, w której wyborcy PiS jeszcze wierzyli w zwycięstwo. I właśnie erozja poparcia dla Kaczyńskiego nie zacznie się na poziomie partii czy klubu, bo nikt go nie obali, chroni go statut. Ta erozja rozpocznie się na poziomie elektoratu, który już uznał, że Kaczyński jest politykiem nieskutecznym" - uważa autor "Końca PiS-u".
A Kaczyński sam nigdy nie odejdzie: "Nigdy, bo on nie ma życia prywatnego. PiS będzie się powoli zwijał, zostanie z niewielkim, choć być może stabilnym poparciem. A Jarosław będzie trwał. W tego typu partii, jaką jest PiS, lider trwa niezależnie od kolejnych przegranych. Bo on jest liderem i prądu myślowego, i politycznych emocji".
Problem Jarosława Kaczyńskiego polega na tym, że jego dzisiejsze diagnozy coraz bardziej abstrahują od realiów. "Moim zdaniem trudno jest budować realny program polityczny, kompletnie nie rozumiejąc, czym żyje z roku na rok coraz większa część społeczeństwa. Od lat coraz bardziej widać, jak wielkie jest wyobcowanie Jarosława Kaczyńskiego z realnego życia. O ile jeszcze w latach 90. miał kontakt z pokoleniem dzisiejszych 40-latków, to potem było już coraz gorzej" - mówi były spin doktor PiS.
"Jarosław Kaczyński nie ma stałych poglądów, jest chybotliwy i podatny na opinie innych"
Jakie są realne poglądy Jarosława Kaczyńskiego? "Powiem szczerze: nie wiem. Myślę, że ich nie ma. Kiedy się jest blisko niego, łatwo to zobaczyć" - mówi autor "Końca PiS-u". I dodaje: "Kaczyński ma wizerunek faceta o żelaznej woli i żelaznych poglądach, ale zawsze był chybotliwy i podatny na opinie innych".
"Jedynym czytelnym komponentem był silny rys patriotyczny. To było szczere i tego nastawienia zawsze byłem pewien. Wszystko inne było mgłą, w której wyraziste były tylko emocje personalne, a one zdawały się w całości wyznaczać poglądy prezesa" - opowiada były spin doktor PiS. Czy jest mainstreamowym politykiem udającym radykała, czy może na odwrót? "Myślę, że w sensie poglądów jest mainstreamowy. Ale nie wykluczam też, że on się przesuwa na prawo wraz z biegiem lat" - uważa.
"Czasem budzi się w Kaczyńskim chęć upokarzania ludzi"
Jakim człowiekiem jest Kaczyński, skromnym czy zarozumiałym?
"Nie jest zarozumiały, absolutnie nie. W takich stosunkach, w których nie ma napięcia politycznego, jest wręcz przesadnie skromny. Jest wtedy ciepły i sympatyczny. Ale czasem coś w niego wstępuje. Nagle pojawia się w nim, co wielokrotnie widziałem, chęć upokarzania ludzi, nawet tych najbardziej wobec niego lojalnych. Jakby sprawdzał, czy są na tyle lojalni, że wszystko przełkną. Często się nad tym zastanawiałem. Zadawałem sobie pytanie, czemu on tak lubi bawić się z ludźmi, straszyć ich, robić tajemnicze miny, mówić, że są na ich temat dziwne informacje. Dawniej uważałem, że to jest mechanizm dyscyplinujący, zupełnie chory test na lojalność. Ale później doszedłem do wniosku, że tam musi być coś głębszego, że w nim jest chęć upokorzenia ludzi, bo to mu daje poczucie wartości. On sobie mówi: kurczę, upokorzyłem go, zgnoiłem, a on dalej przy mnie jest" - opowiada autor "Końca PiS-u".
"Jarosław Kaczyński jest zimny i obowiązkowy, nie pije dużo, najchętniej kadarkę"
Kamiński twierdzi, że Jarosław Kaczyński jest zimny i obowiązkowy. "Tak naprawdę tylko raz w życiu widziałem go naprawdę wyluzowanego, żartującego z ludźmi, ciepłego i otwartego. To było w 2005 roku, kiedy w trakcie kampanii zajechaliśmy do Elbląga. On ma do tego miejsca olbrzymi sentyment, został tu wybrany na senatora w 1989 roku. I to grono ludzi, które mu wtedy robiło kampanię, a potem zakładało PC, to świat, który szczerze lubi. Pojechaliśmy daleko za Elbląg do leśniczówki, gdzie było piwo, kiełbaski, ognisko, grono jego dawnych kolegów i ja jako jedyna osoba z zewnątrz. Kaczyński był uroczy, sympatyczny, żartował, przypominał anegdoty z czasów tamtej kampanii. Śpiewaliśmy, było dużo piwa, było bardzo fajnie…" - wspomina.
Jarosław nie pije dużo alkoholu. Kamiński zdradza, że obaj bracia Kaczyńscy lubili piwo, ale żeby nie utyć, zaniechali piwa i pili czerwone wino. Jarosław też lubi czerwone wino, ma swoją ulubioną markę, węgierską kadarkę.
Jeden z najbliższych współpracowników Jarosława i Lecha Kaczyńskich ujawnia, że podczas słynnego już spotkania przy winie prezydenta Kaczyńskiego z premierem Tuskiem wspólnie wypili pięć win. Na trzech, bo Kamiński również uczestniczył w tej rozmowie. "Sporo, ale taka historia zdarzyła się raz" - przyznaje.
"Jarosław Kaczyński obwinia Tuska za Smoleńsk, panicznie boi się z nim starcia"
"Z całą pewnością obarcza go winą za katastrofę smoleńską, dodatkowo ma kompleks Tuska, że ten go tak mocno pokonał w debacie telewizyjnej. Odtąd panicznie się boi starcia z Tuskiem, unika jakiejkolwiek wspólnej dyskusji, boi się, że znowu przegra, że się ośmieszy..." - tak Michał Kamińsku mówi o stosunku Kaczyńskiego do Donalda Tuska.
"Ta panika, o której ciągle mówię, naprawdę jest stałym stanem jego umysłu. Inna rzecz, że boi się słusznie. Tusk i jego sztab mają świetnie rozpracowany jego psychologiczny wizerunek. I na jego słabościach wygrają każdą melodię, jaką zechcą" - wyjawia niegdyś bliski współpracownik Lecha i Jarosława Kaczyńskich.
"Żartowano ze starokawalerstwa prezesa PiS"
"Prezes jest wobec kobiet bardzo szarmancki i potrafi docenić ich urodę. W tych sprawach jest niezwykle staroświecki, w najlepszym znaczeniu tego słowa, kulturalny i subtelny" - tak Michał Kamiński mówi o stosunku prezesa PiS do kobiet. Nie można było przy nim opowiadać rubasznych dowcipów o kobietach. "Prezes lubi dowcipy, anegdoty, ale przede wszystkim historyczne. Ja na żarty rubaszne się nie siliłem, bo wiedziałem, że prezesa by to nie rozbawiło" - opowiada.
Ujawnia też, że lansowana przez tabloidy teza, że prezes i Jolanta Szczypińska są parą nie była akcją piarowską. "Uważam, że to nie ona wymyśliła tę historię. Ktoś jej podpowiedział, a potem sama chodziła do tabloidów i nakręcała historię. Wychodzi na to, że to sprytna babeczka, która w ten sposób budowała sobie pozycję w strukturach PiS. Nawet jak ludzie nie wierzą, i słusznie, że tam jest jakaś relacja uczuciowa, to wiedzą, że ona ma dostęp do prezesa i może wpływać na różne rzeczy" - mówi Kamiński. Autor "Końca PiS-u" zdradza, że ta sprawa bardzo irytowała Jarosława, a jeszcze bardziej Lecha, który uważał, że kosztem brata Szczypińska "robi sobie PR".
Czy żartowano na temat stanu bezżennego prezesa? "Oczywiście, żartowano. Ale ja z tego nie żartowałem. Uważam, że w przypadku prezesa to jest cena, jaką zapłacił za swoje zaangażowanie polityczne. Ja życiem intymnym prezesa się nie interesowałem. Plotki na temat Kaczyńskiego w tym obszarze uważam za chamskie. Nigdy w jego zachowaniu nie zauważyłem w tym zakresie czegoś niestosownego" - mówi.
"Jarosława Kaczyńskiego paraliżuje panika, cierpi na obsesję wieku"
Jak ujawnia Kamiński, prezes PiS od dłuższego czasu znajduje się w stanie permanentnej paniki. "To panika długoterminowa, panika uniwersalna, panika narastająca, która paraliżuje jego racjonalne myślenie i działanie. Na przykład to właśnie panika określa stan umysłu Kaczyńskiego sprzed wyborów parlamentarnych" - mówi.
Ta panika jest związana m.in. z obsesją wieku. "Przecież on ma w pamięci daty urodzin wszystkich urzędujących premierów, zdaje sobie sprawę, że podczas następnych wyborów prezydenckich będzie miał 68 lat. Dawniej mógł kalkulować w ten sposób, że pracuje dwie kadencje, aby władzę wziąć w trzeciej. Teraz już takiej perspektywy nie ma. Czas nie pracuje dla niego, ale przeciw niemu. Zabiera mu wszelką frajdę, spokój, komfort. I rodzi panikę. Ale nie tylko czas wprowadza go w ten stan ducha. U niego narasta poczucie winy, on wie, że się nie sprawdza, że popełnia kolejne błędy, że przez jego wpadki partia dołuje. I to dodatkowo nakręca tę jego panikę" - wyjaśnia były spin doktor.
"Jarosław Kaczyński czuje się niedoceniony"
"On kiedyś powiedział, co mnie bardzo zdziwiło: 'Gdybym był tak wysoki jak Andrzej Olechowski, to ja, panowie, w tym kraju dużo więcej bym zdziałał'. Ale problem jest szerszy. On ma generalne poczucie braku akceptacji dla jego osoby. I to go piekielnie boli. To było widać, gdy został premierem - starał się przecież, robił wiele gestów w stronę elit, wszystkie bez skutku. I to go zaczęło destabilizować, zobaczył, że władza, o którą się bił przez blisko dwie dekady, nie dała mu żadnej frajdy. Myśli sobie tak: 'Ja ciężko pracowałem na ten sukces, zasłużyłem na niego, zdobyłem w końcu władzę, brat jest prezydentem, a tu do cholery nikt nie chce tego docenić, wszyscy na mnie plują, wszystkie gazety mnie atakują niesprawiedliwie, dlaczego ja nie jestem kochany. Dlaczego inni, którzy odnieśli taki sukces, są kochani, a ja nie?'. Jeszcze do niedawna na korytarzu wiodącym do pokoju prezesa PiS była wielka makieta okładki 'Wprost', na której on jest Człowiekiem Roku 2005. To o czymś świadczy, jak ktoś wiesza sobie coś
takiego" - czytamy w "Końcu PiS-u".
"Nie ma co udawać, że Kaczyński ma życie prywatne, a w nim jakieś silne pasje"
Jakie są drobne przyjemności prezesa PiS? "Trochę słucha muzyki. Kiedyś jadąc na wakacje, poprosił mnie o ciekawe filmy. Chyba sporo czyta. O jedzeniu rzadko mówi, czasem wspominał, że ceni kuchnię w domu Krzysztofa Jurgiela, chwalił też talenty mojej żony. Ale nie jest kulinarnym sybarytą. Nie ma co udawać, że Jarosław ma życie prywatne, a w nim jakieś silne pasje" - mówi Michał Kamiński.
A zwierzęta? Czy je autentycznie kocha, czy to też tylko wizerunek? Kamiński: "Opowiem anegdotę związaną ze zwierzętami. Gdy Jarosław został premierem, zamieszkał w willi na samym końcu ulicy Parkowej. To zamknięta uliczka tuż przy Łazienkach w Warszawie. Jest na niej hotel dla pracowników rządu i kilka willi dla premiera i jego gości. Jarosław zamieszkał w domu wyremontowanym przez Millera. Przyszedłem do Jarosława do tej willi i jak wchodziłem, zostawiłem otwarte drzwi, przez które uciekł kot. I spotkanie się bardzo mocno opóźniło, ponieważ najpierw trzeba było odnaleźć kota. Ja wtedy traktowałem to jako pewne dziwactwo, że tu poważne spotkanie, a wszyscy biegają za kotem. Ale teraz, gdy sam mam w domu kota, gdy się do mnie wchodzi, słychać okrzyk 'uwaga na kota'".
"Prezes PiS dobrze się czuje jako guru, mistrz"
Kamiński zdradza, że był na "ty" z prezydentem, ale nigdy z jego bratem. Dlaczego? "Leszek był człowiekiem, który skracał dystans. Jarosław - odwrotnie, on się dobrze czuje jako guru, mistrz, gdy reszta to uczniowie, wyznawcy" - wyjaśnia.
Jego zdaniem Kaczyński zawsze jest prawdziwy wtedy, kiedy walczy o swoją władzę. "Jedynym i zasadniczym celem Kaczyńskiego jest to, aby utrzymać władzę w obozie PiS" - mówi z przekonaniem. Jednak, gdy w grę wchodzi jego lęk o przywództwo w partii, to Jarosław Kaczyński traci zdolność do racjonalnego myślenia, wpada w panikę i nie jest w stanie racjonalnie reagować.
"Jarosław Kaczyński lubi się otaczać osobami miałkimi"
Na przykładzie historii związków Radosława Sikorskiego z PiS, Kamiński ukazuje szerszy problem obu braci, choć w mniejszym stopniu Lecha, czyli umiejętność łatwego tracenia ludzi, którzy mogli być sojusznikami.
"Jarosław lubi się otaczać osobami miałkimi, z latami ubywa wartościowych postaci w jego otoczeniu, bo ci większego formatu albo odchodzą w ogóle, albo schodzą na margines. Po pierwszym etapie tworzenia partii, który przyniósł sukces PiS polegający na przyciąganiu ludzi, promowaniu ich, później w tej partii było już tylko miejsce dla ludzi maszerujących równym krokiem. Sikorski do nich nie należał" - tłumaczy.
"Zbigniew Ziobro jest zdolny do wszystkiego"
Wielka kariera polityczna Zbigniewa Ziobry to zdaniem Kamińskiego dzieło przypadku. "Myślę, że taki szybki awans przewrócił mu w głowie. Poznałem go u progu jego kariery, był wtedy lepszym człowiekiem niż jest teraz" - ocenia. Były spin doktor PiS nie wróży powodzenia Solidarnej Polsce, której przewodzi dawny "delfin". Dlaczego? Ponieważ Ziobro ma wszystkie wady Jarosława Kaczyńskiego, ale nie ma jego zalet. "On kompletnie nie ma charyzmy. Jego charyzma była sztuczna. On świecił światłem odbitym od Lecha i Jarosława. Ma bardzo wysokie mniemanie o sobie. Wydaje się, że wierzy, iż będzie kiedyś królem Polski" - mówi Kamiński.
"Strasznie się boję ludzi, którzy w polityce są zdolni do wszystkiego. Mam wrażenie, że on do nich należy, że nie ma takich rzeczy, których on by nie zrobił dla swoich celów politycznych. Nawet Jarosław taki nie jest. U Jarosława te granice gdzieś jednak są, a Ziobro ich nie ma" - mówi Kamiński.
"Czekam, aż skorpion Kurski ukąsi krokodyla Ziobrę"
"Ma niezwykłą zdolność za każdym razem wkurzania mnie i obrażania, a ja mu za każdym razem wybaczam" - tak Kamiński charakteryzuje Jacka Kurskiego. Były "bulterier PiS" ma w jego opinii nieprzeparty osobisty urok. "Lubię jego poczucie humoru, kompletny dystans także do siebie. To jest człowiek, który cię kopnie w nogę, za jakiś czas się z tobą spotka i będzie szczerze poruszony tym, że masz siniaka na łydce. I jeszcze zapyta, czy nie pójść do apteki po maść" - opowiada.
Legendarny spin doktor PiS nie mam złudzeń, że przyjdzie taki dzień, kiedy Zbigniew Ziobro będzie żałował współpracy z Kurskim. "O nim Jarosław Kaczyński mówił, że jest jak skorpion nad brzegiem Nilu, który prosił krokodyla, żeby go przeprawił na drugi brzeg, a ten w podzięce na środku rzeki go ukąsił. Czekam, aż skorpion Kurski ukąsi krokodyla Ziobrę. Jego bezczelność nie zna żadnych granic" - mówi.
"Adam Hofman robieniem kolegów w bambuko wypracował sobie pozycję"
"To wyjątkowo ponura postać. Jego pozycja w partii, a zwłaszcza jego wpływ na Adama Lipińskiego jest zdumiewający. Jarosław długo był wobec niego sceptyczny. Nie lubił go, uważał za niepoważnego. A ten ciężką pracą i robieniem kolegów w bambuko wypracował sobie pozycję. Pamiętam, że podczas kryzysu wokół traktatu lizbońskiego to Hofman razem z młodym Mariuszem Kamińskim z Białegostoku dość poważnie rozmawiali ze mną na temat budowy nowej partii. Wtedy byłem temu przeciwny. Po katastrofie smoleńskiej Hofman spiskował z Poncyljuszem. Niektórzy twierdzą, że robił to po to, żeby się wkupić w łaski prezesa, składając donos na spiskowców. Wiem to z tylu wiarygodnych źródeł, że nie ma powodów, żeby w to nie wierzyć". Taką wyjątkowo niepochlebną ocenę Kamiński wystawia Adamowi Hofmanowi.
"Antoni Macierewicz to zbyt inteligentny facet, żeby wierzył w brednie, które opowiada"
"Często mam wrażenie, że Antoni Macierewicz pobiega sobie po sejmie, poopowiada niestworzone historie, później wraca do domu, odpala telewizor, otwiera sobie piwko i ma niezły ubaw, widząc, że ci wszyscy frajerzy w to wierzą. To jest zbyt inteligentny facet, żeby sam wierzył w te wszystkie brednie, które opowiada. Czasem wydaje mi się, że on po prostu to sobie starannie zaplanował, taką swoją rolę w polityce, bo jest elektorat, który takiego wymyślonego przez niego polityka potrzebuje. Ma niezwykle dobre mniemanie o sobie. Nie zdziwiłbym się, gdyby pod koniec życia, oby jak najdłuższego, napisał wspomnienia pod roboczym tytułem: 'Robiłem was w bambuko trzydzieści lat, a wy w to wierzyliście'".
Taką charakterystykę szefa sejmowej komisji ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej przedstawia Michał Kamiński w książce "Koniec PiS-u".
"Marek Suski poglądy prezesa PiS uważa za swoje"
Marek Suski, to jak czytamy w książce "Koniec PiS-u", idealny działacz PiS z punktu widzenia Jarosława Kaczyńskiego. "Mówiąc najdelikatniej, nie jest przesadnie mądry. (...) Nie posiada własnych poglądów politycznych i wiedzy o świecie. Świat objaśnia mu Jarosław Kaczyński. Poglądy prezesa uważa za swoje. Jeśli któregoś dnia Kaczyński powie, że Polska powinna się połączyć z Norwegią, to Suski powie, że to jest najlepsze, co może się przydarzyć Polsce i Norwegii" - opowiada.
Wiele mówi o Suskim anegdota, którą przytacza Kamiński: "W roku 2011 Roman Giertych zaprosił mnie na spotkanie legislatorów katolickich z różnych krajów świata w Castel Gandolfo, które kończyło się audiencją u papieża. Językiem obrad był język angielski. Ze zdumieniem spotkałem tam Marka Suskiego, którego zapewne zaprosił tam profesor Legutko albo Konrad Szymański, dwaj eurodeputowani PiS-u, którzy znają języki i mają dobrą markę. Żona Romka Giertycha, Barbara, osoba o silnej osobowości i nielękliwa, zadała Suskiemu pytanie, jak godzi obecność na tej konferencji anglojęzycznej z faktem, że nie zna angielskiego. Na co Marek Suski z głębokim przekonaniem odpowiedział, że jest polskim posłem i nie potrzebuje się uczyć języka angielskiego".
(js)