Koniec kowboja Rutkowskiego?
Krzysztof Rutkowski nie może pracować jako detektyw, grozi mu także kara pięciu lat więzienia. Wszystko przez kowbojskie metody jego działania
- czytamy w "Gazecie Wyborczej".
30.03.2006 | aktual.: 30.03.2006 09:59
Zakaz prowadzenia usług detektywistycznych wydała prokuratura w Bytomiu, która w poniedziałek przedstawiła byłemu posłowi zarzuty bezprawnego pozbawienia wolności trzech osób i działania bez koncesji. - Detektyw powinien zamknąć swoje biuro, nie wolno mu przyjmować nowych zleceń- mówi prokurator Iwona Bruzda, szefowa Prokuratury Rejonowej w Bytomiu, która prowadzi śledztwo przeciwko Rutkowskiemu.
Rutkowski w świecie prywatnych detektywów miał opinię gwiazdy. Na początku lat 90. założył firmę, która odzyskiwała kradzione samochody. Jako były zomowiec miał doskonałe kontakty w policji. Tropiąc złodziei, stosował jednak kontrowersyjne metody.
Prawdziwe kłopoty detektywa zaczęły się w maju zeszłego roku. Poszło o przeprowadzoną przez jego ludzi interwencję w Bytomiu. Rutkowskiego wynajęli małżonkowie Sz., którzy mieli problemy z Iwoną K., od której pożyczyli 12 tys. zł.
Rutkowski przygotował prowokację: do koperty włożył pocięte gazety i poprosił małżonków, aby przekazali ją Iwonie K. Państwo Sz. nie mogli się z nią skontaktować, więc kopertę dali jej przyjacielowi. Chwilę potem komandosi ubrani w kamizelki kuloodporne, hełmy i gogle powalili go na ziemię i skuli kajdankami. W podobny sposób zatrzymali też Iwonę K. i jej znajomego, który nie miał nic wspólnego ze sprawą. Prokuratura wszczęła śledztwo.
Krzysztof Rutkowski twierdzi, że jest niewinny. Zapowiedział, że złoży pozew przeciwko prokuratorowi, który zakazał mu prowadzenia działalności detektywistycznej. Będzie się domagał od niego 2 tys. euro miesięcznie (tyle wynoszą alimenty, które płaci na córkę) oraz 10 tys. zł odszkodowania z tytułu utraty źródła utrzymania - podaje "Gazeta Wyborcza".