PolskaKoniec "dni szalonych" czyli ostatni dzień karnawału

Koniec "dni szalonych" czyli ostatni dzień karnawału

We wtorek, 4 marca przypadają Ostatki, zgodnie ze staropolską tradycją obchodzone dzień przed Środą Popielcową. W zależności od regionu kraju, ten dzień jest nazywany też mięsopustem, podkoziołkiem czy śledzikiem.

Koniec "dni szalonych" czyli ostatni dzień karnawału
Źródło zdjęć: © PAP | /Mirosław Trembecki

Na świecie jest to ostatni dzień słynnego brazylijskiego karnawału i samby królującej na ulicach Rio de Janeiro. O północy z wtorku na środę koniec weneckiego karnawału obwieszczą dzwony bazyliki na placu Świętego Marka, a przez Canal Grande przepłyną w milczeniu gondolierzy z pochodniami w rękach.

Tradycja urządzania hucznych zabaw przed nadchodzącym okresem wstrzemięźliwości od dawna jest bliska różnym kulturom. Współcześnie widowiskowe karnawały odbywają się w Rio de Janeiro, w Wenecji oraz na Wyspach Kanaryjskich i w Niemczech. Drugim największym, po karnawale w Rio de Janeiro, pod względem liczby odwiedzających go turystów, jest Notting Hill Carnival w Londynie. Co roku w ciągu dwóch dni przyciąga ponad półtora miliona turystów. Ostatni dzień karnawału na świecie jest nazywany często Mardi Gras, co znaczy "Tłusty Wtorek". Nazwa ta jest znana i używana w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, gdzie święto jest też czasem określane jako Pancake Tuesday, czyli "Naleśnikowy Wtorek", a także w Europie i Ameryce Łacińskiej. W Wielkiej Brytanii oraz Irlandii ostatki są nazywane "Shrove Tuesday", w Niemczech - "Fasnacht".

Związane z karnawałem i ostatkami przebieranie się w różne kostiumy, zwane w dawnej Polsce "maszkarami zapustnymi", było popularne w zachodniej Europie już w średniowieczu. Stamtąd zwyczaj ten przyszedł do naszego kraju, gdzie w zapusty przebierano się nie tylko za ludzkie postacie - Żydów, cyganów lub dziadów, ale także za zwierzęta - niedźwiedzie, konie, kozy i bociany.

Dni mięsopustne czyli ostatki miały też nazwę "dni szalonych". W wiejskich gospodach odbywały się tańce i hulanki. Niezamężne dziewczęta i parobkowie ciągnęli drewniany kloc do gospody, gdzie dotąd lano nań wodę, aż gospodarz wykupił się sutym poczęstunkiem. Potem kobiety i mężczyźni skakali przez pień, gospodynie - "na len", gospodarze zaś "na owies", ponieważ od wysokości skoku miał zależeć urodzaj tych upraw. Zwyczaj ten, podobnie jak cały karnawał, wywodzi się z kultów płodności i agrarnych. Stąd przekonanie, że im wyższe będą skoki, tym wyżej będzie rodziło zboże. Między innymi dlatego karnawał jest ściśle związany z tańcami. W wielu krajach europejskich, zwłaszcza na wsi, praktykowano tańce dookoła ogniska, najczęściej w formie koła.

W dawnej Polsce istniało też powiedzenie dotyczące zakończenia ostatków - "we wtorek zapustny stoi diabeł za drzwiami karczmy i spisuje wychodzących z niej po północy".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)