Koniec czasów "wiecznych" urzędników
Już od przyszłego tygodnia premier Jarosław
Kaczyński uzyska prawo do zmian na najwyższych stanowiskach
kierowniczych w ponad 40 agencjach i urzędach
państwowych - pisze "Nasz Dziennik".
20.10.2006 | aktual.: 20.10.2006 04:18
Jako jedni z pierwszych pracę mogą stracić prezesi: Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Urzędu Zamówień Publicznych, Urzędu Regulacji Energetyki, Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych czy Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego. W większości to zaufani ludzie lewicy. Ich odwołanie będzie konsekwencją wejścia w życie przepisów nowej ustawy o państwowym zasobie kadrowym i wysokich stanowiskach państwowych - zaznacza "ND".
Tekst ustawy, którą Sejm przyjął 22 lipca, a prezydent Lech Kaczyński podpisał dokładnie miesiąc temu, zajmuje jedynie siedem stron. Jednak ilość zmian, jakie wprowadzili w życie posłowie, jest ogromna. Dość powiedzieć, że zmieniła ona przepisy aż 50 innych ustaw. W połączeniu z nową ustawą o służbie cywilnej otworzyła się możliwość tego, co premier Jarosław Kaczyński nazywa imposybilizmem prawnym w administracji rządowej.
Posłowie koalicji rządzącej mówią o "możliwości oczyszczenia administracji rządowej, szczególnie stanowisk kierowniczych, z osób niekompetentnych lub związanych politycznie z lewicą, niemal otwarcie bojkotujących działania obecnej władzy".
Posłowie SLD mówią, że to realizacja zasady "TKM" i argumentują, że w ich wykonaniu w 2001 r. "takie działania miały klasę". Platforma Obywatelska, przede wszystkim ustami głównego twórcy służby cywilnej w "odchodzącym" wydaniu Jana Rokity, twierdzi, że to kolejny etap niszczenia państwa przez braci Kaczyńskich.
Ustawa została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego, bo według opozycji, łamie art. 153 ustawy zasadniczej. Mówi on, że "w celu zawodowego, rzetelnego, bezstronnego i politycznie neutralnego wykonywania zadań państwa w urzędach administracji rządowej działa korpus służby cywilnej". (PAP)