Koniec chuligaństwa w sądach - kara w 24 godz.
Koniec bezprawia i chuligaństwa w sądach -
zapowiedział premier Kazimierz Marcinkiewicz,
przedstawiając przyjęty przez rząd we wtorek projekt zmian w
Kodeksie karnym. Zmiany wprowadzają stałe dyżury w sądach,
pozwalające karać chuliganów złapanych na gorącym uczynku w 24
godziny od jego popełnienia.
29.03.2006 | aktual.: 29.03.2006 13:37
Problemem polskiego sądownictwa jest nadmierny formalizm - mówił towarzyszący premierowi na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Według Ziobry, rząd zakończył prace nad projektem ustawy wprowadzającej sądy, działające 24 godziny na dobę. Sądy te miałyby zajmować się sprawami tzw. występków chuligańskich (wprowadzana do kodeksu definicja mówi, że są to przestępstwa popełnione "publicznie i z lekceważenia porządku publicznego"), a także kierowcami zatrzymanymi za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu.
Premier Marcinkiewicz, minister Ziobro, a także wiceminister sprawiedliwości Andrzej Kryże mówili, że taki system przyniesie państwu wymierne oszczędności finansowe. Przecież policja na każdą kolejną rozprawę w procesie musi doprowadzać oskarżonego do sądu, a wcześniej na śledztwo, do prokuratury - wyjaśnił Kryże.
Jego zdaniem, bezpośrednie koszty, jakie poniesie budżet na sądach 24-godzinnych, to koszty obrony z urzędu. Przyznał, że dyżury w sądach - w zależności od wielkości sądu i decyzji prezesów - mogą trwać całą dobę albo codziennie od godz. 8 do 16 - będą musieli je pełnić także pracownicy sekretariatów i protokolanci. Sędziowie i prokuratorzy mogą być "pod telefonem", albo dyżurować w sądzie - dodał.
Autorzy projektu podkreślają, że oskarżony przed "sądem 24- godzinnym" będzie miał zagwarantowane prawo do obrony - dzięki obligatoryjnemu adwokatowi z urzędu i obowiązkowemu uczestnictwu w rozprawie prokuratora, który - jak mówił Kryże - ma obowiązek czuwać nad przestrzeganiem zasad i gwarancji procesowych.
Minister nie obawia się też przeciągania procesu przez niestawiających się świadków, bo zasadą będzie, że razem z oskarżonymi będą oni dowiezieni do sądu. Ziobro dodał, że jeśli sprawa okaże się skomplikowana, będzie można odroczyć ją o 14 dni, albo nawet skierować na zwyczajny tryb rozpatrywania.
Kryże ocenia, że sprawy, które będzie można prowadzić w trybie "sądów 24-godzinnych", mogą objąć nawet do 50 proc. typów przestępstw z Kodeksu karnego, bo przypisane tym przestępstwom zagrożenie karami pozwala na stosowanie tego trybu. Wymieniał m. in. kradzież, włamanie, czy nietrzeźwych kierowców.
W styczniu przedstawiciele resortu mówili też o zniszczeniu mienia, groźbach karalnych, znieważeniu funkcjonariuszy, naruszeniu nietykalności cielesnej. Przyspieszony tryb może być zastosowany w ok. 200 tys. postępowań, które obecnie są prowadzone w normalnym trybie i czasami toczą się miesiącami.
Kryże pytany, czy nie obawia się, że po wdrożeniu szybkich sądów skumuluje się liczba skazanych, którzy już teraz czekają na odbycie kary, odparł: musimy sobie z tym dać radę. To obowiązek państwa, który dotąd nie był dobrze wykonywany.
Ziobro przypomniał, że idea maksymalnego przyspieszenia i uproszczenia takich postępowań funkcjonuje w wielu krajach - m. in. Anglii, Francji, Hiszpanii.