Trwa ładowanie...
05-11-2005 00:40

Koncert "Świetlików" w sali kameralnej opolskiego amfiteatru


Zespół Świetliki zaprezentował w piątek w
Opolu materiał z najnowszej płyty "Las putas melancolicas". Na
płycie połowę piosenek śpiewa Bogusław Linda, w Opolu widzowie
musieli zadowolić się "starym" wokalistą zespołu - Marcinem
Świetlickim.

Koncert "Świetlików" w sali kameralnej opolskiego amfiteatruŹródło: PAP
d2zc5ws
d2zc5ws

Jest duże rozczarowanie, że znowu ten nudny wokalista który od kilkunastu lat występuje z zespołem, a nie ten nowy. Jest rozczarowanie, że Linda nie jeździ z nami na koncerty. A nie jeździ, ponieważ jest zajęty i ma o wiele poważniejsze zajęcia - w jego mniemaniu poważniejsze - bo dla nas najpoważniejszym zajęciem dla mężczyzny jest koncertowanie - powiedział Świetlicki.

Wcześniej Świetliki zapraszały do współpracy różnych artystów, tym razem Linda jest, jak zaznaczył Świetlicki, członkiem zespołu. Do tej pory różni artyści występowali z nami gościnnie. A pana Bogusława potraktowaliśmy jako członka zespołu. Nie jako gwiazdę, którą wynajmujemy, tylko normalnego artystę do roboty. I on bierze tyle samo pieniędzy co my. W końcu to my mu dajemy robotę, a nie on nam - żartował "stary" wokalista grupy.

Świetlicki podkreślił, że pomysł wspólnych nagrań z gwiazdą polskiego kina wyszedł od Lindy. To nie my wymyśliliśmy to nagrywanie płyty, ten pomysł wypłynął raczej od niego, tylko, że on to sobie zupełnie inaczej wyobrażał. Ale on, tak prawdę mówiąc, w muzyce głęboko nie siedzi. Zrobiliśmy więc płytę jaką my chcieliśmy nagrać, a nie taką, jak on by chciał - relacjonował.

Zaznaczył, że choć raczej nie ma możliwości, żeby aktor normalnie koncertował ze Świetlikami, to zespół przymierzał się już do wspólnego grania z Lindą na żywo. Miał już wystąpić z nami w Krakowie, ale odwołał. Materiał do zagrania na koncercie wymaga jeszcze prób, bo nagrywanie w studiu to jest jednak coś innego - argumentował Świetlicki.

d2zc5ws

Dodał, że Linda wystąpił już kiedyś razem z muzykami Świetlików. Kiedyś już nawet wystąpiliśmy z panem Bogusławem jako zespół "Czarne Ciasteczka". Trzeba go tylko było porządnie znieczulić i wmówić mu, że nie ma tam żadnej publiczności. Wygłosił tam ze dwa teksty i widać było, że scena to nie jest jego miejsce. Zresztą sceny teatralnej też nie bardzo lubi. On się wstydzi - w końcu jest normalnym człowiekiem. Boi się, że scena muzyczna to nie jest miejsce dla niego, chociaż z drugiej strony mówi o tym, że jako mały chłopiec marzył o tym, żeby być wokalistą - wyjaśnił.

d2zc5ws
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2zc5ws
Więcej tematów